51. 'Trzecia prawda'

7.6K 880 60
                                    

- Musimy wracać- powiedział, podchodząc do niej, gdy stała i nadal patrzyła.
Jakby na niego czekała. Jakby czekała, aż wróci.
- Zahrah- odezwał się, kiedy nie otrzymał żadnej redakcji z jej strony.
Westchnęła cicho i odwróciła głowę od linii horyzontu.
- Wiem- mruknęła cicho- to i tak zbyt wiele. Nie zasługuję na...
- Zasługujesz na znacznie więcej, Zahrah- chwycił ją za ramiona- i znacznie więcej ci dam. Dam ci wszystko...
- Nie- przerwała mu natychmiast, kręcąc szybko głową.
Zmarszczył brwi.
- Nie obiecuj, że wszystko mi dasz- poprosiła cicho- on też tak mówił. Mój ukochany brat też mówił, że wszystko mi da. Miałam go i nic więcej nie było mi trzeba. Nikogo więcej nie było mi trzeba. A teraz już go nie ma. Nie wrócił. Miał dać mi wszystko, a tak naprawdę odebrał mi nieświadomie najważniejsze. Siebie.
Wszytko to powiedziała patrząc w dwa bursztyny, które słuchały jak zaklęte.
- A ja nie chcę, żebyś ty też zniknął.
I odwróciła się, odchodząc od niego i od oceanu. Chwyciła płaszcz i zapięła pod szyją, poprawiając kaptur. Cieszyła się, że jej ubranie i włosy już wyschły.
Bez zbędnych im słów opuścili plażę.
Choć miała ochotę krzyczeć i na kolanach błagać o jego powrót...
- Zayn?- odezwała się, gdy już pokonali rzekę i jechali dalej.
- Słucham cię, Zahrah- spojrzała na nią.
- Ja może nie powinnam o to prosić, ale... czy my... czy my jeszcze kiedyś tam pojedziemy?- zapytała cicho, jakby bała się usłyszeć odpowiedź.
Uśmiechnął się, kręcąc lekko głową.
- Wiesz, że zapytałem kiedyś o to samo?- powiedział cicho- odpowiedziała 'wkrótce'.
Zauważyła smutek w jego oczach.
- Twoja... twoja matka?- zapytała ostrożnie, a on kiwnął głową, nie dając jej spojrzenia.
- Ostatni raz byłem tam w wieku trzynastu lat. Często wyjeżdżałem poza pałac, ale tam byłem tylko z nią. Kochała ocean.
Mówił jakby sam do siebie.
- Obiecała mi, że znów mnie tam zabierze. Nie zdążyła- powiedział ciszej, wzdychając głęboko.
- Dlaczego mnie tam zabrałeś, Zayn?- zapytała w końcu.
- Wiem ile to znaczyło dla mnie. Żeby tam być. Ty tego pragnęłaś. Dałem ci to.
Spojrzał na nią na moment.
- Opowoesz mi o nim?- zapytał, a ona przeniosła na niego swoje dziwnie tęczówki.
- O moim bracie?- zapytała, choć wiedziała o co pyta.
- Jeśli zechcesz, oczywiście- skinął lekko głową.
Westchnęła cicho, a na jej twarzy pojawił się nikły uśmiech.
- Mój brat... Mój ukochany brat był kompletnym żywiołem. Szedł tam, gdzie poniósł go wzrok. Jeśli chciał jechać- jechał. Nie przyjmował do wiadomości słowa 'nie', robił to co przyszło mu do głowy. Nie zastanawiał się nad czymś dwa razy. Mogę powiedzieć, że czasami w ogóle się nie zastanawiał nad tym, co robi. Czasem nie wracał do domu przez kilka nocy, a ja stałam przy oknie i patrzyłam na główną bramę na dziedziniec. Czekałam aż wróci. Pamiętam jak bałam się o niego wtedy. A miałam dziesięć lat. Raz wrócił w środku nocy. Miał rozciętą dolną wargę, brew i siniaki na szyi. Nie powiedział co się stało, dlaczego...- pokręciła głową- ale na drugi dzień śmiał się do mnie. Wychodził rano, wracał przed zmierzchem. Potem opowiadał, a ja słuchałam, aż nie zasnęłam. Był wszystkim, co chciałam wiedzieć w człowieku. Nikogo nie słuchał. Nie szukał autorytetu. Sam w sobie widział swego pana. Był nim dla siebie. A tego nienawidził w nim ojciec.
A przez jej oczy przemknęła pogarda. Jawnie to widział. Nie mogła tego ukryć.
- A ja nie mogłam pojąć jak on to robi. Jak łatwo przychodzi mu sprzeciwianie się- pokręciła głową, patrząc przed siebie- i właśnie to w nim tak podziwiałam.
- Dlaczego?- zapytał.
- Bo nie umiałam taka być.
Uchylił usta.
Ona?
Ona nie potrafiła okazać sprzeciwu?
Niemożliwe...
- Nie wierzę w to, Zahrah- pokręcił głową, a ona uśmiechnęła się smutno, i spojrzała na niego.
- Dlaczego?
- Jesteś... Jesteś czystym wcieleniem oceanu. Ciebie się nie da kontrolować- powiedział zdezorientowany.
- Teraz tak mówisz- powiedziała- co mówiłeś kiedyś?- uniosła głowę wyżej.
On swoją opuścił.
- Że ja mogę- mruknął smętne- nigdy nie pomyślałbym, że mógłbym się tak mylić.
- Ja nigdy nie myślałam, że mogę się sprzeciwić kimkolwiek- powiedziała cicho- byłam taką, jaka ty chciałeś mnie widzieć.
- To niemożliwe- zmarszczył brwi- nie umiem sobie wyobrazić ciebie jako...
- Posłusznej tobie?- przerwała mu, a on zamyślił się na moment.
- Tak- odezwał się w końcu- dokładnie tak.
Nie umiał wyobrazić sobie w tej chwili jak Zahrah się przed nim kłania.
- A twój brat... Dokąd wypłynął?
- Powiedział: 'jest kraj za oceanem, gdzie wszystko będzie inaczej. Tam zbuduję mój dom i tam do niego się zabiorę'.
- Kraj za oceanem...- powtórzył.
- Dokładnie tak- westchnęła cicho- a teraz ne wiem, czy go znalazł. Czy tam był. A jeśli tak, to czy wciąż tam jest. Czy zbudował swój dom, czy nie. Czy nie ma tam dla mnie miejsca. Czy o mnie zapomniał...
- Na pewno nie zapomniał- przerwał jej szybko, patrząc w jej oczy- nie mów tak Zahrah. Jeśli tak bardzo go kochałaś, on musiała na to zasługiwać. Więc musiał kochać ciebie. Nie wątp w to. Jeśli żyje, na pewno cię znajdzie.
I wtedy to do niego dotarło.
Jeśli ją znajdzie... zabierze mu ją...
Jechali dalej, już się nie odzywając. Świat spowiła ciemność nocy.
Uśmiechnęła się, widząc południową bramę.
- Jesteśmy- z zamyślenia wyrwał go jej głos.
- Tak- odezwał się cicho- zmęczona?- spojrzał na nią, a ta jedynie pokiwałam głową.
Nie miała siły się odezwać, bolały ją plecy i kark.
Zatrzymali się przed bramą, a jeden ze strażników powiedział coś w jego języku. Brama się otworzyła, a oni ruszyli na dziedziniec.
Tam czekał na nich Husam Imad.
Zatrzymali się, a ona uśmiechnęła się do bruneta o zielonych oczach.
- Jak podróż?
- Wspaniałe- powiedziała ziewając.
- Jak ty siedzisz w siodle?- skrzywił się.
- Nie pytaj- powiedział za nią, schodząc z konia.
Przerzuciła nogę na jedną stronę, chciała zejść, ale...
- Pomogę ci- odszedł do niej i wyciągnął ręce.
Uśmiechnęła się lekko, kładąc dłonie na jego ramionach, a on złapał ją w talii i podniósł.
- Dziękuję- powiedziała, gdy postawił ją na posadzce- za wszystko, Zayn.
I odwróciła się, kładąc dłoń na karku tygrysa i odchodząc w stronę schodów.
- Zaczekaj...
Spojrzała na niego przez ramię.
- Jak miał na imię?
Uśmiechnęła się minimalne.
- Rivear- powiedziała i odwróciła się odchodząc- Rivear Verse...

HIS LAW || Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz