Ogrom wody, nieogarniona morska toń. Nieokiełznana tafla, falująca w promieniach zenitalnego słońca.
Jej warga zadrżała.
Stała obok niego, jak zaklęta wpatrując się w jawne bóstwo, którego nigdy nie dane było jej spotkać. Chciała podejść, zbliżyć się tak bardzo, ale... nie mogła. Jej ciało było jak z kamienia, wszystkie mięśnie spięły się w sekundzie. Głos uwiązł w gardle, nie mogła się odezwać. A tak bardzo chciała wypowiedzieć imię.
Jedno, ukochane imię.
Stał i patrzył na nią. Nie wiedział jak zareagują dziwne oczy na podarowany im widok. Nie wiedział, co dzieje się w tej chwili w jej umyśle, a tak bardzo chciał mieć do niego dostęp.
- Zahrah...
W tej chwili zrobiła krok w stronę wybrzeża. I kolejny. I jeszcze jeden. Zatrzymała się po chwili, mając na odległości kilku kroków lśniącą wodę i przymknęła powieki oddychając głęboko.
A kiedy je otworzyła, powróciła fala wspomnień, które tak głęboko chowała przed światem. Wspomnień tak odległych i tak zapomnianych przez ludzi, że nieliczni je pamiętali.
Ona pamiętała. I nigdy nie zapomni.
Tylko jedna łza ujrzała dzienne światło, jako namiastka emocji, których nie chciała nikomu pokazać.
- J-ja... c-co ja tu robię...- zapytała drżącym głosem, nieprzerwane patrząc na ocean.
Na to, na co zawsze chciała patrzeć.
Spójrz na mnie...
I spojrzała.
Jej dziwne oczy napotkały mieniący się bursztyn.
- Dałem ci słowo, Zahrah- powiedział- wtedy w nocy pod gwiazdami...- rzekł cicho- powiedziałem, że dam ci ocen. Że będziesz mogła go poczuć... Zrób to- skinął głową, a ona odwróciła głowę i podeszła do granicy, gdzie woda spotyka drobny piasek. Powoli podeszła do linii wody. Pochyliła się, w końcu przyklękając i wysunęła drżącą dłoń. Niepewnie położyła ją na mokrym piasku, a chwilę później poczuła chłód wody. Zatopiła w niej palce i ścisnęła dłoń w pięść.
Podszedł bliżej i również się pochylił, czuł zapach jej włosów.
I widział rozkwitający uśmiech, tak szczery, tak szczęśliwy, że wewnątrz siebie poczuł dumę.
Bo to on jej to dał.
W tej chwili tygrys wskoczył między fale jak szalony, rozchlapując wodę wokół siebie. Położył się na mokrym piasku i zaczął się tarzać, korzystając z upragnionej wilgoci.
- Asim- uśmiechnęła się i objęła za szyję, a ten powalił ją za sobą do wody.
Otworzył szeroko oczy.
A ona śmiała się na cały głos. Jej włosy, suknia, płaszcz... Wszystko ociekało wodą i piaskiem, który był dosłownie wszędzie.
Uśmiechnął się, patrząc na nią i oparł biodro i jedną z płaskich, ogromnych skał, pokrywających część plaży.
Nie wiedział ile radości jej tym sprawił.
Przymknął oczy, a do jego pamięci też powróciły obrazy.
Widział kobietę. Kobietę, którą kochał całym sobą. A została mu odebrana.
- Zayn... Zayn, chodź...
- Jeszcze nie, matko- zawołał, nadal stojąc boso po kolana w wodzie.
Patrzył na zachodzące słońce.
- Musimy wracać- usłyszał za sobą, więc odwrócił się w jej stronę.
Stała przed nim w jaśniej, czerwonej sukni, z chustą na głowie.
- Musimy?
- Ojciec czeka- uśmiechnęła się ciepło, tak jak zawsze to robiła- chodź- wyciągnęła dłoń, a on chwycił ją i wyszedł z wody.
Pomogła mu założyć buty i razem podeszło do Husama, który już siedział na swoimi koniu.
- Gotowy, mój drogi?- zwróciła się do niego, a on uśmiechnął się szeroko.
- Tak, pani- skinął głową.
- Wspaniałe- oddała uśmiech.
Dosiadł konia, tak jak ona i ostatni raz spojrzał na morską wodą.
- Kiedy znów przyjdziemy?- zapytał.
- Wkrótce, mój kochany. Wkrótce...
- Zayn?
Otworzył oczy, marszcząc lekko brwi.
Stała przed nim, ociekająca wodą i brudna od piasku. Oddychała ciężko, jej włosy kleiły się do policzków, czoła i szyi.
- Wszystko dobrze?- zapytała cicho.
- Jesteś cała mokra- stwierdził i wyciągnął dłoń, odgarniając jej włosy z twarzy- nie jest ci zimno?
- Trochę jest- przyznała i jakby na dowód tego objęła się ramionami.
Nie miała peleryny, położyła ją na skale, aby wyschła. Nie myśląc wiele sięgnął pod szyję i odpiął zdobioną klamrę zdjął płaszcz i założył go na jej ramiona. Spojrzała zdziwiona na zdobiony cudnie materiał.
- Nie...
- Nie kłóć się że mną.
Uśmiechnęła się lekko, co odwzajemnił. Cóż więcej mógł zrobić.
Usiadła na płaskim kamieniu i znów patrzyła.
A on patrzył na nią.
- Nie wierzę, że tu jestem- odezwała się cichutko- nie wierzę- pokręciła głową, a w jej oczach zauważył coś na kształt udręki.
Dlaczego?
- Zawsze myślałam, że wtedy wszystko się zmieni. Że kiedy wreszcie...- urwała, przymykając oczy, czuła, jak jej głos się łamie- że będzie dobrze.
I spuściła głowę, zaciskając powieki.
Nie wiedział co się z nią dzieje, o czym ona mówi. Ale nim zdążył odezwać się choćby słowem, ona wstała i powoli podeszła do miejsca, gdzie woda spotyka piasek.
Podszedł do niej, czuł, że musi być obok.
A ona się odezwała.
- Nobe thas deseneve, mihe Rivear.
Powiedziała to patrząc na linię horyzontu. Jakby czegoś tam szukała. A on nie rozumiał.
- Co powiedziałaś?
Zadał pytanie bardzo cicho. Jakby bał się, że zamknie się przed nim i już więcej nie otworzy.
Spojrzała na niego smutnym wzrokiem i znów spojrzała w dół. A on znów ujął jej podbrudek i uniósł ku sobie.
Patrzyła mu w oczy i w końcu powiedziała.
- To on mi go odebrał- powiedziała i odsunęła się minimalne, znów patrząc na linię horyzontu- mój brat wypłynął w morze po trzynastej rocznicy moich narodzin. Powiedział: 'gdy wrócę, dam ci wszystko. Każdą perłę, którą znajdę. Gdy wrócę, dam ci wszystko. Tylko patrz mnie na horyzoncie, gdy słońce będzie żegnać dzień'.
Pokręciła głową, patrząc pusto w morską wodę.
- Nie wrócił- szepnęła jedyne i znów spojrzała mu w oczy.
A on zdziwiony patrzył w jej tęczówki.
- Jednego ci zazdroszczę- powiedziała- masz świadomość tego, że twoi rodzice nie żyją. Wybacz, jeśli mówię coś, co cię rani. Wiesz, że nie wrócą i żyjesz dalej. Bo najgorsza jest niewiedza, Zayn. Ty wiesz. Ja nie. Nie wiem, czy mój ukochany brat żyje, czy nie. Wiem jedynie, że zabrał go ocean, ale nie wiem, czy go pochłonął, czy zaprowadził gdzieś, gdzie spokojnie żyje. Nie wiem tego. A to z każdym dniem zabija mnie od środka.
I odwróciła wzrok, znów patrząc pusto w ziemię. Lecz z moment zacisnęła powieki i zagryzła dolną wargę, powstrzymując łzy.
Poczuła jak chwyta ją za ramiona i przyciąga powoli do siebie. Była tuż przy nim. Oparła delikatnie policzek o jego tors, słyszała jak bije jego serce. Nie kontrolowała tego, że jej ciało się trzęsie. A on w tej chwili po prostu chciał czuć ją blisko. Chciał ją mieć. I miał.
- Dziękuję ci- odezwała się cichutko, zaciskając dłoń na materiale jego szaty na piersi- dziękuję...
CZYTASZ
HIS LAW || Zayn Malik
FanfictionWiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystkie należały do niego. Patrzyły z uwielbieniem. Tak jak im kazano. Patrzyły, z głową pochyloną. Któż...