Tym razem to on zatrzymał konia. Ona chcąc nie chcąc zrobiła to samo, choć nie miała ani siły, ani ochoty poruszać tego tematu. Nie spojrzała na niego, nie chciała, aby wyczytał cokolwiek z jej oczu.
- Zahrah- odezwał się, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę.
Cierpienie...
Nie mógł dopuścić do siebie myśli, że ktokolwiek mógłby ją skrzywdzić. Ale miał przed oczami obraz tego co jej zrobił, co tylko potęgowało w nom złość.
- Zahrah, spójrz na mnie- powiedział z wyraźnym rozkazem.
Przeniosła więc na niego swoje dziwne tęczówki i uniosła wyżej głowę.
- Jeśli ktoś ci coś zrobił, powiedz mi. Powiedz słowo, a za to zapłaci- powiedział nie hamując już złości.
Widziała ją dobrze w jego oczach, które były teraz niemal tak czarne, jak jego włosy.
- Nie wracamy do tego...- powiedziała, patrząc przed siebie.
- Zahrah!
- Nie, Zayn- ucięła, podnosząc nieco głos.
Zacisnął usta.
- To jest zamknięty rozdział mojego życia- powiedziała, choć dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że tak nie jest- nie chcę do tego wracać.
Westchnął przeciągle, podchodząc bliżej niej.
- Teraz nie mogę znieść myśli, że ktoś mógł cię skrzywdzić tak jak zrobiłem to ja- powiedział cicho, patrząc w jej oczy z nieukrywanym bólem- nigdy sobie tego nie wybaczę, Zahrah- pokręcił głową.
- Ale ja ci wybaczyłam- powiedziała- teraz zachowujesz się inaczej i to się dla mnie liczy. Nauczyłam się, że lepiej zostawić przeszłość za sobą. Tak łatwiej dalej żyć- powiedziała i ruszyła dalej.
Przez moment jechali drogą przez tropikalny las, nie odrywając się do siebie słowem. Ona starała się podziwiać otaczający ją świat, on nie mógł zebrać myśli.
- Spójrz- powiedziała nagle, wskazując palcem przed siebie.
Zatrzymał się obok niej i przeniósł wzrok na niebiesko żółtą papugę, siedzącą na jednej z gałęzi drzewa o dziwnych, jasno zielonych, grubych liściach.
- Jaka piękna- wydusiła oniemiała, a w tej chwili tygrys podbiegł do drzewa i usiadł pod nim, machając powoli ogonem. Wstał po chwili i oparł przednie łapy o pień.
A papuga odleciała.
- Asim- pokręciła głową z uśmiechem- przestraszyłeś ją.
Kot spojrzał na nią o mruknął cicho.
Ruszyli dalej, aż nie dotarli do krawędzi przepaści. Ogromne, brązowe skały rozstąpiły się przez nimi
Zatrzymała się i zeszła z konia, poprawiając suknię. Starał się zignorować fakt, że przez moment widział jej nogę aż do uda. Poluzował kołnierz szaty.
- Zahrah...
Nie słuchała. Podeszła powoli do krawędzi i niepewnie wychyliła się, chcąc spojrzeć w dół.
Rzeka...
Nagle skała obsunęła się pod jej stopami. W tej samej chwili poczuła jego dłonie na swojej talii, gdy pociągnął ją w tył. Przestraszona patrzyła jak kamienie toną w rzece. Odwróciła się i napotkała jego ciemny wzrok.
- Ja...
- Mogłaś spaść- powiedział ostro- dlaczego mnie nie słuchasz?- zapytał, a ona... oparła policzek o jego tors, zaciskając dłoń na rękawie jego szaty.
Słyszał jej niestabilny, urywany oddech, czuł ogarniające jej ciało dreszcze. Owinął ramiona wokół jej talii i odetchnął głęboko, ciesząc się, że zdążył ją złapać.
Nie słyszała nawet, jak zszedł z konia.
- Przepraszam- szepnęła cicho i odsunęła się od niego.
- Uważaj następnym razem- westchnął.
Pokiwała głową i uśmiechnęła się słabo, a on tylko pokręcił głową.
- Chodź. Musimy się dostać na drugą stronę- powiedział i chwycił lejce obu koni- tędy- skierował się w stronę spadu w dół, a ona poszła za nim. Chwilę później byli przy rzece, a skały tworzyły nad nimi most.
Był to dla niej magiczny widok.
Promienie słoneczne wpadły do środka przez nieszczelne skały, a ona aż uchyliła usta.- Skąd wiedziałeś...- zapytała cicho, a on spojrzał na nią.
- Byłem tu nie raz- odparł- ale jak już wiesz, dawno temu.
- Pięknie- stwierdziła i nagle coś do niej dotarło- Zayn, dokąd my właściwie jedziemy?- zapytała marszcząc brwi.
Uśmiechnął się, unosząc jeden kącik ust i pokręcił głową.
- Nie powiem ci, Zahrah. Ale masz moje słowo, że ci się spodoba- zapewnił.
Westchnęła jedynie i chwyciła materiał sukni. Powoli weszła na płaskie kamienie, aby przejść na drugą stronę.
- Uważaj- usłyszała za sobą.
Dziwiła się jego troską w stosunku do niej, ale nie mogła powiedzieć, że czuła się z tym źle. Wręcz przeciwnie. Zauważyła, że mulat wyraża więcej chęci zrozumienia drugiego człowieka i to nie tylko jeśli chodzi o nią.
Stanęła nagle na jednym z kamieni. Coś w wodzie wyraźnie przyciągnęło jej uwagę.
Zmarszczył brwi, patrząc jak unosi jedwab sukni wyżej i... wysuwa prawą nogę.
- Zahrah, co ty...- urwał, bo ta jedną nogą była już w rzece. Podciągnęła suknię do kolan i stanęła w spokojnej wodzie- wyjdź stamtąd- skrzywił się lekko.
Po co weszła do rzeki? Będzie mokra.
- Poczekaj- mruknęła jedynie i wyciągnęła rękę, zanurzając ją w wodzie, która ku jej zdziwieniu nie była wcale zimna, a przyjemnie chłodna, nawet letnia.
Wyciągnęła z niej jeden kamień i wyprostowała się. Przykucnął, by być na poziomie jej wzroku. Wyciągnęła dłoń, na której leżał nieduży, czarny kamień o ostrych, nieregularnych krawędziach.
Zmarszczył brwi.
Kamień. Zwykły, najzwyklejszy kamień...
- To kamień, Zahrah- powiedział, patrząc na nią ze zdziwieniem.
- Wiem, że kamień- przewróciła oczami w uśmiechem.
- On nie przedstawia żadnej wartości- stwierdził, kręcąc tylko głową- to nie jest diament ani...
- Ja to wiem, Zayn- powiedziała, a on spojrzał w jej tęczówki- ale... mam prośbę- zagryzła wargę.
- Słucham- skinął głową, wyraźnie zaciekawiony.
- Każ go oszlifować- powiedziała, a on uniósł brwi.
- Zwykły, kamień...
- Zayn. Proszę.
Nie mógł jej odmówić.
- Dobrze. Będzie jak chcesz, Zahrah. Ale jest jeden warunek- zagroził palcem- powiesz mi, co w nim takiego wartościowego.
- Sam to zobaczysz- odparła, wychodząc z wody- obiecuję.
- Dobrze- wyciągnął dłoń, a ona podała mu go. Schował go za pasem szaty.
Idąc dalej zatrzymała się po chwili. Dziwny dźwięk zwrócił jej uwagę.
- Co to?- zapytała, słysząc wodę.
- Idź dalej, a zobaczysz- powiedział, a ona szybko przeszła po kamieniach między skały i dosłownie zaciągnęła się powietrzem.
Przez otwór w skalnej kopule spadała woda, tworząc srebrną strugę.
- Jak to możliwe?- wyszeptała, kiedy stanął obok niej.
- Nad nami płynie rzeka, do której omal nie wpadłaś Zahrah- wyjaśnił, a ona zszokowana przeniosła na niego wzrok.
- Jak...
- To podziemne źródło. Jedyny sposób, by dostać się na drugą stronę nie wchodząc do wody. Ale tobie jak widzę nawet to się udało...
CZYTASZ
HIS LAW || Zayn Malik
FanfictionWiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystkie należały do niego. Patrzyły z uwielbieniem. Tak jak im kazano. Patrzyły, z głową pochyloną. Któż...