15.05.2021
- Dlaczego my tak właściwie tam jedziemy? - zapytałam lekko poirytowana. Była już 13:00, a ja specjalnie nie jadłam nic od rana, żeby spotkać się z przyjaciółką i iść z nią do kawiarni. - Nie wyobrażasz sobie jak bardzo głodna jestem.
- Trzeba było zjeść śniadanie, a nie jak zwykle je opuszczać. - spojrzała na mnie wymownie, przez co przewróciłam oczami - Mówiłam Ci, że mama upiekła ciasto i chciała dać Januszowi kawałek, a że nie ma on jak dziś do nas wpaść to wykorzystała sytuację, że wychodzę i kazała mu je zanieść.
- Umrę z głodu. Przysięgam, że umrę z głodu.
- Skup się na drodze, a nie marudzisz. - powiedziała Diana i w tym samym momencie światło zmieniło się z czerwonego na zielone. Skręciłam więc w prawo i po kilkunastu minutach w końcu znalazłyśmy się pod Nobocoto Studio.
Pamiętam dzień, w którym przyszłam tu pierwszy raz. Diana, moja najlepsza przyjaciółka jest kuzynką Janusza Walczuka, a jak wiadomo spędza on w studiu większość swojego życia. Ponad dwa lata temu mama Diany zupełnie tak jak dziś wysłała nas do swojego bratanka i tak oto zaczęła się moja znajomość z tym ciołkiem.
- Idziesz ze mną, prawda? - zapytała blondynka na co kiwnęłam tylko głową. Wysiadłyśmy z samochodu i w ciszy doszłyśmy do drzwi, które były uchylone. Od razu pokierowałyśmy się do pomieszczenia, w którym zawsze przebywał Janusz. Tym razem było identycznie.
- Kogo moje oczy widzą! - uśmiechnął się i od razu wstał - Moja najpiękniejsza kuzynka oraz najwspanialsza przyjaciółka. Co was sprowadza w moje skromne progi?
- Mama upiekła dziś Twoje ulubione ciasto i nie byłaby sobą jakby nie dała Tobie kawałka. - wyjaśniła Diana wyciągając ze swojej torby średniej wielkości pudełko. Podała je brunetowi, który z zaciekawienia od razu je otworzył. Miałam wrażenie, że jego oczy natychmiastowo się powiększyły.
- Boże, szarlotka! - wykrzyknął, na co jedynie się zaśmiałyśmy - Jak ja kocham Twoją mamę, Diana. Powiedz, że zadzwonię do niej i wpadnę na kawę za niedługo.
Cóż, chociaż jednej osobie dzień od razu się polepszył. Nie przedłużałam zbytnio rozmowy z Januszem, ponieważ wiadomo - on miał swoją pracę do wykonania, a ja z Dianą miałyśmy pójść w końcu do kawiarni coś zjeść. Szybko się pożegnałyśmy, a następnie znów znalazłyśmy się w moim samochodzie.
Pogoda jak na maj była niesamowicie piękna. Było cholernie ciepło i bardzo mi to odpowiadało, ponieważ nareszcie mogłam wyjść z domu w sukience i nie ubierać na to żadnej bluzy czy płaszcza. Niestety taka pogoda równa się również z wieloma ludźmi na ulicach Warszawy, a ze względu na to, że dziś sobota tłumy były dwa razy większe. Gdy w końcu weszłyśmy do naszej ulubionej Green Caffe Nero cudem znalazłyśmy tam miejsce. Był to chyba jedyny wolny stolik w całym lokalu. Bez większego zastanowienia wybrałyśmy nasze klasyki - ja latte z syropem waniliowym oraz panini ze szpinakiem, zaś Diana cappuccino oraz bajgla z kozim serem.
- W ogóle zapomniałam Ci powiedzieć, ale dzwonił do mnie wczoraj wieczorem Solar.
- Tak? Czego chciał? - spytała mnie przyjaciółka, a ja za ten czas zdążyłam upić łyka kawy.
- Poprosił, żebym przyszła jutro do studia, bo ma jakąś ważną sprawę. Wspominał coś o jakiejś sesji, ale dokładnie jeszcze nic nie wiem.
- Kurde, stara, może Ciebie za niedługo już normalnie zatrudnią! - rzuciła, a ja jedynie parsknęłam lekko śmiechem - No co? Który to już raz będziesz robić komuś stamtąd sesję?
- Nie wiem który, bo tego nie liczę. - odpowiedziałam - Zresztą to jest po prostu przysługa. Lubię Karola, a gdy pyta mnie czy mogę dla niego zrobić sesję to nie sposób odmówić.
- Widocznie jesteś dobra w swoim fachu. Zostań może fotografem, co ty na to?
- Diana już Ci mówiłam. Robienie zdjęć to tylko moja pasja, która pewnie za kilka lat zniknie. Teraz najważniejsze jest ukończenie studiów.
- Tak, tak, tylko te studia i studia. - wywróciła oczami - Już mnie to męczy, naprawdę.
- Nie marudź, jeszcze kilka lat i mamy to wszystko z głowy.
Po skończonym posiłku chwilę spierałyśmy się, która dziś płaci. Ostatecznie powiedziałam Dianie, że następnym razem zapłaci ona, a dziś moja kolej. Zabrałyśmy torebki i wróciłyśmy do mojego auta. Blondynka poprosiła mnie abym odwiozła ją do domu na co oczywiście się zgodziłam. Mieszkałyśmy od siebie dosłownie 15 minut, więc nie było to ogromnym problemem.
Sama skierowałam się już na większe zakupy, które robiłam zawsze co sobotę. Po wejściu do Lidla zabrałam wózek i ruszyłam w ciąg alejek. Najpierw postanowiłam udać się na dział z warzywami i owocami, gdzie wybrałam takie rzeczy jak jabłka, banany, czy sałata. Następnie wzięłam kurczaka oraz tofu. Nie byłam wege, jednak nie przepadałam też za jedzeniem mięsa. Ograniczałam to więc do jednego dnia w tygodniu. Postanowiłam kupić jeszcze takie drobiazgi jak jakieś słodycze, chusteczki czy herbatę. Z pełnym wózkiem dotarłam do samoobsługowej kasy, gdzie po kolei skasowałam wszystko, a następnie zapłaciłam i udałam się do auta.
Gdy dotarłam do mieszkania szybko rozpakowałam zakupy i po prostu rzuciłam się na kanapę w salonie. Nie zrobiłam dziś właściwie nic, a czułam się niesamowicie zmęczona. Na telewizorze włączyłam Spotify i w tle puściłam sobie jedną z płyt Taylor Swift. Na telefonie zaś zaczęłam przeglądać Instagrama, na którego postanowiłam wstawić zdjęcie z dzisiejszego ranka.
k_szafranskaa
Lubią to diana.piasecka, solarmodelu, wrobelol i 19 704 innych użytkowników.
k_szafranskaa: have a good day xx
januszwalczuk: szarlotka od ciociuni wpadła to od razu dzień lepszy
k_szafranskaa: dobrze, że Ci smakowałomajka.now: o jezu jaka piekna<333
janekoficjalnie: tobie również miłego dnia!
k_szafranskaa: ❤️***
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...