108

1.7K 105 13
                                    

- Zgadzam się na twoją propozycję. Chcę dać nam szansę. Ten ostatni raz, Klara. 

Czułam uważny wzrok blondyna skupiony na mojej osobie. Zacisnęłam usta i wpatrywałam się w ścianę przed sobą. Cholera jasna, w środku czułam tak ogromne szczęście. Nie planowałam takiego obrotu spraw, ale czułam, że podświadomie tego pragnęłam.

- Może coś powiesz? - spytał po chwili ciszy, więc spojrzałam na niego. Uśmiechał się głupkowato. Dobrze wiedział, że mu nie odmówię. 

- Nie wiem co mam powiedzieć. - odparłam szczerze.

- Powiedz, że mnie kochasz i tylko na to czekałaś. - rzucił cwaniacko, na co parsknęłam śmiechem. Był strasznie pewny siebie tego wieczoru. Mogłam założyć się, że to przez alkohol. - No nie każ się prosić. 

- Kocham Cię i tylko na to czekałam. - mruknęłam, a na jego twarzy zagościł zwycięski uśmiech. Przewróciłam oczami, ale nie mogłam się nie uśmiechnąć widząc go takiego szczęśliwego. - Ale nie myśl, że będzie tak łatwo. Jesteś pijany, a my musimy porozmawiać na trzeźwo. 

- Zadzwonię do Ciebie jutro rano. - odparł uradowany. Nawet przez ekran telefonu widziałam te wesołe iskierki w jego oczach. - Idź już spać, widzę, że jesteś zmęczona. 

- Dobrze, będę czekać. Dobranoc.

- Słodkich snów, Klara. - rzucił uśmiechnięty, po czym od razu zakończył połączenie. 

Westchnęłam lekko i odłożyłam telefon na stolik obok. Zagryzłam lekko swoje wargi i z powrotem wtuliłam się w poduszkę. Zamknęłam oczy, ale nie mogłam zasnąć z tych wszystkich emocji. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam tak szczęśliwa. 

*

- Wstawaj Klara, wstawaj! - usłyszałam wesoły krzyk i poczułam, że coś upada obok mnie na łóżku. Leniwie otworzyłam oczy i od razu je przetarłam. Obok leżał właśnie Tymek i wpatrywał się we mnie. - Cześć!

- Cześć młody, jak Ci się spało? - spytałam cicho i potargałam jego włosy. Pisnął cicho, po czym przytulił się do mnie.

- Super! Śnił mi się Marshall! - rzucił, a ja udałam zdziwioną. Odgrywanie przesadnego zaciekawienia przed małymi dziećmi zawsze mnie niesamowicie bawiło. 

- Pomagałeś mu ratować innych? - pokiwał głową, na co uśmiechnęłam się. Był przesłodki. - Jadłeś już śniadanie?

- Nie. Mama kazała mi po Ciebie przyjść. 

- Dobrze, już idę. - odparłam. Chłopiec odsunął się ode mnie, dzięki czemu wstałam z łóżka i narzuciłam na siebie szlafrok. Przyznam, że było mi odrobinę zimno. - Zbieramy się, chodź. 

- Do góry! - pisnął i wyciągnął do mnie ręce. Parsknęłam śmiechem, ale podniosłam go, a on już po chwili owinął się wokół mojej szyi. 

Powoli zeszłam z nim po schodach, aż w końcu weszliśmy do jadalni. Przy stole siedzieli już dziadkowie oraz tata z Martą. Posadziłam chłopca w jego krzesełku, po czym zajęłam swoje miejsce. 

- Widzę, że Tymek skutecznie Cię obudził. - mruknął rozbawiony tata, na co reszta parsknęła śmiechem. Odwzajemniłam to i zabrałam się za jedzenie. 

- Zdecydowanie się nie oszczędzał. - odparłam mając na myśli to jak skoczył na moje łóżko. 

Śniadanie przebiegło w naprawdę miłej atmosferze. Po skończonym posiłku przenieśliśmy się do salonu, gdzie wypiliśmy swoje kawy oraz zjedliśmy pozostałe ciasto ze świąt. Było przyjemnie i niezmiernie cieszyłam się, że tegoroczne święta nie zakończyły się klapą. 

Jakiś czas później wróciłam do pokoju, żeby się spokojnie ogarnąć. Chciałam pomóc Marcie w sprzątaniu, ale stanowczo wygoniła mnie z kuchni. Nie chciałam się sprzeczać, więc wróciłam do na górę. Nie miałam tutaj za dużo swoich ciuchów, ale coś się znalazło. Wybrałam jakieś czarne rurki oraz bluzę, którą kupiłam chyba w ostatniej klasie liceum. Mam ją już trochę lat, ale była w bardzo dobrym stanie. 

Powoli dochodziła 12:00, a mój telefon jeszcze ani razu nie zadzwonił. Wiktor nie dał od wczoraj żadnego znaku życia, przez co zaczynałam się martwić. Był pijany i nie zdziwiłabym się jakby nic nie pamiętał z naszej rozmowy. Nie chciałam jednak przyjmować takiej wersji zdarzeń. 

*

Około czterech godzin później w końcu wróciłam do swojego mieszkania. Po wielu namowach zostałam jeszcze na obiad. Kiedy już zbierałam się do wyjścia, Tymek nie mógł tego przeżyć i po prostu się rozpłakał. Uspokajałam go kilka minut i obiecałam, że odwiedzę go za niedługo. Nie wierzyłam, że aż tak bardzo się do mnie przywiązał, ale było to urocze. 

Dalej nie dostałam żadnej wiadomości od Wiktora. Powoli naprawdę zaczynałam wątpić w to, że mówił na poważnie. Strasznie nie chciałam sobie tego wmawiać, ale z każdą chwilą byłam tego coraz bardziej pewna. W końcu gdyby naprawdę tego chciał to dotrzymałby obietnicy, prawda? 

Przyznam, że odkąd wróciłam do siebie i zostałam sama nie mogłam przestać o tym myśleć. Po prostu siedziałam na kanapie w salonie z herbatą i się stresowałam. W tle leciał jakiś film, ale nie potrafiłam się na nim skupić. Głowę znów zaprzątał mi Wiktor. 

Kiedy nadeszła 18:00 zdążyłam już stracić jakąkolwiek nadzieję. Zaczynał się wieczór, a ja byłam pewna, że nic się nie wydarzy. Miałam ochotę się po prostu popłakać, bo znów byłam tak naiwna. Naprawdę wierzyłam, że wrócimy do siebie. Niczego nie pragnęłam teraz bardziej. 

Po moich policzkach po raz kolejny zaczęły lecieć łzy, a mój nos za chwilę pewnie miał być czerwony od ciągłego smarkania. Nienawidziłam płakać, a ostatnio było to moje codziennie zajęcie. W pewnym momencie w mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Z początku myślałam, że się przesłyszałam, bo dzwoniło mi w uszach, ale kiedy ktoś zadzwonił kolejny i kolejny raz postanowiłam wstać z kanapy. 

- Cześć Klara. - usłyszałam, kiedy ledwo co otworzyłam drzwi. Zmarszczyłam brwi, a moim oczom ukazał się znajomy blondyn. Uśmiechał się szeroko, a w dłoni trzymał bukiet kwiatów. 

- Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona, ale wpuściłam go do środka. 

- Obiecałem, że porozmawiamy, a wolałem to zrobić twarzą w twarz. - wyjaśnił, a ja schowałam twarz w dłonie - Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem wrócić z Warki. 

- O Boże. - wyszlochałam i pokręciłam głową. Po chwili poczułam, że chłopak podchodzi do mnie i zamyka mnie w swoim uścisku. Matko, tak bardzo brakowało mi jego przytulenia. 

- Hej, czemu płaczesz? - był zdezorientowany, a ja dalej po prostu stałam w jego ramionach i płakałam. Dlaczego właściwie, skoro w środku odczuwałam szczęście? - Klara...

- Ja po prostu tak się bałam, że kłamałeś... - wyjąkałam i znów zaniosłam się szlochem. Blondyn parsknął cicho śmiechem i odsunął się kawałek. Następnie złapał moje dłonie i pociągnął je w dół tym samym odsłaniając moją zapłakaną twarz. 

- Jak mogłaś pomyśleć, że straciłbym taką szansę? - spytał i starł łzy z moich policzków. Następnie złapał moją twarz w dłonie i wręcz zmusił mnie, bym patrzyła w jego oczy. - Kocham Cię i tylko na to czekałem. 

- A więc pamiętasz wszystko z naszej rozmowy? - zaśmiałam się na jego słowa. W końcu wczorajszej nocy sam kazał mi je powiedzieć. 

- Mam małe pustki, ale pamiętam wszystko, co najważniejsze. - odparł uśmiechnięty i pogłaskał mój policzek. Przymknęłam delikatnie swoje oczy, bo tak strasznie tęskniłam za jego dotykiem. - Bardzo Cię kocham, Klara. Już zawsze tak będzie. 

- Mam nadzieję, bo ja Ciebie też bardzo kocham. - mruknęłam i przyciągnęłam go bliżej siebie. 

Z lekkim uśmiechem złączyłam w końcu nasze usta. Nie jestem w stanie nawet opisać jak bardzo za tym tęskniłam. Dawno nie przepływało przeze mnie tak ogromne szczęście. Nie mogło być lepiej. 

***

macie co chciałyście;))
obiecuje, że na jakiś czas to koniec dram!!

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz