Tak jak myślałam Wiktor nie miał zamiaru się pierwszy odezwać. Wiedziałam, że cała ta sytuacja była dla niego trudna, ale jednocześnie bolało mnie to, że w tym wszystkim zapomniał o mnie. Powinniśmy się teraz nawzajem wspierać, a on po prostu zniknął. Jakby tego było mało nie odebrał ani jednego połączenia ode mnie. Plus był taki, że nie musiałam się o niego zbytnio martwić, bo był w mieszkaniu Pauli i Seby.
Kiedy jednak na zegarze wybiła 22:30, a jego dalej nie było, postanowiłam wykonać ostatni telefon do niego. Nawet nie będę zawiedziona, jeśli znów nie odbierze. Do tej pory wymieniłam kilka wiadomości z Pauliną, ale tylko po to, żeby wiedzieć jak on się trzyma i czy na pewno jest z nimi.
- Halo? - usłyszałam po drugiej stronie. Pierwsze co, to pomyślałam, że się przesłyszałam, ale przecież bardzo dobrze znałam głos mojego chłopaka.
- Um, hej? Chciałam tylko zapytać czy wracasz dziś do domu. Trochę się też martwiłam. - parsknęłam niepewnie i zagryzłam wargę. Boże, dlaczego ta rozmowa była aż tak stresująca?
- Zostanę dziś u Sebastiana. Muszę przemyśleć parę spraw. - rzucił po chwili ciszy. Jego głos był tak strasznie obojętny. - Postaram się wrócić jutro.
- Jasne. - mruknęłam, a między nami znów zapanowała cisza.
- No to... cześć. - powiedział w końcu i chciał się rozłączyć, jednak musiałam dodać swoje trzy grosze.
- Kocham Cię.
- Do zobaczenia, Klara. - zignorował moje słowa, po czym po prostu zakończył połączenie.
Westchnęłam ciężko i odłożyłam telefon na stolik obok. Ułożyłam się wygodnie w łóżku i schowałam głowę w poduszkę. Znów miałam ochotę się popłakać, ale miałam wrażenie, że już nie mogę. Wypłakałam dziś tyle łez, że teraz nie było to możliwe. Z jednej strony to i dobrze, bo zachowanie blondyna sprawiło, że znów było mi niewyobrażalnie przykro. Już mnie nie kochał?
*
Nawet nie ustawiałam budzika, który miałby mnie obudzić. Stwierdziłam, że odpuszczę sobie kilka dni na studiach. Nie był to najmądrzejszy pomysł, bo za niedługo miałam mieć obronę, ale doszłam do wniosku, że nie czuję się na tyle dobrze psychicznie, aby iść na zajęcia. Potrzebowałam odpocząć i po prostu poukładać myśli.
Nie byłam zdziwiona, że kiedy obudziłam się była już 11:00. Wczorajszy płacz niemiłosiernie mnie wykończył. Normalnie zostałabym w łóżku przez cały dzień, ale w taki sposób szybko nie wyszłabym z dołka. Musiałam wmawiać sobie, że wszystko jest okej i jakoś odwrócić moje myśli od ego jednego tematu. Dlatego też stwierdziłam, że dla odpoczynku pojadę dziś do taty i spędzę trochę czasu z nim, Martą oraz Tymkiem.
Pogoda była bardzo fajna, mimo, że była dopiero końcówka kwietnia. Nie chciałam się jednak specjalnie stroić, dlatego ubrałam na siebie bardziej wyjściowe dresy, jakąś koszulkę oraz rozpinaną bluzę. Wyglądałam jak siedem nieszczęść, ale po rozczesaniu i związaniu włosów wszystko zaczęło mieć ręce i nogi.
Zjadłam szybko jagodowy jogurt oraz wypiłam szklankę soku, a następnie zabrałam klucze i opuściłam mieszkanie uprzednio je zamykając. Zbiegłam po schodach na dół i po chwili już siedziałam w swoim samochodzie.
Po kilkudziesięciu minutach znalazłam się na Śródmieście i zaparkowałam pod domem ojca. Wysiadłam, zamknęłam auto i udałam się do wejścia. Zapukałam lekko w drzwi i czekałam, aż ktoś mnie wpuści. W końcu drzwi otworzyła mi uśmiechnięta Marta.
- Cześć Klara! Nie wiedziałam, że wpadniesz. Wchodź śmiało! - przytuliła mnie do siebie, po czym przepuściła w drzwiach. Uśmiechnęłam się do niej i zaczęłam ściągać buty. Musiałam udawać, że wszystko ze mną w porządku.
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...