40

3.4K 119 39
                                    

- Niespodzianka!

W moim salonie znajdowała się masa ludzi. W całym pomieszczeniu wisiały balony. Wszystko było ozdobione, zaś stół prawie uginał się od ilości jedzenia i picia. Byłam w ogromnym szoku. Nigdy nie spodziewałabym się, że zorganizują to dla mnie. 

- Witamy z powrotem! - krzyknął Solar, a ja słysząc krzyki i oklaski innych po prostu się popłakałam. Tym razem ze szczęścia. Byli wspaniałymi przyjaciółmi.

- Matko, nie wiem co powiedzieć. - otarłam łzy z twarzy i podeszłam do każdego, aby się przywitać. Z niektórymi zamieniłam też na szybko kilka słów.

- Musisz podziękować Kinny'emu. To był jego pomysł. - usłyszałam Sebastiana i na jego słowa przeniosłam swój wzrok na mojego chłopaka. On tylko uśmiechnął się słodko i wzruszył ramionami.

- W takim razie Kinny też będzie musiał to sprzątać. - blondynowi zrzedła mina, na co wybuchłam śmiechem - Żartuję przecież, trochę Ci pomogę. - puściłam do niego oczko i ruszyłam do kolejnych znajomych.

- Dobra, kto co pije?! - krzyknął po jakimś czasie Matczak. Natychmiastowo zaczęli składać do niego zamówienia, a ja stanęłam sobie na boku i czekałam aż zamieszanie się trochę zmniejszy. 

Miałam świetny humor. Naprawdę ogromnie spodobała mi się ich niespodzianka. W dodatku po okresie samych nieszczęść nareszcie zaczęło być dobrze. Nie miałam zamiaru zniszczyć już czegokolwiek między mną, a Wiktorem. Przysięgłam to sobie. 

*

- Jestem tak zmęczony. - westchnął Wiktor, gdy w końcu rzucił się na łóżko. Ja leżałam w nim już jakoś od dwudziestu minut, jednak chłopak uparł się, że musi najpierw ogarnąć całe mieszkanie. Cóż, nie miałam zamiaru narzekać. - Szybko nie robimy kolejnej imprezy, błagam.

- Masz to jak w banku. - odparłam i spojrzałam na niego. Był praktycznie trzeźwy. Ja nie mogłam pić ze względu na tabletki, które mi przepisano, zaś on stwierdził, że dotrzyma mi towarzystwa. Kochany. - Wiesz co? Tak bardzo się cieszę, że pomiędzy nami jest już wszystko dobrze.

- Ja tak samo. W pewnym momencie już straciłem wiarę, że dalej będziemy razem. Spodziewałem się końca. - powiedział. Leżeliśmy na łóżku w lekkiej odległości od siebie. Wiedziałam, że nie chciał naruszać mojej przestrzeni. Był bardzo ostrożny. 

Poczułam, że mogę się przełamać. W końcu był to mój Wiktor. Nie było możliwości, że zrobi mi krzywdę. Przysunęłam się do niego i ułożyłam swoją głowę na jego klatce piersiowej. Byłam przekonana, że na jego usta wkradł się uśmiech.

- Ja tak samo, ale jednak gdzieś w środku miałam taką małą nadzieję. - mruknęłam - To zabrzmi głupio, ale jak byłam młodsza i czułam się źle to babcia powtarzała mi, że nawet po długiej zimie zawsze przyjdzie wiosna. Myślę, że poniekąd liczyłam, że w naszym przypadku się to spełni.

- Przestań, to urocze. W dodatku to bardzo piękne słowa. - powiedział i zaczął ostrożnie głaskać moje plecy. Wtuliłam się w niego bardziej tym samym dając mu znak, że nie musi się aż tak bardzo ograniczać. - W ogóle skończyłem już praktycznie piosenkę. Nie wiem tylko, czy będziesz miała ochotę ją przesłuchać.

- Dlaczego miałabym nie chcieć? - spytałam zdziwiona.

- No wiesz, jakby to przez nią się poniekąd pokłóciliśmy. 

- Przestań. - podniosłam się lekko i spojrzałam w jego oczy. Chciałam, żeby w 100% zrozumiał moje słowa - Wyjaśniliśmy już sobie wszystko i po prostu do tego nie wracajmy. Ta piosenka to może być Twój pierwszy duży sukces i nie wyobrażam sobie nie wspierać Cię w tym. Jak tylko będziesz gotów to mi ją włączysz, dobrze?

- Zgoda. - uśmiechnął się szeroko, czego nie mogłam nie odwzajemnić - Idziemy spać?

- Tak, za moment usnę na siedząco. - powiedziałam cicho i akurat w tym momencie ziewnęłam. Powróciłam do swojej poprzedniej pozycji, a wolny ruch dłoni blondyna na moich plecach powoli mnie usypiał. - Dobranoc, Kinny.

- Dobranoc, Klarcia.

*

19.08.2021

- Pamiętasz, jak rozmawialiśmy o wyjeździe na wakacje? - zapytał mnie kolejnego dnia przy śniadaniu.

- Jasne, że pamiętam. - powiedziałam, po czym upiłam łyka kawy - Musimy czegoś poszukać.

- Właściwie, to już nie musimy szukać. - odparł cwaniacko uśmiechnięty - Już w poniedziałek, moja droga, lecimy do Toskanii. 

- Nie... - odparłam zszokowana, jednak na mojej twarzy zaczął malować się uśmiech. - Żartujesz.

- Mówię poważnie. Załatwiłem już praktycznie wszystko z piosenką, więc mogę wyjechać jeszcze w sierpniu. Pomyślałem, że tak będzie dla Ciebie wygodniej, bo we wrześniu będziesz mogła na spokojnie przygotować się do studiów.

- Matko, tak się cieszę. - wstałam z krzesła i od razu podeszłam do niego, aby go przytulić. - Kocham Cię, tak bardzo Cię kocham.

- Wiem, Klarcia, ja Ciebie też. - powiedział, po czym przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej.

Czy zasłużyłam sobie na takiego chłopaka? Zdecydowanie nie, jednak jeśli już trafiło mi się takie szczęście nie mogłam wypuścić go z rąk. Byłam z nim niesamowicie szczęśliwa.

***

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz