120

1.6K 88 22
                                    

Około 14:00 skończyłam zajęcia i opuściłam uczelnię. Wiktor napisał mi niedawno, że czeka już na parkingu więc właśnie tam się udałam. Po drodze pożegnałam się jeszcze z kilkoma znajomymi i odpisałam Pauli, która pytała czy możemy wyskoczyć jutro na kawę. 

- I jak? Zadzwoniłaś? - usłyszałam od razu, kiedy tylko wsiadłam do samochodu. Blondyn patrzył na mnie z ciekawością, na co przewróciłam oczami. 

- Mógłbyś chociaż przywitać się ze mną. - mruknęłam, na co ten pospiesznie pocałował mój policzek. Też mi powitanie. - Tak, dzwoniłam do lekarza. 

- I co? 

- Nico. Mam najpierw zrobić kilka badań związanych z anemią i przyjść z nimi w poniedziałek o 15:00. - wzruszyłam ramionami i zapięłam pas. Ten zmarszczył brwi i chwilę się nad czymś zastanawiał.

- Czyli mamy czekać tydzień? - spytał z niedowierzaniem.

- A co ty myślałeś? Jutro rano muszę iść na badania, a wyniki będą dopiero w piątek. Nie umówisz się do lekarza z dnia na dzień. - odparłam i odwróciłam głowę. Widziałam po nim, że był niepocieszony. Strasznie irytowało mnie jego zachowanie. Dlaczego tak jak ja nie mógł przyjąć, że wszystko ze mną okej i nie ma żadnej ciąży? 

- No a jak ty się w ogóle czujesz? - rzucił po chwili, kiedy wyjechaliśmy już na ulice Warszawy. Zabrzmiało to zupełnie, jakby pytał od niechcenia, co również mnie odrobinę wkurzyło. 

- Czuję się świetnie. - odparłam dobitnie i uśmiechnęłam się nieszczerze w jego stronę - Czuję się świetnie, bo zatrułam się alkoholem wypitym podczas sobotniej imprezy. Ty jednak musisz robić z tego jakieś halo. 

- Klara, ja się po prostu martwię. Zrozum to. - warknął, na zaśmiałam się ironicznie i pokręciłam głową.

- Słuchaj, za chwilę premiera twojej płyty, a ja za niedługo mam obronę magisterską. Naprawdę nie warto jest przejmować się moją ciążą, której jak już mówiłam nie ma. 

- A co jeśli...

- Wiktor, przestań! - krzyknęłam zdenerwowana, przez co między nami zapadła cisza - Nie ma żadnego 'co jeśli', rozumiesz? Po co snujesz domysły, skoro przez tydzień i tak niczego nowego się nie dowiesz? Możesz proszę zacząć zachowywać się normalnie i skończyć gadać mi ciągle o tej ciąży? Od wczoraj nie rozmawiasz ze mną na żaden inny temat!

- Masz rację, przepraszam. - mruknął po chwili zastanowienia. Spojrzał na mnie przelotnie i widząc moją niezmienną minę westchnął ciężko. Następnie bez słowa położył wolną dłoń na moim kolanie i pogłaskał je. - Trochę mnie poniosło, to prawda, ale po prostu się zestresowałem. Może tego nie zauważyłaś, ale jednak wolałbym, żebyś nie była w ciąży. To nie jest odpowiedni moment i dlatego tak strasznie chcę się dowiedzieć. Chcę mieć pewność, że nie pokrzyżuje mi to wszystkich planów. 

- No nareszcie mówisz z sensem. - zaśmiałam się cicho i złapałam jego dłoń. Ścisnęłam ją lekko i posłałam mu uśmiech. - Możemy w końcu zmienić ten temat? Nie chcę już o tym słuchać. 

- Jak sobie życzysz. - mruknął uśmiechnięty i akurat zwolnił, bo zatrzymywaliśmy się na światłach - Co robimy dziś na obiad?

- Szczerze? Strasznie nie chce mi się gotować. 

- To może zajedziemy do maka? Dawno nie jedliśmy. - uśmiechnął się zachęcająco w moją stronę, przez co nawet gdybym chciała, to nie mogłabym mu odmówić. 

*

Po jedzeniu mieliśmy już wracać do domu, jednak w drodze powrotnej poprosiłam Wiktora, żeby zahaczył jeszcze o jakiś sklep, bo musiałam zrobić małe zakupy. Powoli kończyły nam się podstawowe rzeczy takie jak papier czy mleko, więc chcąc nie chcąc musieliśmy wybrać się na zakupy. 

Tak więc jakoś przed 17:00 w końcu wróciliśmy do mieszkania. Rozpakowałam całe zakupy, a w tym czasie Kinny zaparzył nam herbatę. Na talerzyk wyłożyłam nam też ciasto, które ostatnio przywiozła nam Marta i zaniosłam to na balkon, gdzie czekał mój chłopak. Pogoda była niesamowita, więc aż prosiło się, żeby trochę tutaj posiedzieć. 

- Idę jutro z Pauliną na kawę po zajęciach. - rzuciłam po jakimś czasie. Ten pokiwał jedynie głową i zaciągnął się swoją fajką. Patrzyłam na jego profil i szczerze? Zastanawiam się jakim cudem trafił mi się tak przystojny chłopak. 

- Ja muszę skoczyć do studia wprowadzić jakieś ostatnie poprawki. 

- Jutro też muszę wymyślić z Paulą jak rozwiązać tą całą sprawę z Dianą. - powiedziałam znacząco i upiłam łyka swojej herbaty. Blondyn zmarszczył brwi, po czym spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami. 

- Nie wolisz sobie odpuścić? 

- Mam odpuścić fakt, że moja przyjaciółka Cię pocałowała? - spytałam i parsknęłam ironicznym śmiechem - Prosisz o zbyt wiele. 

- Nie wiem czy warto się z tym męczyć, Klara. - odparł szczerze i wyrzucił niedopałek papierosa. Następnie spojrzał na mnie i złapał moją dłoń. - Diana już pewnie zrozumiała swój błąd, najlepiej będzie jak wszyscy o tym zapomnimy. 

- Błagam Cię, jeżeli to twój kolejny żart, to jest kiepski. 

- Po prostu uważam, że to nie jest warte naszych nerwów. Po co się tym przejmować? - uśmiechnął się do mnie zachęcająco i pogłaskał moją dłoń. Zmarszczyłam brwi. 

- Dlaczego Ci tak na tym zależy? Jeszcze chwila i pomyślę, że jednak podobało Ci się to jak Cię pocałowała. - zaśmiałam się i spojrzałam na niego rozbawiona. Ten jednak nie podzielał mojego entuzjazmu i dalej wpatrywał się we mnie bez większych emocji. 

- Klara... - zaczął, jednak widząc jego wzrok cały humor ze mnie uleciał. 

- Podobało Ci się, tak? No powiedz to! Podobał Ci się pocałunek Diany! - rzuciłam z niedowierzaniem i pokręciłam głową. Nie mogłam uwierzyć. 

Ogarnął mnie niesamowity szok. Momentalnie wstałam z krzesła i odwróciłam się w stronę wyjścia z balkonu. Nie chciałam dłużej na niego patrzeć. Nie mógł powiedzieć mi tego od razu? Może to właśnie dlatego tak usilnie próbował jej bronić. 

Z salonu zaczęłam kierować się do sypialni. Chciałam się tam zatrzasnąć, położyć na łóżku i po prostu popłakać. Przeszkodził mi jednak fakt, że Wiktor złapał mój nadgarstek i jednym ruchem obrócił mnie do siebie i przyciągnął. Prawie uderzyłam w jego tors, a nasze twarze były blisko siebie. 

- Puść mnie, do cholery. - warknęłam i zaczęłam się wyrywać, jednak ten trzymał mnie w miejscu bez większego trudu. Ignorując moje słowa po prostu złączył nasze usta. Z początku strasznie się opierałam, ale w końcu uległam. 

- Musisz być taka łatwowierna? - spytał rozbawiony, kiedy odsunął się lekko ode mnie. Spojrzałam na niego niezrozumiale. - Nie nauczyłaś się jeszcze, że spośród wszystkich dziewczyn interesujesz mnie tylko ty? 

- Przepraszam, ale zareagowałbyś tak samo na moim miejscu. - powiedziałam niepewnie i czułam, że zaczynam się rumienić. Blondyn jedynie parsknął na to śmiechem i delikatnie poluźnił uścisk, w którym mnie trzymał. - Poza tym dalej nie rozumiem, dlaczego tak bardzo jej broniłeś. 

- Nie myśl o tym. - rzucił i znów niespodziewanie złączył nasze usta. Tym razem przeniosłam swoje dłonie na jego szyję i przeciągnęłam pocałunek. 

- Ale ja chcę wiedzieć. - mruknęłam między kolejnymi pocałunkami, jednak odpowiedział mi tylko szeroki uśmiech chłopaka. Przeniósł usta na moją szyję, na co mimowolnie westchnęłam.

- Później Ci wyjaśnię. - odparł i pociągnął mnie za sobą do sypialni. 

***

a może jednak nie będzie tej ciąży?

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz