41

3.3K 114 9
                                    

23.08.2021

Dziś dzień wylotu do Włoch. Spakowałam się już wczoraj, jednak od rana biegałam po mieszkaniu i sprawdzałam czy na pewno wszystko zabrałam. Przed większymi i dalszymi podróżami strasznie stresowałam się, że czegoś zapomnę.

- Klara, spokojnie, spakowałaś już chyba połowę mieszkania. - westchnął Wiktor, który od dłuższego czasu siedział na kanapie w salonie i po prostu patrzył na to jak chodzę od pokoju do pokoju. Wcale się nie stresował, a jego walizka była chyba dwa razy mniejsza od mojej. Nie wiem gdzie są jego wszystkie ubrania.

- Nie przesadzaj. - mruknęłam, po czym zabrałam z łazienki jeszcze jeden krem do twarzy i dopakowałam go do kosmetyczki - Muszę mieć pewność, że mam wszystko.

- Najważniejsze są dokumenty i bilet. Wszystko inne możemy załatwić na miejscu.

- Łatwo Ci mówić. - odparłam, po czym wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na walizkę. Przeanalizowałam też listę, którą miałam w telefonie. Wzięłam wszystko. Teraz został mi już tylko jeden problem. - Pomożesz mi zapiąć?

Blondyn westchnął ciężko i podszedł do mnie. W sekundę zamknął walizkę i podniósł ją do góry. Widziałam jak na jego twarzy maluje się szok.

- Cholera jasna, co ty tu spakowałaś? - spytał zdziwiony, na co lekko się zaśmiałam.

- Same najważniejsze rzeczy.

Kiedy chłopak poszedł odnieść nasze walizki do przedpokoju ja usiadłam na kanapie i czekałam aż w końcu będziemy mogli wyjść z mieszkania. Lot mieliśmy zaplanowany na 14:15, a na lotnisku chciałam pojawić się najpóźniej godzinę przed. Nienawidziłam się spóźniać, a teraz musiałam mieć pewność, że na pewno tego unikniemy.

*

- I pamiętajcie, wysyłajcie dużo zdjęć! - powiedziała po raz kolejny mama i znów przytuliła mnie do siebie. Po chwili zrobiła to samo z Wiktorem.

- Alu, daj już młodym żyć. - zaśmiał się tata, a ja posłałam mu wdzięczne spojrzenie. Kobieta nigdy by chyba nie przestała.

- Dobrze, będziemy się odzywać. Dziękujemy za podwózkę. Do zobaczenia za niedługo. - stwierdziłam, po czym pociągnęłam blondyna w stronę lotniska. On jeszcze szybko pożegnał się z rodzicami i po chwili już szedł obok mnie.

- Nie bądź taka nie miła dla swojej mamy, skarbie.

- Nie jestem dla niej nie miła. Po prostu jeśli nie powiesz jej stop, to ona nigdy nie przestanie. Przypomnę Ci tylko, że się spieszymy. - odparłam i tym samym zakończyłam tą konwersację.

Po jakimś czasie oddaliśmy już swoje bagaże i udaliśmy się do odprawy. Nie mogłam się doczekać kiedy w końcu będziemy na miejscu. Bardzo podobały mi się Włochy, a cała Toskania była niesamowita. Muszę przyznać, że Wiktor miał genialny pomysł w związku z wyjazdem.

*

Nasz lot trwał prawie dwie godziny, jednak praktycznie całą podróż przespałam. Kochałam latać samolotem, przysięgam. Zaraz po aucie był to dla mnie najlepszy środek transportu. Na lotnisku trochę poczekaliśmy na nasze walizki, a gdy już je odebraliśmy wyszliśmy przed budynek, gdzie znaleźliśmy jakąś taksówkę.

Właściwie nie wiedziałam dokąd teraz jedziemy i gdzie znajduje się nasz hotel. Wiktor sam wszystko zaplanował i oczywiście nie chciał ode mnie pieniędzy. Zdenerwował mnie tym ogromnie, dlatego stwierdziłam, że gdy tylko wrócimy wyciągnę z niego ile kosztowała nasza wycieczka i oddam mu za swoją osobę.

- Starałem się znaleźć hotel praktycznie w samym centrum i nawet mi się to udało. - powiedział, gdy podał już kierowcy adres i jechaliśmy w stronę miasta.

- Zwariowałeś, przecież to musiało kosztować fortunę. - westchnęłam, a on jedynie wywrócił oczami i uśmiechnął się do mnie.

- To nasz pierwszy wspólny wyjazd we dwoje. Nie warto oszczędzać.

- Naprawdę nie wierzę w Ciebie czasami. - powiedziałam, jednak również się do niego uśmiechnęłam. Nie mogłam być na niego zła. Wiedziałam, że ten wyjazd będzie wspaniały. Musiał być.

Jechaliśmy prawie trzydzieści minut. W tym czasie uważnie obserwowałam widoki, które mijaliśmy. Piękna roślinność oraz klimatyczne kamieniczki to widoki, które tu królowały. Widać było również tłumy ludzi, jednak to akurat oczywiste, że jest ich tu pełno.

W końcu wysiedliśmy w jednej z uliczek. Wiktor pociągnął mnie za sobą do wejścia jednej z kamienic. Jeżeli to nasz hotel, to nie wierzyłam własnym oczom. Zawsze chciałam w takim zamieszkać.

Przy recepcji blondyn przedstawił wszystkie dokumenty, po czym otrzymaliśmy kartę i ruszyliśmy do windy. Po chwili zatrzymaliśmy się na siódmym piętrze, które swoją drogą było ostatnie. Szłam za chłopakiem, który w końcu dotarł do końca korytarza i otworzył drzwi kartą. Następnie odwrócił się, przepuścił mnie, a ja weszłam do środka.

Pokój był niesamowity. Utrzymany we włoskim stylu, jednak miał również elementy nowoczesności. Zaraz przy wejściu znajdowała się para drzwi. Jedne prowadziły do obszernej garderoby, a drugie do jeszcze większej łazienki. Moją największą uwagę przyciągał jednak główny pokój. Był jasny i przestronny, a na wprost drzwi znajdowały się ogromne okna z balkonem, z którego widzieliśmy piękną Florencję.

- Boże, tu jest tak pięknie. - powiedziałam, gdy chłopak wszedł za mną i zatrzasnął drzwi. - Dziękuję, że mnie tu zabrałeś.

- Do usług. - uśmiechnął się i przytulił mnie do siebie - A teraz ogarniaj się szybko, bo mamy całe miasto do obejrzenia.

***

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz