26

3.9K 122 53
                                    

- Jak się czujesz? - zapytał, gdy dołączyłam do niego w kuchni. Chłopak stał w samych dresach, a ja zarzuciłam na siebie jedną z jego koszulek.

- Względnie dobrze. - odparłam i przytuliłam się do niego od tyłu. - A ty?

- Wspaniale. - czułam, że się uśmiecha - Robię makaron, będziesz miała ochotę, prawda?

- Jasne, że tak. - odsunęłam się od niego i usiadłam obok na blacie. Blondyn był ciągle uśmiechnięty i wesoło nucił piosenki, które leciały z radia - Widzę, że masz dobry humor.

- Każdy po czymś takim miałby świetny humor. - powiedział cwaniacko, a ja zarumieniłam się i przewróciłam oczami.

- Za trzy dni wesele. - zmieniłam temat - Wiesz już co ubierasz?

- Chyba ubiorę po prostu czarną koszule i czarne spodnie.

- Cały na czarno? Co ty na pogrzeb idziesz? - spytałam sarkastycznie.

- Nie, po prostu będę wyglądał przystojnie i z klasą.

- Żartowałam przecież, mężczyźni w czarnych koszulach są bardzo przystojni. - westchnęłam cicho, na co blondyn się zaśmiał.

- A ty co zakładasz?

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. - pstryknęłam go w nos - Zobaczysz za kilka dni.

- Czy my się pobieramy, skoro mogę zobaczyć Cię dopiero w dniu ślubu? - spytał ironicznie. - Jak dla mnie bomba.

- Nie wybiegaj za daleko w przyszłość. - odparłam i zeskoczyłam z blatu. Ruszyłam w stronę wyjścia z kuchni.

- Aha, czyli planujesz, że zostaniesz moją żoną? - zawołał zadowolony za mną.

- Tego nie powiedziałam! - odparłam i zamknęłam się w łazience.

Bawiły mnie konwersacje na ten temat. Nie byliśmy w związku nawet miesiąc, więc planowanie dalekiej przyszłości nie wchodziło w grę. Na razie chciałam skupić się tylko na tym co tu, i teraz.

W łazience załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne i przemyłam lekko twarz wodą. Było mi trochę gorąco, dlatego liczyłam, że mnie to orzeźwi. Następnie spojrzałam na siebie w lustrze. Cały mój dekolt był w malinkach. Nie brakowało ich też na mojej szyi.

- Zabiję go. - mruknęłam pod nosem i wyszłam z łazienki. - Czy ty jesteś poważny?

- O co chodzi? - akurat rozkładał makaron na talerze.

- Widzisz to? - uchyliłam lekko koszulkę, pokazując mu naznaczone miejsca. On jedynie spojrzał zszokowany, jednak po chwili na jego ustach pojawił się zwycięski uśmiech. - Bawi Cię to?

- Nie, po prostu jestem z siebie dumny.

- Jesteś dumny z tego, że mnie naznaczyłeś? - spytałam z niedowierzaniem. Nie miałam do niego siły.

- To, że jesteś naznaczona to akurat efekt uboczny. Wszystko inne przecież Ci się podobało. - uśmiechnął się słodko i podszedł do mnie. Ułożył swoje ręce na mojej talii i wpatrywał się w moje oczy. - Nie mam racji?

- Może i masz, ale jak ja się teraz pokażę na weselu? - westchnęłam zrezygnowana i zarzuciłam ręce na jego szyję.

- Albo to zasłonisz albo będę się chwalić na prawo i lewo. - odparł beztrosko i pocałował lekko moje usta. - No, a teraz chodź, jemy.

Pociągnął mnie za rękę do stołu, a następnie podał mi mój talerz z jedzeniem. Przyznam szczerze, było to pyszne i przysięgam, że Wiktor mógłby mi gotować codziennie. Nie było chyba rzeczy, która by mu nie wychodziła. Był po prostu człowiekiem wielu talentów.

*

- O matko, stara, dlaczego mi nic nie mówiłaś? - spytała podekscytowana Diana kolejnego dnia. Umówiłam się z nią, że wpadnę do niej do domu i tak oto siedziałyśmy u niej na tarasie i piłyśmy kawę.

- O czym miałam Ci mówić? - spytałam zdziwiona. Nie miałam kompletnie pojęcia o co jej chodziło. Często miała tego typu odpały i nie byłabym zdziwiona, jakby to znowu było to.

- Spałaś z Wiktorem! - krzyknęła, a ja zadławiłam się kawą. Usłyszała ją chyba cała Warszawa. - Chłopak się postarał, bo Twoja szyja to wygląda jak jakieś dzieło.

- Nawet mi nic nie mów. - warknęłam cicho - Myślałam, że go zabiję, gdy to zobaczyłam.

- Oj, przestań. Przecież to normalne. Ja też mam kilka. - odparła beztrosko i upiła łyka napoju. No tak, lista rzeczy, którymi przejmowała się Diana była niesamowicie krótka. - Opowiadaj, jak było?

- Tu nie ma nic do opowiadania. - stwierdziłam i uciekłam wzrokiem. Wiedziałam, że jeśli na nią spojrzę to wyciągnie ze mnie wszystko.

- No Klara, nie bądź taka. - powiedziała błagałbym tonem i spojrzała na mnie słodko - Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko, prawda?

- Tak, wiem o tym aż za dobrze. - westchnęłam i spojrzałam na nią - Niech Ci będzie. Było super.

- Super? Tylko tyle? - spytała zawiedziona, na co przewróciłam oczami.

- Najlepszy seks w moim życiu, przysięgam. - odparłam i napiłam się kawy. Na ustach blondynki zaczął malować się ogromny uśmiech. Wiedziałam, że taka odpowiedź może ją usatysfakcjonować.

- Boże, jestem taka szczęśliwa! Tak właśnie myślałam, że on musi być dobry w te klocki.

- Dobrze, Diana, koniec mojego seksu. Powiedz mi lepiej co ubierasz na wesele. - zakończyłam, a dziewczyna od razu podłapała kolejny temat.

Powiedziałam jej to, co chciała usłyszeć i miało to w zupełności wystarczyć. Oczywiście nie kłamałam mówiąc to wszystko, jednak resztę szczegółów postanowiłam zostawić już tylko dla siebie i Wiktora. Nie można w końcu być za bardzo ciekawskim.

***

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz