131

1.4K 76 2
                                    

- Jesteś już gotowa? - zapytał po raz kolejny blondyn, kiedy od dłuższej chwili stałam przy lustrze i poprawiałam swój makijaż.

- Nie wiem, czuję, że wyglądam brzydko. - mruknęłam zrezygnowana i odwróciłam się w jego stronę. Nie zwrócił jednak na mnie uwagi i dalej wpatrywał się w ekran swojego telefonu. - Wiktor, no! Pomóż mi.

- Wiesz, że idziemy tylko do Łukasza? - spytał rozbawiony, jednak widząc moją minę zmierzył mnie dokładnym wzrokiem i westchnął - Skarbie, wyglądasz pięknie.

- Pewnie mówisz tak tylko dlatego, że chcesz już iść. - odwróciłam się z powrotem do lustra i przeczesałam swoje włosy.

Usłyszałam lekkie skrzypnięcie łóżka, po czym chłopak stanął za mną. Uśmiechał się delikatnie i bez słowa przytulił mnie od tyłu, splatając swoje dłonie na mojej talii i opierając głowę na moim ramieniu.

- Mówię tak, bo Cię kocham. Dla mnie nawet w worku na śmieci wyglądałabyś ładnie. - pocałował przelotnie moją szyję i dalej wpatrywał się w nasze odbicie. Nie mogłam się nie uśmiechnąć na ten widok.

- Czyli na pewno jest w porządku?

- Zaufaj mi, wyglądasz bardzo dobrze.

- Dobrze, w takim razie zabiorę jeszcze torebkę i możemy się zbierać. - westchnęłam w końcu i wyswobodziłam się z jego uścisku. Spakowałam szybko dokumenty oraz najpotrzebniejsze rzeczy i wyszliśmy z pokoju blondyna.

- Poczekaj w przedpokoju, skoczę tylko powiedzieć rodzicom, że już idziemy. - mruknął, kiedy byliśmy na dole i zniknął za rogiem.

Zgodnie z wcześniejszymi planami, państwo Jakowscy zaprosili dziś swoich znajomych na grilla. Nie chciałam się zbytnio tam pchać i Wiktor dobrze o tym wiedział. Miło więc, że poszedł na taras sam.

Ja w tym czasie ubrałam swoje buty i pomalowałam usta bezbarwnym błyszczykiem. Po chwili dołączył do mnie chłopak i opuściliśmy dom. Chciałam skierować się do bramki i wyjść z podwórka, jednak blondyn pociągnął mnie w stronę swojego samochodu. Zmarszczyłam brwi.

- Myślałam, że idziemy na nogach. Nie pijesz dzisiaj?

- Piję, ale wiem, że ty nie. Jestem też pewny, że nie będzie mi się chciało łazić po nocy, więc wrócisz moim autem. - odparł zadowolony, na co cicho parsknęłam.

- Cóż to za zmiana. Coraz częściej pozwalasz mi prowadzić. - rzuciłam rozbawiona, po czym wyminęłam go i skierowałam się na miejsce pasażera.

- Jeszcze mogę się rozmyślić.

Łukasz z Olą nie mieszkali daleko, bo nasza droga trwała niecałe dziesięć minut. Zanim jednak skierowaliśmy się do klatki ich bloku, blondyn zabrał z bagażnika drobne upominki dla nich. Dla Oli kupiliśmy książkę, o której niedawno rozmawiałyśmy, Łukasz oczywiście dostanie jakąś flaszkę, a dla Gabrysi mieliśmy lalkę, której jeszcze nie miała w swojej kolekcji.

- Cześć, wchodźcie! - powiedział starszy Jakowski, kiedy tylko drzwi się otworzyły. Przytuliłam go na powitanie i poszłam do salonu, gdzie czekała na mnie rudowłosa.

- Nie mogłam się doczekać, tak dawno się nie widziałyśmy! - uśmiechnęła się szeroko i od razu zamknęła mnie w uścisku. Porozmawiałam z nią chwilę i wręczyłam prezent, jednak mimowolnie zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu.

- My tu gadu, gadu, ale niech mi ktoś powie, gdzie jest moja chrześnica! - Wiktor wyprzedził moje myśli i specjalnie powiedział to głośniej tak, aby dziewczynka to usłyszała.

- Tu! - usłyszałam pisk i po chwili ze swojego pokoju jak z procy wyleciała mała istotka. Od razu wpadła w ramiona blondyna, który zaczął ją lekko podrzucać. Uśmiechnęłam się na ten widok, ale mimo to poczułam lekkie ukłucie w sercu. Wiktor byłby wspaniałym ojcem.

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz