3 lata później...
W końcu nadszedł wyczekiwany przeze mnie dzień - piątek. Zmęczona opuściłam budynek, w którym pracowałam i w myślach skarciłam się za to, że zgodziłam się dziś zostać do 17:00. Zamiast jak najszybciej skończyć dziś pracę, ja sama sobie jej jeszcze dołożyłam. Idiotka.
Zły humor nie trzymał mnie jednak długo, bo kilka dni temu umówiłam się z Pauliną, że pójdziemy dziś na kawę. Dalej się przyjaźniłyśmy i nie wyobrażałam sobie życia bez jej osoby. Była wspaniała.
Około 17:30 zatrzymałam się pod naszą ulubioną kawiarnią. Droga odrobinę mi się przedłużyła, ale nie miałam wpływu na wieczne korki w Warszawie. Kiedy jednak znalazłam się na parkingu mimowolnie się uśmiechnęłam. Z Paulą nie widziałyśmy się dobre dwa tygodnie, więc po prostu się stęskniłam.
W lusterku poprawiłam szybko włosy oraz usta, po czym zabrałam podręczną torebkę i wysiadłam z samochodu. Zamknęłam go i ruszyłam w stronę wejścia do lokalu. Tam szybko znalazłam blondynkę i uśmiechając się w jej stronę usiadłam w zajętym przez nią stoliku.
- Hej, strasznie przepraszam za to spóźnienie, ale korki w mieście są tragiczne. - rzuciłam na starcie, a dziewczyna jedynie się zaśmiała.
- Przestań, sama przyszłam niedawno. Ważne, że w końcu udało nam się spotkać. - uśmiechnęła się, co odwzajemniłam - Zamówiłam już nam nasze ulubione kawy.
- Dzięki, jestem tak zmęczona dzisiejszym dniem, że chyba tylko kawa może mnie uratować. - parsknęłam, po czym blondynka zaczęła opowiadać, co dzieje się u niej ostatnio.
*
- Oliwia dziś w ogóle urodziła. - rzuciła, po jakimś czasie, kiedy byłam już w połowie mojej kawy i ciasta. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na nią niezrozumiale.
- Jaka Oliwia?
- No ta od Wiktora. - odparła i przeanalizowała mój wyraz twarzy. Nie mogłam pokazać swoich prawdziwych emocji, dlatego na jej słowa uśmiechnęłam się szeroko. - Mają córkę, nie zgadniesz jak ma na imię.
- Chyba nic mnie nie zdziwi. - zaśmiałam się sztucznie i upiłam łyk kawy.
- Klara.
- Co? - spytałam głupio.
- Nie ty. - parsknęła śmiechem - Ich córka ma na imię Klara.
W tym momencie nie byłam już w stanie ukrywać szoku malującego się na mojej twarzy. Nie byliśmy ze sobą trzy lata. Może zdążył zapomnieć o mnie na tyle, żeby nazwać swoje pierwsze dziecko imieniem swojej byłej? Osobiście było to dla mnie dziwne. Sama chyba nie do końca pogodziłam się z naszym rozstaniem.
Kiedy jednak Paulina pokazała mi zdjęcie noworodka poczułam, że moje serce złamało się wpół. Owszem, wiedziałam bardzo dobrze o tym, że Wiktor od dwóch lat jest w związku z Oliwią. Ba, rok temu nawet się jej oświadczył. Minęłam ich również ze dwa razy na mieście, kiedy ta miała już widoczny ciążowy brzuszek. Jednak nigdy chyba nie dotarło do mnie w 100%, że Wiktor już nie będzie mój. Teraz ten moment nadszedł.
Miałam ochotę po prostu opuścić tą kawiarnię, bo czułam na raz tyle emocji, że siedzenie w miejscu tylko mnie jeszcze bardziej przytłaczało. Nie mogłam jednak tego zrobić, bo od naprawdę długiego czasu wmawiałam Paulinie, że życie Wiktora i Oliwii jest mi obojętne. Cóż, do teraz tak myślałam, ale widok ich dziecka po prostu mnie złamał.
Po chwili ciszy, która panowała między mną, a przyjaciółką postanowiłam się otrząsnąć i zacząć inny temat jak gdyby nigdy nic. Blondynka na szczęście załapała haczyk i znów rozgadała się na dobre kilka minut. Jednym z plusów Pauliny był fakt, że potrafiła gadać i gadać, a ja w tym czasie mogłam skupić swoje myśli na czymś innym.
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...