Zaraz po tym, gdy Janusz z Wiktorem wrócili do pomieszczenia, w którym siedziałam, wraz z blondynem wyszliśmy z budynku i udaliśmy się do jego samochodu. Między nami panowała napięta cisza, a gdy dotarliśmy pod mój blok chłopak dalej siedział w miejscu.
- Nie wysiadasz? - spytałam ironicznie, jednak Wiktor nie uśmiechnął się ani nawet na mnie nie spojrzał. - Hej, co jest?
- Wiesz co, jednak coś mi wypadło. - odparł i uśmiechnął się do mnie słabo. Miałam przeczucie, że nie był to szczery uśmiech. - Kiedy indziej do Ciebie wpadnę, dobrze?
- Cóż, nie ma sprawy. - odparłam i chciałam pocałować go w policzek na pożegnanie jednak odwrócił głowę. - Do zobaczenia. - nie odpowiedział nic, a ja zdziwiona wysiadłam z auta i szybkim krokiem ruszyłam do bloku.
Kiedy tylko dotarłam na górę zostawiłam wszystkie rzeczy w przedpokoju i udałam się do salonu, gdzie położyłam się na kanapie. Była dopiero 19:00 więc Diana powinna być jeszcze osiągalna. Postanowiłam zadzwonić do niej i miałam ogromną nadzieję, że będzie w stanie mnie odwiedzić.
- Halo? - odebrała po czterech sygnałach.
- Diana, mogłabyś się ze mną spotkać? - zapytałam zrezygnowana - Potrzebuję Cię.
- Jasne, skarbie, będę za pół godziny. - powiedziała tylko i rozłączyła się.
Za ten czas postanowiłam zrobić dla nas makaron z pesto. Ułożyłam danie ładnie na stole i rozłożyłam nam jeszcze po lampce, do której nalałam wina. O ironio, było to wino, które przyniósł do mnie Wiktor w dniu imprezy. Diana jeszcze nie przyszła dlatego szybko skoczyłam do sypialni i tam przebrałam się w szare dresy oraz w jakąś za dużą koszulkę. Zdjęłam też z włosów spinki i zrobiłam sobie luźnego koka. Po chwili usłyszałam, że ktoś puka do drzwi, dlatego natychmiastowo znalazłam się w przedpokoju i wpuściłam przyjaciółkę do mieszkania.
- Widzę, że chyba naprawdę coś się stało. - powiedziała na wstępie, gdy przeleciała mnie wzrokiem - Przyniosłam wino i za chwilę wszystko mi opowiesz.
Szybko zjadłyśmy posiłek, po czym odłożyłam talerze do zmywarki. Następnie zabierając nasze lampki z winem usiadłam obok blondynki w salonie. Spojrzałam na nią zrezygnowana, a ona tylko wskazała żebym wypiła więcej trunku. Dobrze wiedziała, że gdy będę kompletnie trzeźwa to za dużo nie powiem.
- No to mów co się stało. - powiedziała po kilku minutach, a ja westchnęłam ciężko - Klara, mów do cholery, bo Ci inaczej nie pomogę!
- Chyba zjebałam. - stwierdziłam cicho, a blondynka w ciszy wyczekiwała aż znowu się odezwę - Widziałam się dziś z Wiktorem i było naprawdę super. Potem zadzwonił Janusz, że Kinny ma się stawić w studio dokończyć jakiś kawałek czy bit. No to pojechaliśmy i zostałam sama z Januszem w pokoju. Mówił, że mnie przeprasza za przerwanie randki, a ja zaczęłam mówić chyba trochę za głośno, że to nie była randka i, że do niczego między mną, a Wiktorem nigdy nie dojdzie. No i wtedy akurat on przyszedł i zawołał Janusza. Potem odwiózł mnie do domu i całą drogę był wyssany z życia. Naprawdę mam wrażenie, że to moja wina, ale nie rozumiem dlaczego. Przecież my się tylko przyjaźnimy i on dobrze o tym wie. - skończyłam z wyrzutem, a dziewczyna z uwagą pokiwała tylko głową i spojrzała na mnie.
- Wiesz co, wydaje mi się, że jest tylko jedna opcja jak można to wytłumaczyć. - spojrzała na mnie znacząco, a ja zaczęłam tylko kręcić głową.
- Nie, Diana, tak nie może być. - powiedziałam przerażona, a dziewczyna złapała mnie za ramiona i kazała patrzeć na nią.
- Klara, on się w Tobie zakochał. - rzuciła poważnie, a mi automatycznie w oczach pojawiły się łzy.
- On nie może, Diana. - wyrwałam się - On nie może być we mnie zakochany!
- Podaj mi tylko jeden powód, dla którego tak uważasz. - powiedziała spokojnie, a ja usiadłam na ziemi obok kanapy i podciągnęłam kolana do klatki piersiowej.
- Zależy mi na nim. Naprawdę mi na nim zależy. - westchnęłam po chwili - Właśnie przez to on nie może być we mnie zakochany. Dobrze wiesz, że ja nie odwzajemnię jego uczuć. Jestem okropna.
- Przestań tak mówić. Co Ci szkodzi spróbować?
- Zranię go, Diana. I to jest w tym wszystkim najgorsze. - wyszlochałam - Raz w życiu spróbowałam i jak to się skończyło? Chujowo.
- Właśnie. Spróbowałaś tylko raz. Kto powiedział Ci, że teraz też tak będzie? Nie masz tej pewności. - nie wiem jak ona dalej mogła zachowywać ten spokój. Zaczęła uspokajająco głaskać mnie po włosach, co naprawdę mi pomagało.
- Teraz to i tak nic nie zmienia. On mnie nienawidzi.
- Przestań, myślę, że jest mu po prostu przykro. Napisz lub zadzwoń do niego za kilka dni, a jestem pewna, że wszystko się ułoży. - powiedziała pocieszającym głosem i uśmiechnęła się do mnie. - A teraz wstawaj, koniec płakania za chłopakiem, masz dobrze spędzić ten wieczór!
*
Zgodnie z poleceniem Diany dałam Wiktorowi kilka dni spokoju ode mnie i skupiłam się wtedy bardziej na studiach. Dziś mieliśmy czwartek, czyli od tego felernego dnia minęło już 5 dni. Janusz był na mnie wkurzony za to, co powiedziałam o jego przyjacielu, jednak po wyjaśnieniu sobie z nim spraw uspokoił się i wróciliśmy do starej relacji. Dzięki niemu wiedziałam też, że Kinny będzie dziś po 16:00 w studiu, dlatego zaraz po wykładach udałam się na Żoliborz. Gdy już tam dotarłam zaparkowałam obok samochodu Karola i cała zestresowana ruszyłam do środka. Nie wiem właściwie czemu tak się czułam. Nie chciałam wyznawać Wiktorowi żadnych moich uczuć, bo najnormalniej w świecie nie wiedziałam czy je mam. Postanowiłam z nim szczerze o tym wszystkim porozmawiać i zostawić mu do wyboru, co dalej z tym zrobi.
- Hej, Janusz. - gdy przechodziłam korytarzem weszłam na sekundę do przyjaciela się przywitać. Uśmiechnęłam się słabo, a chłopak pokazał mi, że trzyma za mnie kciuki.
- Będzie dobrze, mała. - odparł, a ja kiwnęłam głową i dalej ruszyłam przed siebie.
Kiedy stanęłam pod odpowiednimi drzwiami przymknęłam na chwilę oczy i wzięłam głęboki wdech. Zapukałam lekko w powłokę i nie czekając na pozwolenie weszłam do środka. Moim oczom ukazał się Wiktor, który dość namiętnie całował jakąś blondynkę. Jeśli mam być szczera to przyznam, że nic mnie tak dawno nie wryło w ziemię. Poczułam się bardzo niezręcznie. Nie powinno mnie tam być. Byłam też poniekąd zawiedziona. W końcu niecały tydzień temu był we mnie niesamowicie zakochany. Co tu się tak właściwie działo?
- Klara, co ty tu robisz? - usłyszałam, co wyrwało mnie ze stanu otępienia. Chłopak zdążył już oderwać się od tej laski, która swoją drogą wyglądała po prostu jak szmata. Nie wiem gdzie leży podobieństwo między mną, a nią.
- Chciałam z Tobą porozmawiać, ale widzę, że jesteś zajęty. - odparłam obojętnie i sztucznie się uśmiechnęłam. Ignorując jego spojrzenie odwróciłam się i tak szybko jak tu weszłam, tak szybko opuściłam pomieszczenie.
Po drodze minęłam jeszcze Janusza, który był zdziwiony tym, że już wychodzę. Kompletnie zlałam jego pytania i po prostu wyszłam z budynku. Kiedy tylko dotarłam do swojego samochodu odjechałam w stronę mieszkania. Od razu po dotarciu do góry trzasnęłam drzwiami i poszłam rzucić się na łóżko.
Czy mnie właśnie bolało serce? Nie, to nie mogło być to. Ja nie byłam w nim zakochana. To tylko jakieś dziwne urojenia.
Jednak gdy w głowie wyobraziłam sobie ponownie jego widok i to jak całował tą lafiryndę po moich policzkach samoczynnie poleciały łzy.
A więc wpadłam. Zakochałam się.
Martwiłam się, że złamię jego serce, a to chyba on właśnie złamał moje.
***
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...