84

2.2K 121 27
                                    

10.12.2021

Rozpoczął się grudzień, a co za tym idzie na każdym kroku przypominano o Bożym Narodzeniu. Osobiście bardzo je lubiłam, bo był to czas odpoczynku i spotkania z bliskimi, jednak cały ten szał był przesadzony. Nie rozumiałam czemu co roku była taka ogromna presja na te święta i dlaczego cały okrągły miesiąc mówiono o nich dosłownie wszędzie. 

Mimo to miałam na studiach masę roboty i szczerze mówiąc wmawiałam sobie, że 'tylko do świąt'. Potem miałam mieć kilka dni wolnego i to był moment, w którym chciałam kompletnie oczyścić umysł i odpocząć, żeby znaleźć siłę na kolejne miesiące. 

Tegoroczne Boże Narodzenie mieliśmy spędzić w rodzinnym domu Wiktora. Odrobinę się tym stresowałam, jednak wiedziałam już, że mama blondyna za mną przepada. Można powiedzieć, że wyjaśniłyśmy sobie wszystko i było mi niesamowicie miło, że postanowiła mnie zaprosić. Skutkowało to oczywiście kolejnym spotkaniem z Gabrysią, za którą strasznie się stęskniłam. 

Drugiego dnia świąt mieliśmy wrócić do Warszawy i pójść na obiad do mojego ojca. Czułam się okropnie z myślą, że zostawiam go na święta, bo w końcu byłam jego jedynym dzieckiem. On jedynie powiedział żebym się nie przejmowała, ponieważ nie będzie sam. Domyślałam się, że znalazł sobie kogoś, ale nie mogłam się doczekać, aż w końcu poznam tą kobietę. Miałam nadzieję, że nastąpi to dwudziestego szóstego grudnia. 

Nie mogłam również zapomnieć o mamie, która po rozwodzie przeprowadziła się do Indonezji. Od kiedy wyjechała nasz kontakt odrobinę się pogorszył. Chyba poniekąd miałam jej za złe, że zniknęła praktycznie z dnia na dzień. Zawsze kiedy potrzebowałam mogłam do niej przyjechać i się wygadać, a teraz nie widziałam jej prawie dwa miesiące. Przyznam, że bolało mnie to cholernie. 

- Cześć, jak tam? - zapytałam do telefonu, kiedy w końcu zmęczona wróciłam do mieszkania. Czwartkowe zajęcia mnie wykończyły, dlatego jedyne o czym marzyłam to poleżeć pod kocem. 

- Wspaniale, czuję się super. - odparła mi mama i uśmiechnęła się do kamerki. Siedziała właśnie na leżaku, a na jej nosie założone były okulary przeciwsłoneczne. Mogłam jej jedynie pozazdrościć takiej pogody, bo za moim oknem lał deszcz. - A jak u Ciebie? Gdzie Wiktor?

- W studiu, chyba robi kolejną piosenkę. - mruknęłam i upiłam łyka imbirowej herbaty - U mnie znośnie, ale studia trochę mnie wykańczają. Nie mogę się doczekać wolnego. 

- Musisz zacząć żyć tak jak ja, kochanie. - zaśmiała się - Pokażę Ci jakie piękne mam widoki. 

Już po chwili na moim ekranie widniał niesamowity obraz plaży. Fale oceanu lekko obijały się o brzeg, a woda miała kolor turkusu. Wspaniałość tego widoku potęgowały palmy, które rosły tam jak normalne drzewa. 

- Rzeczywiście jest ślicznie. Aż chce się żyć, nie to co w Warszawie. Zimno, wieje i w ogóle do dupy ta pogoda. - skrzywiłam się, na co mama parsknęła śmiechem. Muszę przyznać, że kiedy jej się przyglądałam, widziałam jak bardzo jest teraz szczęśliwa. 

- Tak sobie pomyślałam, że może przylecielibyście do mnie z Wiktorem na święta? Spędzimy razem czas, odpoczniecie sobie... - zaczęła, a z jej oczu mogłam wyczytać, że bardzo jej zależało. 

- Na święta na pewno nie damy rady. Jedziemy do jego rodziny, a w drugi dzień idziemy do ojca. - powiedziałam i zmarszczyłam brwi - Zresztą jeszcze niedawno mówiłaś, że przylatujesz do Polski dwudziestego siódmego grudnia. Coś się zmieniło?

- Stwierdziłam, że jednak nie mam potrzeby przylecieć. Kancelarią i tak zajmują się pracownicy. Całe moje życie jest teraz w Indonezji. - wyjaśniła i napiła się kolorowego drinka. Myślałam, że się przesłyszałam.

- A co z Twoją córką? Myślisz, że ja nie potrzebuję spędzić z Tobą czasu? 

- Dlatego właśnie proponuję Ci, żebyście przylecieli. Na pewno wam się tu spodoba. - uśmiechnęła się przekonująco, jednak czułam, że zaraz wyjdę z siebie.

- Zauważ, że ty nie robisz właściwie nic, a ja z Wiktorem mamy masę spraw na głowie. O wiele łatwiej byłoby, żebyś to ty przyleciała. Nie weźmiemy sobie wolnego od tak, a na pewno nie będę rezygnować ze świąt. - odparłam lekko wkurzona i zaśmiałam się ironicznie - Nie chce mi się teraz z tobą gadać. Zadzwoń jak w końcu zaczniesz myśleć o kimś innym, niż tylko o sobie. 

Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na stolik. Następnie położyłam się na kanapie i przetarłam twarz rękoma. Westchnęłam ciężko i przymknęłam oczy. Zachowanie mojej matki niesamowicie mnie wkurzyło. Liczyłam na to, że przyleci do Polski i spędzimy razem czas, ale oczywiście musiała zmienić swoje plany i znów mnie olać. Ciekawe czy w ogóle pomyśli, żeby pojawić się na moich urodzinach. Znając życie nawet jej to nie przyjdzie do głowy. 

od mama: Klara jesteś dorosła, więc nie dramatyzuj. 
od mama: Zacznij doceniać fakt, że jestem szczęśliwa. Cały świat nie musi kręcić się wokół Ciebie.

Do moich oczu powoli zaczęły napływać łzy. Owszem, miała rację, ale jaka matka rezygnowałaby ze spotkania ze swoją córką tylko dlatego, że nie chce się jej przylecieć? Szanowałam to, że jest jej tam dobrze, ale przecież nie mogła się zaszyć w Indonezji na zawsze. Dlaczego była taką egoistką? 

*

- Hej. - uśmiechnęłam się kiedy tylko weszłam do pokoju, w którym pracował mój chłopak. Odwrócił się w moją stronę i poklepał swoje kolano dając znać, żebym usiadła.

Zdjęłam więc z siebie płaszcz, odłożyłam pudełko z jedzeniem na stolik i usiadłam. Blondyn od razu złączył nasze usta, a następnie uśmiechnął się do mnie słodko.

- Coś się stało, że postanowiłaś mnie odwiedzić? - spytał podejrzliwie, na co westchnęłam lekko - Opowiadaj. 

- Pokłóciłam się z mamą, raczej nie ma o czym mówić. - odparłam i pocałowałam go w nos - Lepiej pokaż mi co dziś stworzyłeś. 

- O nie, moja droga. - zaśmiał się i złapał moją dłoń, którą miałam zamiar włączyć bit - Usłyszysz to dopiero przy premierze.

- No weź, mam tak długo czekać? - jęknęłam zrezygnowana i spojrzałam na niego błagalnie. Wiktor jedynie przewrócił oczami i twardo trzymał się swojej wersji. 

- To tylko miesiąc, wytrzymasz. - pocałował mnie w policzek. 

- Miesiąc? - zapytałam zdziwiona - Chyba zwariowałeś.

- Ja dałbym radę. - odparł, a mi do głowy przyszedł szatański pomysł. 

- Tak? W takim razie ogłaszam miesiąc bez seksu. - powiedziałam uśmiechnięta i przyglądałam się jak z każdą sekundą z twarzy blondyna znika przekonanie. Po chwili patrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami, na co wybuchłam śmiechem. 

- Żartujesz, prawda?

- Nie ma opcji, podobno dasz radę wytrzymać miesiąc. - mruknęłam i wstałam z jego kolan, po czym podeszłam do stolika i z torby wyjęłam sok pomarańczowy. 

- Ale nie w ten sposób. - westchnął zrezygnowany - A co jeśli nie wytrzymam?

- Wtedy musisz włączyć mi swoją piosenkę przedpremierowo. - zaśmiałam się cicho i rzuciłam mu butelkę z jego piciem. Złapał ją i przewrócił oczami.

- Niech będzie. - powiedział pod nosem, a ja jedynie cieszyłam się w duchu, bo dobrze wiedziałam, że Wiktor nie wytrzyma tego miesiąca. Pozostało mi jedynie czekać na dzień, w którym usłyszę jego nową nutkę. 

***

byłabym wdzięczna gdybyście przeczytały moją ostatnią notkę na profilu!!<33

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz