27

3.9K 143 23
                                    

31.07.2021

Dziś dzień ślubu Magdy i Karola. Byłam niesamowicie podekscytowana i nie mogłam już doczekać się początku ceremonii. Wszystko zaczynało się o 16:30, dlatego umówiłam się z rodzicami, że przyjadą do mnie o 15:30 i zawiozą mnie oraz Wiktora na miejsce.

Aktualnie była 11:30. Nie miałam zbyt dużo czasu aby się przygotować, dlatego postanowiłam zabrać się do roboty. Wiktor najpóźniej miał pojawić się u mnie o 15:00.

Na samym początku poszłam wziąć długi prysznic. Musiałam umyć włosy oraz dokładnie ogolić całe ciało. Trochę czasu mi to zajęło.

Po wyjściu z kąpieli posmarowałam się pięknym, truskawkowym balsamem i ubrałam bieliznę. Mokre włosy rozczesałam i zabrałam się za ich suszenie.

Gdy były już suche podłączyłam lokówkę do prądu i zaczęłam tworzyć lekkie fale. Nie chciałam zbytnio przesadzać z fryzurą, a lekkie fale były dla mnie sprawdzone. Wiedziałam, że wyglądam wtedy ładnie, dlatego nie chciałam niczego innego testować.

Następnie zabrałam się za makijaż. Tu wręcz musiałam poszaleć więcej niż zazwyczaj. Dokładnie wytapetowałam i przypudrowałam całą twarz. Na oczy nałożyłam kilka cieni w odcieniu beżu i zakończyłam to piękną kreską. Standardowo nałożyłam też rozświetlacz i wykonturowałam twarz. Następnie pomalowałam jeszcze rzęsy, przeczesałam brwi i byłam gotowa. Usta pomaluję przed samym wyjściem.

Zostało mi już tylko się ubrać. Była 14:45, więc idealnie starczy mi czasu. Gdy już szłam do sypialni, w mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi.

- Już myślałam, że się spóźnisz. - powiedziałam, gdy uchyliłam lekko drzwi. Nie chciałam otwierać ich całkowicie, bo dalej byłam w samej bieliźnie. Zostawiłam blondyna w przedpokoju i ruszyłam z powrotem do sypialni.

- Zawsze możesz otwierać mi drzwi z takimi widokami. - usłyszałam za sobą po chwili, na co przewróciłam oczami.

- Uspokój się. - mruknęłam. Czułam palący wzrok chłopaka na moim ciele. Starałam się to zigonorować i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam sukienkę oraz buty. - Wyjdź.

- Kotku, i tak widziałem Cię już bez niczego. - odparł i wygodnie usiadł na łóżku. Irytował mnie jak nikt inny.

- Wyjdź, bo chcę Ci pokazać efekt końcowy, gdy będę już w 100% gotowa. - powiedziałam błagalnym tonem, na co Wiktor westchnął, ale opuścił pomieszczenie. No nareszcie.

Wyciągnęłam sukienkę z pokrowca i po powoli ubrałam ją na siebie. Starałam się nie pobrudzić jej podkładem. Po chwili już założyłam, po czym stanęłam przed lustrem i zaczęłam ją wygładzać. Była tak przepiękna, że nie mogłam się napatrzeć.

Następnie ubrałam na nogi jeszcze beżowe szpilki. Nie były niesamowicie wysokie, ale to tylko dlatego, że nie chciałam aby odpadły mi stopy. W dodatku nie chciałam być wzrostu Wiktora, bo gorzej byśmy się prezentowali. Przeczesałam jeszcze włosy, wzięłam torebkę tego samego koloru co buty i wyszłam z sypialni.

- Jesteś przepiękna. - powiedział chłopak po chwili wpatrywania się we mnie. Wstał z kanapy i podszedł do mnie złączyć nasze usta. Całe szczęście, że nie nałożyłam jeszcze szminki.

- Dziękuję, kocham Cię. - powiedziałam, gdy oderwał się ode mnie. On jednak pocałował mnie kolejny i kolejny raz. - Wiktor, przestań.

- No weź, mamy czas. - mruknął i znów mnie pocałował.

- Zwariowałeś? Moi rodzice za moment tu będą. - odsunęłam się od niego, a on udał obrażonego - Pomyślę o tym jak wrócimy, dobrze?

- I to mi się podoba. - odparł zadowolony, a ja jedynie przewróciłam oczami. Co za niewyżyty chłopak. - W ogóle, jak wyglądam?

- Bardzo przystojnie. - odparłam - Mogę się z Tobą pokazać bez wstydu.

- Wielkie dzięki, to wiele dla mnie znaczy. - odparł sarkastycznie. Podeszłam do lustra i pomalowałam usta matową szminką. Byłam już gotowa. - Właśnie sobie zdałem sprawę, że za chwilę poznam Twoich rodziców. Nie wiem czy jestem na to gotów.

- Przestań, nic Ci nie zrobią. Diana już im kiedyś nagadała o Tobie, więc nawet nie musisz się starać o dobre pierwsze wrażenie. - stwierdziłam i usiadłam na jego kolanach. Uśmiechnęłam się delikatnie, żeby dodać mu otuchy.

- Mam nadzieję, że rzeczywiście powiedziała dobre rzeczy. - mruknął i chciał mnie pocałować, jednak zatrzymałam jego twarz dłonią.

- Szminka. - chłopak przewrócił oczami.

- Nie mogę Cię całować przez całą imprezę, bo masz pomalowane usta?

- Oczywiście, że możesz. Po prostu daj jej trochę wyschnąć, żeby się nie zmazała. - odparłam, po czym zawibrował mój telefon. - Rodzice przyjechali, zbierajmy się.

Wstałam z kanapy po czym z przedpokoju zabrałam jeszcze czarną, skórzaną kurtkę oversize, która idealnie pasowała mi do całego stroju. Było ciepło, jednak wolałam mieć pewność, że w żadnym wypadku nie zmarznę.

Wiktor podążał tuż za mną, więc gdy byłam gotowa wyszliśmy z mieszkania. Zamknęłam drzwi i klucze włożyłam do torebki. Następnie zeszliśmy na dół i po wyjściu z bloku zaczęłam rozglądać się za czarnym Audi. Gdy już je znalazłam splotłam nasze dłonie i pociągnęłam blondyna w stronę moich rodziców. Wysiedli z samochodu i czekali, patrząc w naszą stronę.

- Będzie dobrze, naprawdę. - szepnęłam chłopakowi do ucha i lekko ścisnęłam jego dłoń. Chciałam mu pokazać, że nie ma się czego obawiać.

- Klara! - gdy tylko podeszliśmy do nich mama zamknęła mnie w szczelnym uścisku. Zaraz po tym zrobił to tata.

- Hej, tęskniłam. - uśmiechnęłam się wesoło w ich stronę, a następnie odwróciłam się do blondyna, który stał lekko w tyle. - Mamo, tato, to jest Wiktor, mój chłopak. - złapałam jego rękę i lekko przyciągnęłam go do siebie.

- To ten, o którym mówiła nam Dianka? - spytał podejrzanie tata i przeleciał blondyna wzrokiem. Poczułam, że mój chłopak automatycznie się spiął, na co miałam ochotę się jedynie zaśmiać. Wiedziałam, że mój tata tylko żartował. Chcąc przerwać ten stresujący dla niego moment przytaknęłam, a wyraz twarzy mojego rodziciela diametralnie się zmienił. - Miło mi Cię poznać, Marek Szafrański.

- Wiktor Jakowski. - odwzajemnił uśmiech ojca i ścisnął jego dłoń. Zaraz po chwili chłopak został wyrwany przez moją mamę, która od razu go przytuliła.

- Alicja, ale mów mi Alu. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że w końcu moja córka ma kogoś. - powiedziała i wręcz kipiała szczęściem. Dawno jej takiej nie widziałam. - Musicie koniecznie wpaść do nas na obiad za niedługo.

- Dobrze, mamo, przyjdziemy. Jedźmy już, bo się spóźnimy. - powiedziałam szybko chcąc zakończyć tą rozmowę. Moja rodzicielka była straszną gadułą, a znając ją mogłaby rozmawiać z chłopakiem przez cały dzień.

Po chwili zajęliśmy z Wiktorem miejsca z tyłu i w ciszy czekaliśmy, aż dojedziemy na miejsce. Z radia lekko leciała muzyka, a rodzice co chwilę wymieniali parę zdań między sobą. Widziałam jednak, że mój chłopak nie był zbyt skory do rozmowy, dlatego nie chciałam go do niczego zmuszać.

Dojechaliśmy na miejsce około piętnaście minut przed rozpoczęciem się ceremonii. Pożegnaliśmy się z rodzicami, którzy życzyli nam dobrej zabawy i ruszyliśmy znaleźć jakiś znajomych. Gdy tylko zauważyłam Paulinę i Sebastiana pociągnęłam Wiktora w ich stronę.

- Matko, jaka z Ciebie laska. - powiedziała blondynka, gdy tylko mnie zauważyła. Pocałowałam jej policzek, a następnie przywitałam się z Czekajem.

- Przestań, ty też jesteś przepiękna. Rzeczywiście zajebista ta sukienka. - odparłam.

Chwilkę porozmawialiśmy, jednak potem poszliśmy zająć jakieś dobre miejsca, aby widzieć dobrze całą ceremonię. Wszystko wokół wyglądało magicznie. Ślub i wesele się jeszcze nie zaczęły, a ja już wiedziałam, że to będzie bardzo udany i niesamowicie piękny dzień.

***

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz