Nie wiem czy kiedykolwiek zebrałam się tak szybko jak wtedy. Założyłam pierwsze rzeczy, które miałam pod ręką, związałam włosy i ubrałam buty. Następnie zabrałam jeszcze telefon i klucze i po prostu wybiegłam z mieszkania. W trakcie próbowałam dodzwonić się do Janusza, który niestety tak samo jak mój chłopak nie odbierał.
Po odpaleniu samochodu od razu skierowałam się do studia na Żoliborzu. Miałam nadzieję, że znajdę tam tych dwóch idiotów. Przysięgam, że kiedy ich zobaczę to ukręcę im te głowy. W najgorszym wypadku Wiktora mogło tam nie być, ale nie chciałam na razie o tym myśleć. Już wystarczająco mocno się martwiłam.
Na miejscu pędem wysiadłam z samochodu i wręcz wpadłam do budynku. Od razu skierowałam się do pokoju Walczuka. Bez słowa i pukania weszłam do środka, a jedyne co tam zastałam to cisza. Nie wiedziałam czy w tym momencie ogarnia mnie złość czy stres. Liczyłam na to, że ich tu znajdę, ale jak widać nadzieja matką głupich.
- Klara? - usłyszałam za sobą, więc z nadzieją odwróciłam się. Niestety okazało się, że był to Karol, który patrzył na mnie zdezorientowany. - Co ty tu robisz?
- Widziałeś tu Wiktora lub Janusza? - spytałam z nadzieją w głosie, na co spojrzał na mnie jeszcze bardziej zdziwiony. No tak, po moim głosie słychać jak bardzo byłam przejęta.
- Nie, nie było ich tu dzisiaj. Co się stało?
- Umówili się tu wczoraj i od czasu, gdy Kinny wyszedł z mieszkania nie ma z nim kontaktu. - odparłam i zagryzłam lekko policzki od środka. Naprawdę starałam się nie rozkleić, jednak z każdą chwilą szło mi to coraz ciężej.
- Przykro mi, ale nic nie wiem. - powiedział i uśmiechnął się do mnie pocieszająco - Zadzwoń może do Sebastiana albo Maćka Kacperczyka. Też byli wczoraj w studiu.
- Bardzo dziękuję. - przytuliłam go prędko i wyszłam z pomieszczenia.
- Daj znać jak się coś wyjaśni! - krzyknął jeszcze za mną.
Wyszłam z budynku i wróciłam do samochodu. Usiadłam w fotelu i wyciągnęłam swój telefon. Wybrałam numer do White'a i czekałam z nadzieją na to, że chociaż on postanowi odebrać.
- Halo? - usłyszałam zaspany głos chłopaka i poczułam, że kamień spada mi z serca.
- Żyjesz? - spytałam, chociaż chciałam jak najszybciej przejść do sedna sprawy.
- Ledwo, a o co chodzi?
- Powiedz mi proszę gdzie jest Wiktor. - rzuciłam prosto z mostu - Miał wrócić w nocy do domu, a go kurwa nie ma. Byłam już w studiu, ale tam pusto.
- Jeśli nie ma ich tam to pojedź do Janusza. Mogą tam być. - mruknął i mogłam założyć się, że przeciera właśnie twarz. Westchnęłam ciężko i przymknęłam oczy. - Wybacz mi Klara, ale ja za dużo nie pamiętam.
- Przynajmniej wróciłeś do domu, nie to co inni. - stwierdziłam ironicznie.
- Paula by mnie zabiła gdybym nie wrócił. - zaśmiał się, na co właściwie przyznałam mu rację. Moja przyjaciółka zapewne wywróciłaby Warszawę do góry nogami, jeśli tylko Seba zrobiłby to samo co Wiktor.
- Ja chyba będę musiała zrobić to samo z tym debilem. - rzuciłam - Dobra, przepraszam, że przeszkodziłam, ale potrzebowałam się czegoś dowiedzieć. Dziękuję za pomoc.
- Do usług. - odparł i już po chwili się rozłączył.
Plus był taki, że ze studia było naprawdę niedaleko do mieszkania Walczuka. Starałam się uspokoić swoje myśli, ale nawet nie chciałam dopuszczać do siebie możliwości, że Jakowskiego może tam nie być. Nie miałam już pojęcia co wtedy zrobię.
Po kilkunastu minutach zaparkowałam pod blokiem i wysiadłam z auta. Skierowałam się do wejścia klatki, gdzie wystukałam odpowiedni numerek i kod. Chwała Bogu, że Janusz mi go podał. Szybkim krokiem weszłam na odpowiednie piętro i stanęłam pod drzwiami. Postanowiłam dzwonić dzwonkiem do momentu, aż mi ktoś otworzy.
- Już! Pali się czy co? - usłyszałam zza drzwi, które po chwili się uchyliły. Za nimi stał Janusz, który patrzył na mnie zmęczonym i zdziwionym wzrokiem. - Cześć Klara, co tu robisz?
- Gdzie jest Wiktor? - zignorowałam jego pytanie i wręcz wepchnęłam się do mieszkania. Od razu ruszyłam w stronę salonu, gdzie mogłam go znaleźć.
- Kto tak kurwa dzwonił? - powiedział skacowany blondyn i złapał się za głowę. Siedział zmęczony na kanapie i widać było, że dopiero co się obudził. Na jego widok poczułam chwilową ulgę, jednak momentalnie zaczęło ogarniać mnie wkurzenie.
- Twoja dziewczyna, do której miałeś wrócić w nocy! - powiedziałam głośniej i stanęłam obok niego. Spojrzał na mnie zdezorientowany i już wiedziałam, że nie miał nawet pojęcia o czym mówię. - Nawet mnie nie wkurwiaj, błagam.
- Nie wiem o czym mówisz, ale miło Cię widzieć. - mruknął i uśmiechnął się lekko w moją stronę. Pokręciłam głową i zaśmiałam się ironicznie.
- Miałeś iść do studia i wrócić w nocy tak jak zawsze. - zaczęłam - Ale po co w ogóle dawać znak życia? Najlepiej jest wyjść i się nie odzywać! Coś o tym już wiesz, prawda?
- Uspokój się, nic się nie stało. Jestem dorosły przecież.
- Ty chyba nie rozumiesz powagi sytuacji! - odparłam zszokowana - Od rana próbuję się do Ciebie dodzwonić! Od rana próbuję usłyszeć chociaż, że jesteś bezpieczny, bo nie wróciłeś i mam prawo się o Ciebie martwić! Mówisz, że jesteś dorosły, a zachowałeś się jak jakiś szczeniacki nastolatek! - wybuchłam w końcu. Byłam wkurwiona, bo chłopak zamiast zrozumieć sytuację dalej stawiał na swoim. Nie pojmował tego jak bardzo się o niego bałam.
- Kurwa, ale uspokój się! - również krzyknął i wstał z miejsca. Mierzyliśmy się wzrokiem i żadne z nas nie chciało tego przerwać. - Mam prawo wyjść i napić się z przyjaciółmi! Sama kazałaś mi to zrobić!
- Ale z umiarem, Wiktor! Ty niestety nie wiesz co to umiar! - warknęłam i westchnęłam ciężko - Naprawdę mam już w dupie co i z kim robiłeś, ale możesz chociaż okazać mi trochę wdzięczności i szacunku za to, że postanowiłam Cię szukać!
- No i po chuj to robiłaś, co? - spytał i zaśmiał mi się prosto w twarz - Po co to robiłaś, skoro jestem tak okropny?
- Bo Cię kocham kurwa! Tak ciężko to zrozumieć? - spojrzałam na niego z niedowierzaniem, jednak odpowiadała mi tylko jego obojętna mina.
- Dzięki za troskę, ale była niepotrzebna. - odparł i wzruszył ramionami. Patrzył na mnie z pustką w oczach, a ja poczułam, że chyba coś we mnie pęka. Do oczu powoli zaczęły napływać mi łzy, które do tej pory tak bardzo starałam się powstrzymywać.
- Spierdalaj. - warknęłam, wyminęłam go i zmierzyłam wzrokiem Janusza, który ciągle nam się przyglądał. Ruszyłam do wyjścia, po czym trzasnęłam drzwiami. Wróciłam do samochodu i po prostu się rozkleiłam.
Naprawdę nie wymagałam od niego wiele. Nie kazałam mu się ciągle meldować i nigdy nie zabraniałam robić mu tego, na co miał ochotę. Rzeczywiście był dorosły i miał prawo do wszystkiego, jednak powinien odczuwać chociaż trochę troski, którą próbowałam mu okazać. Widocznie niepotrzebnie się o niego martwiłam i niepotrzebnie go w ogóle szukałam. Wszystkie moje starania poszły po prostu na marne.
***
nie sprawdzałam!!
no i co z tym wiktorem? może klara rzeczywiście niepotrzebnie się martwiła...
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...