Razem z chłopakami oraz Dianą i Pauliną siedzieliśmy na korytarzu szpitala i czekaliśmy na jakiekolwiek informacje od lekarzy. Stresowałem się okropnie. Wiem, że jej pomogą, ale jak długo miało to trwać? Prędzej chyba umrę z niecierpliwości.
- Hej, Kinny, nie martw się, Klara wyjdzie z tego. - powiedziała Paulina i potarła pocieszająco moje ramię. Również się stresowała, ale jako jedyna próbowała zachować trzeźwy umysł.
- Kurwa, gdybym nie była taka samolubna, to by do niczego nie doszło. - stwierdziła Diana i zaczęła płakać - Nie było mnie przy niej, gdy została kompletnie sama. Ten skurwiel to wykorzystał.
- Nikogo z nas z nią nie było. - uspokoił ją Janusz - To nie jest wina żadnego z nas. Nie cofniemy czasu, a Aleks skutecznie ją od nas odciągnął. Musimy teraz pomóc jej się pozbierać.
Mieli rację, jednak to dalej nie zmniejszało moich wyrzutów sumienia. Czułem, że zawiniłem i nie miało się to zmienić jeszcze przez długi czas.
- Dzień dobry, jest tu ktoś z rodziny pacjentki? - z sali wyszedł lekarz i spojrzał na nas. Początkowo nie odpowiadałem, jednak Matczak walnął mnie w ramię.
- Ja jestem... narzeczonym. - powiedziałem zmieszany i podszedłem do doktora. Spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem jednak niczego nie skomentował.
- Proszę za mną. - pokazał mi ręką wejście do gabinetu, który znajdował się niedaleko sali mojej dziewczyny. Wszedłem za nim do środka i zająłem miejsce na przeciwko jego biurka. - A więc tak, stan Klary jest stabilny i za minimum dwa dni będzie mogła opuścić szpital. Dokonaliśmy jedynie płukanie żołądka, ponieważ zgodnie z pańskimi wskazówkami znaleźliśmy tam, mówiąc kolokwialnie pigułkę gwałtu.
Wiedziałem kurwa, ten skurwiel już nie ma życia. Zabiję go, przysięgam.
- Pacjentka pozostanie na obserwacji. Po powrocie do domu sprawa może być trochę skomplikowana, ponieważ Klara będzie mieć aktualnie blokadę psychiczną. - pokiwałem głową ze zrozumieniem. Zastanawiała mnie jeszcze jedna kwestia.
- A wie Pan może czy doszło... - nie chciałem tego kończyć. Słowa utknęły mi w gardle, dlatego tylko znacząco na niego spojrzałem.
- Nie, nie doszło do gwałtu, jednak pacjentka była naprawdę pod ogromnym działaniem środków odurzających. Przypuszczam, że jej ciało nie byłoby nawet tego świadome.
- Dobrze, naprawdę dziękuję za pomoc. - uśmiechnąłem się lekko, co odwzajemnił - Czy można ją już odwiedzić?
- Jak najbardziej, tylko proszę ostrożnie. Dziewczyna ma teraz naprawdę kruchą psychikę.
Pożegnałem się z nim i wróciłem do znajomych, którzy od razu podnieśli się z krzeseł i chcieli się wszystkiego dowiedzieć. Opowiedziałem im po kolei co mówił lekarz, po czym ustaliliśmy kolejkę do sali Klary. Każdy z nas chciał się z nią spotkać. Nie wiem czy to szczęście, czy pech, że zostałem wybrany jako pierwszy.
Wziąłem głęboki oddech i cicho wszedłem do środka. Panująca tu biel aż raziła w oczy. Skupiłem się jednak na łóżku. Klara wyglądała tak mizernie, że aż zachciało mi się płakać. Co on kurwa z nią zrobił?
- Hej. - mruknąłem i usiadłem na krzesełku obok łóżka. Brunetka nie odpowiedziała, a w dodatku unikała mojego wzroku. Wiedziałem, że będzie ciężko. - Jak się czujesz?
- A jak myślisz? - spytała po dłuższej ciszy i spojrzała w okno - Czuję do siebie tak ogromne obrzydzenie, że nie jestem tego nawet w stanie opisać. Nie zrozumiesz tego.
- W takim razie mi to wytłumacz. - westchnąłem i chciałem chwycić jej dłoń, jednak szybko ją wyrwała. Zabolało.
- Nie chcę. - powiedziała i zaczęła kręcić głową - Nie chcę o tym myśleć.
- Skarbie, jeśli o tym porozmawiasz to będzie Ci lżej.
- Nie mów tak do mnie. - warknęła i w końcu spojrzała na mnie - Wiesz jaki czuje wstyd? Widziałam wszystko i byłam wszystkiego świadoma, a nie miałam nawet siły krzyczeć. Widziałam kurwa jak mnie rozbiera i widziałam już swój koniec. Nie mów mi więc, że powinnam o tym porozmawiać, bo ja nie jestem w stanie nawet o tym myśleć. Usłyszałeś to, co chciałeś usłyszeć, a teraz możesz już wyjść. - spojrzała na mnie chłodnym wzrokiem, a ja nie mogłem nic pojąć z zaskoczenia. Rozumiałem, że było jej okropnie ciężko, jednak nie spodziewałem się, że będzie dla mnie tak chłodna.
- Przyjdę później. - stwierdziłem cicho, po czym wstałem i opuściłem pomieszczenie. Nie chciałem tu być, potrzebowałam wyjść. Minąłem tylko przyjaciół i bez słowa poszedłem dalej. Próbowałem jakoś zrozumieć Klarę, jednak ta sytuacja nie była też prosta dla mnie.
Dalej nic sobie nie wyjaśniliśmy, a teraz pewnie nie będziemy mieć możliwości przez długi czas. Ona była w tak złym stanie psychicznym, że do niczego byśmy nawet nie doszli. Najbardziej obawiałem się jednak, że Klara nie będzie w stanie być w związku. Tego nie byłem sobie w stanie nawet wyobrazić, bo nie chciałem jej stracić za żadne skarby. Jeśli ona nie wyjdzie z tego i będzie miała uraz do jakiegokolwiek kontaktu z drugą osobą to nigdy sobie nie wybaczę. Gdybym tylko jej wtedy nie zlewał teraz mielibyśmy o wiele mniej problemów.
***
biedny Kinny, żal mi go trochę:((
kolejny rozdział zapewne jutro, ale może jeszcze dzisiaj coś wrzucę<3
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...