57

2.9K 123 23
                                    

Po wyjściu z kawiarni udałam się na najbliższy przystanek. Zrezygnowałam z pójścia do domu - musiałam jak najszybciej znaleźć się u Wiktora. Przede wszystkim muszę go przeprosić. Zjebałam tak jak nigdy wcześniej i wiem to. Było mi niesamowicie wstyd. 

Oprócz tego strasznie się stresowałam. Wiedziałam, że chłopak dalej mnie kocha, jednak gdzieś w środku czułam, że może nie być tak prosto. Bałam się, że teraz będzie jakoś dziwnie uprzedzony. Nic dziwnego, też zrobiłabym tak na jego miejscu. Mimo wszystko chciałam postarać się doprowadzić naszą całą relację do normalności i w końcu musiałam się zmienić. Nie mogłam ciągle rzucać pustych słów na wiatr, a musiałam wziąć się do roboty. 

Podróż dłużyła mi się niesamowicie. Trwała zaledwie dwadzieścia minut, a czułam się jakby minęła wieczność. Kiedy wysiadłam szybkim krokiem udałam się do bloku Jakowskiego. Następnie wręcz wbiegłam do góry i z lekką zadyszką zatrzymałam się pod drzwiami. Nim zapukałam postanowiłam wyrównać oddech. Zbytnio mi to nie wyszło, ponieważ stres również utrudniał mi oddychanie.

Zapukałam. Jedyne co zostało to modlić się aby jakimś cudem był w środku. Kiedy traciłam już nadzieję usłyszałam ciche kroki, a następnie dźwięk przekręcającego się zamka. Ujrzałam chłopaka, który patrzył na mnie nieodgadnionym spojrzeniem. Czyżby Kinga przekazała mu, że już wiem?

- Mogę wejść? - spytałam cicho, a blondyn bez słowa odsunął się do tyłu i poszedł do salonu zostawiając drzwi otwarte. Odbiorę to za pozwolenie. Weszłam do środka, zdjęłam buty oraz płaszcz po czym wzięłam wdech i ruszyłam za nim. 

Chłopak opierał się o oparcie kanapy i chyba czekał na mój pierwszy ruch. Przygryzłam lekko policzki od środka, po czym po prostu podeszłam do niego i przytuliłam się do jego klatki piersiowej. Nie odwzajemnił tego. Zabolało.

- Przepraszam. Tak bardzo przepraszam. - wymruczałam i przyciągnęłam go mocniej do siebie. W oczach zaczęły pojawiać mi się zły, ale nie chciałam już tego kryć. Niech widzi jakie emocje mi towarzyszą. Niech widzi mnie w całej okazałości, bez żadnych masek. To był chyba czas najwyższy. - Błagam powiedz coś. Krzycz na mnie, płacz, ale po prostu nie siedź cicho. - wyszlochałam i spojrzałam w jego oczy. Dlaczego one nic nie pokazywały, do cholery?

Przez chwilę po prostu wpatrywaliśmy się w siebie. On z obojętnością, a ja z przykrością i żalem. W pewnym momencie po prostu nie wytrzymałam i opuściłam głowę w dół. A więc chłopak rzeczywiście miał do mnie ogromny problem. Nie mogłam mieć mu niczego za złe. Zasłużyłam.

Nie wiem ile czasu minęło. Mój nos i oczy zapewne były już czerwone od płaczu. Nagle poczułam ciepły dotyk na policzku. Blondyn wytarł lekko moje łzy i podniósł mi głowę tak, żebym znów wpatrywała się w jego twarz. Uśmiechał się lekko, a jego wzrok diametralnie się zmienił. Teraz patrzył na mnie tak jak zawsze. 

- Dlaczego nawet przyszło Ci do głowy, że kiedykolwiek bym Cię zdradził? - spytał cicho i dalej głaskał mój policzek. Wszystko to doprowadzało mnie do jeszcze większego szlochu. Wiktor był w tym wszystkim niesamowicie spokojny i wyrozumiały. - Nie wiesz, że kocham Cię najmocniej na świecie? Nie wybaczyłbym sobie gdybym kiedykolwiek Cię skrzywdził. 

- Przepraszam, po prostu to wszystko stało się tak nagle i ja... - zaczęłam kręcić głową i urwałam wpół zdania. Ogromna gula, która pojawiła się w moim gardle nie pozwalała mi dalej mówić. Chłopak westchnął ciężko i przeniósł wzrok na moje usta. Po chwili złożył tam lekki pocałunek. 

- Nigdy Cię nie zdradzę, zapamiętaj to proszę. - odparł i pocałował delikatnie moje dwa załzawione policzki. Kiedy się odsunął znów przytuliłam się do niego mocno i przymknęłam oczy. Panowała cisza, a jedyne co słyszałam to jego miarowe bicie serca. Tym razem przyciągnął mnie do siebie, a ja poczułam się bezpieczna. Wszystko mogło być dobrze. 

- Jestem najgorszą dziewczyną na świecie. - mruknęłam po chwili i pociągnęłam nosem - Nie dałam Ci nawet dojść do słowa. Już dawno powinieneś mnie zostawić.

- Przestań gadać głupoty. Dla mnie jesteś wspaniała i kocham Cię. - powiedział i delikatnie gładził moje plecy dla uspokojenia - Ale mimo wszystko musimy ze sobą rozmawiać. Zero tajemnic i zero kłamstw. Musisz mówić mi co leży Ci na sercu. To samo obiecuję Tobie. Tylko dzięki rozmowie utrzymamy ten związek. Jesteś gotowa?

- Jak nigdy wcześniej. - odparłam cicho i uśmiechnęłam się lekko, co blondyn odwzajemnił. Złączył nasze usta w czułym pocałunku. - Ubrudziłam Ci całą koszulkę. - powiedziałam po chwili, kiedy zauważyłam odbity makijaż na białej bluzce chłopaka.

- Czy to takie ważne? Dla Ciebie mogą ją nawet zdjąć. - odparł cwaniacko i puścił do mnie oczko. Zaśmiałam się i przewróciłam oczami.

- Wrócił stary Kinny. - stwierdziłam i znów złączyłam krótko nasze usta. 

- Chuj ze mną, dobrze, że wróciła stara Klara. - odparł i tym razem przedłużył pocałunek.

Brakowało mi go. Brakowało mi poczucia miłości i bezpieczeństwa, które czułam zawsze w jego ramionach. Każdy jego uśmiech, każde jego spojrzenie wywoływało w moim ciele motylki i wiedziałam już, że nie mogę tego zaprzepaścić. Obiecałam sobie, że każdą najmniejszą niejasność będę z nim wyjaśniać - dla naszego spokoju, ale też aby zapobiec większym kłótnią. Oczywiście nie unikniemy ich w całości, ale chciałabym ograniczyć je do minimum. Nareszcie miało być w 100% dobrze i byłam już tego pewna jak nigdy. Nie wiem co musiałoby nas rozdzielić.

***

mamy to, pogodzili się;))
powiedzcie mi szczerze - podoba wam się ta książka czy coś tutaj nie gra? ostatnio coraz mniej podobają mi się rozdziały, które piszę i nie wiem czy to tylko moje odczucia czy ktoś inny też tak uważa.
dziękuję za każdy komentarz i trzymajcie się mocno!!<33

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz