59

2.8K 108 12
                                    

- Masakra, to było pyszne, ale chyba się trochę przejadłam. - westchnęłam ciężko, kiedy usiedliśmy z powrotem w samochodzie. Było mi trochę niewygodnie, dlatego odpięłam guzik moich spodni. 

- Przynajmniej w końcu normalnie zjadłaś. - odparł blondyn i uśmiechnął się lekko w moją stronę. Przewróciłam jedynie oczami i ułożyłam dłonie na moim brzuchu.

- Normalnie? Wyglądam jakbym była w ciąży. - rzuciłam, a chłopak parsknął śmiechem.

- Już wiemy jak będziesz wyglądać za kilka lat. - stwierdził beztrosko, za co oberwał ode mnie w ramię - Zapinaj pasy, jedziemy.

Wykonałam polecenie chłopaka, po czym odjechaliśmy z parkingu restauracji. Miałam ogromną ochotę po prostu położyć się na łóżku i odpocząć. Spędzanie czasu z Wiktorem skutecznie odwracało moją uwagę od uczelni, jednak dalej byłam nią cholernie zmęczona. 

- Może jednak pojedziemy do mnie? - rzuciłam po kilku minutach - Musiałabym wracać wieczorem do siebie, bo znów mam rano zajęcia, a tak możesz zostać u mnie na noc.  - powiedziałam niewinnie i spojrzałam kątem oka na blondyna. Na jego twarzy malował się lekki uśmiech.

- A co będę z tego miał? - spytał z udawaną powagą, a ja delikatnie przejechałam dłonią po jego udzie. Zacisnął usta w cienką linie i próbował ukryć swój głębszy wdech. Zaśmiałam się cicho pod nosem i jak gdyby nic skupiłam swoją uwagę na autach przed nami.

- Nie wiem, zastanowię się nad tym. - uśmiechnęłam się cwaniacko, po czym wyciągnęłam telefon, który zawibrował.

od Dianka: jutro o 19:00 impreza u mnie, zapraszam Jakowskich;))

- Idziemy jutro na imprezę do Diany. - odpowiedziałam chowając telefon z powrotem do torebki. Pogłośniłam też lekko radio, ponieważ akurat leciała jedna z piosenek Harry'ego Styles'a, którego uwielbiałam. 

- Niech będzie. - odparł sarkastycznie, chociaż wiedziałam, że się cieszył. 

Zawsze korzystał z okazji, żeby móc pójść na jakąś imprezę. Wtedy czułam, że nie jest on moim chłopakiem, a chłopakiem Matczaka, który nie widział poza nim świata. Na domówkach ta dwójka była nierozłączna i chyba już zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Przynajmniej miałam się potem z czego śmiać. 

- Rodzice zaprosili mnie na obiad w sobotę. Mają podobno jakąś ważną sprawę. Pójdziesz ze mną? - powiedziałam po chwili i spojrzałam na niego błagalnie. Dalej był przez nich lubiany, więc myślę, że nie byłoby niezręcznie. 

- Przepraszam Klara, ale przyjeżdża Łukasz z dziewczynami. Wpadnij po obiedzie. Na pewno się ucieszą. Bardzo Cię lubią. - uśmiechnął się do mnie, a na jego słowa parsknęłam lekko śmiechem. 

- Miło, że chociaż niektórzy z Twojej rodziny tak o mnie myślą. - rzuciłam ironicznie, po czym zaśmiałam się widząc zmieszaną minę blondyna. Wiedziałam, że obwiniał się za to jak jego mama i siostra się zachowały, jednak dla mnie było to już zabawne. Średnio obchodził mnie fakt, że mnie nie lubią. Ich zdanie nie było ważne.

- Dalej mam im za złe, że tak Cię potraktowały. - mruknął niemrawo. Zrobiło mi się go trochę żal, dlatego ścisnęłam lekko jego wolną dłoń.

- Odpuść. Nie warto się denerwować, a mnie ich opinia obchodzi tak mocno jak zeszłoroczny śnieg. - opowiedziałam i uśmiechnęłam się pocieszająco. Chłopak odwzajemnił to, po czym ponownie skupił swoja uwagę na drodze. 

Dyskretnie mu się przyglądałam. To z jakim skupieniem i precyzją prowadził samochód było poniekąd pociągające. Mimo iż jechał szybko czułam się jakbyśmy gładko sunęli po jezdni. Z łatwością wymijał kolejne auta, a ja czułam się bezpiecznie. Sama nigdy nie jechałabym z taką prędkością, jednak zdążyłam już chyba przyzwyczaić się do tego, że Wiktor nie potrafi jeździć wolniej. 

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz