PERSPEKTYWA WIKTORA
Chwilę przed 23:00 dostałem telefon od Sebastiana, że powinienem przyjechać po Klarę do ich mieszkania. Nawet nie zauważyłem, że minęło już tyle godzin. Od kilku dni jestem strasznie zabiegany. Tu studio, tu własne piosenki, a tu Klara. Do wszystkiego chcąc nie chcąc doszła jeszcze Kinga. Ciężko było mi rozdzielić czas na te wszystkie rzeczy, dlatego po prostu starałem się być wszędzie. Niestety chyba nie do końca mi to wychodziło.
Z ogromnym westchnieniem wstałem z kanapy, ubrałem buty i wyszedłem z mieszkania. Na dole wsiadłem do samochodu i pojechałem w stronę osiedla przyjaciela. Byłem okropnie ciekawy w jakim stanie musiały być dziewczyny i jak ciężko będzie mi ogarnąć Klarę.
Po kilkudziesięciu minutach stałem już pod drzwiami, które po chwili otworzył mi White. Wszedłem do środka i od razu udałem się za chłopakiem do salonu, w którym ujrzałem nasze dziewczyny. Były w opłakanym stanie, jednak widać było po mojej brunetce, że wypiła więcej.
- Co piły? - spytałem zrezygnowany, a chłopak pokazał mi opróżnione dwie butelki wina.
- Jak dla mnie to mogłyby tak nawet siedzieć do rana, ale wiem, że potem nie byłoby ciekawie. - stwierdził, a ja przyznałem mu rację. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym musiałem w końcu zabrać Szafrańską do jej własnego mieszkania.
- Chodź, idziemy do domu. - podszedłem do kanapy i złapałem brunetkę za rękę. Ta jednak spojrzała na mnie i zaśmiała mi się prosto w twarz.
- Paulina, widzisz to samo co ja? - wybełkotała - Bohater przyszedł!
- Bohater od siedmiu boleści. - parsknęła blondynka, po czym przybiły sobie piątkę. Przewróciłem oczami, po czym pociągnąłem dziewczynę do góry.
- Zostaw mnie, ja nigdzie nie idę! - mruknęła i zrobiła obrażoną minę. Boże, daj mi siły do niej.
- Kiedy indziej się spotkacie, a teraz chodź już. - mimo wielu protestów udało mi się zaciągnąć ją do przedpokoju, gdzie ubrałem jej buty, a następnie po szybkim pożegnaniu z Sebastianem wyszliśmy z mieszkania.
Trzymałem dziewczynę blisko siebie, aby uniknąć jakiegokolwiek upadku w jej wykonaniu. Kiedy w końcu doszliśmy do auta, posadziłem ją na miejscu pasażera i zapiąłem pasy. Po chwili zasiadłem za kierownicą i odpaliłem auto.
- Klara, co Tobie strzeliło do głowy? Strasznie się upiłyście. - spytałem, a dziewczyna zmroziła mnie wzrokiem. Chyba wszedłem na cienki lód.
- Aha, czyli Ty możesz pić średnio co tydzień, a ja nie mogę tego zrobić raz na jakiś czas? Straszny z Ciebie hipokryta. - warknęła i odwróciła głowę w stronę okna. Wziąłem głęboki wdech i mimo, że droga była praktycznie pusta starałem się na niej skupić.
- Wychodzę jutro na kilka godzin. - mruknąłem po kilku minutach ciszy.
- Znowu? Może po prostu wracaj do swojego mieszkania, bo moje traktujesz aktualnie jak jakiś jebany hotel. - odpowiedziała, a jej słowa mnie niesamowicie zdziwiły.
- O co Ci chodzi? - zmarszczyłem brwi.
- Ty tego nie widzisz? - spytała, po czym wybuchła ironicznym śmiechem - Mieszkasz u mnie, a praktycznie nie spędzamy ze sobą czasu, bo ciągle gdzieś łazisz! Nie oczekuję od Ciebie, żebyś mówił mi gdzie i z kim wychodzisz, ale wypadałoby powiedzieć mi chociaż cokolwiek!
- Mam teraz dużo ważnych spraw na głowie. - starałem się nie wybuchać. Wiedziałem, że jeśli to zrobię, po prostu rozpętam jedną, wielką kłótnię.
- I są one ważniejsze od Twojej dziewczyny? Widzę, że mamy tu powtórkę z rozrywki. Jeśli masz zamiar mnie znów zlewać to najlepiej zacznij już teraz. Przynajmniej będę wiedziała na co się przygotować. - odpowiedziała spokojniej, po czym zapanowała cisza. Nie chciałem mówić nic pochopnego, a Klara zapewne i tak jutro nie będzie pamiętała nic z tej rozmowy. Czy warto było więc się kłócić?
W trakcie dalszej drogi spojrzałem kilka razy na brunetkę i albo mi się wydawało albo po jej policzkach spływały łzy. Nie, na pewno nie płakała. Przecież w końcu nic nie zrobiłem.
Kiedy dojechaliśmy pod blok opuściłem auto, a następnie pomogłem wysiąść dziewczynie. Między nami panowała napięta cisza. Chciałem ją jakoś przerwać, ale nie miałem pojęcia jak. Po znalezieniu się w mieszkaniu Klara chwiejnym krokiem od razu udała się do sypialni, gdzie rzuciła się na łóżko. Lekko przysypiała, jednak postanowiłem rozebrać ją z dżinsów oraz topu i zostawić ją w samej bieliźnie, aby wygodniej jej się spało.
- I tak śpisz dziś na kanapie. - mruknęła, kiedy skończyłem, a ona odwróciła się do mnie plecami i wtuliła się w poduszkę. Słyszałem już tylko jej miarowy oddech.
Westchnąłem ciężko, po czym zabrałem jakiś koc i poduszkę z szafy i zgodnie z poleceniem brunetki ruszyłem do salonu. Położyłem się na kanapie i kiedy miałem już zasypiać mój telefon zaświecił się.
od Kinga: jutro aktualne??
***
macie tutaj jeden krótki rozdział na lepszy sen<333
kolejny jutro!!
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...