- Musimy porozmawiać. - powiedziałam, a on wpuścił mnie do środka. Tam zdjęłam buty i zaraz za nim weszłam do salonu, w którym usiadłam na kanapie. Co dalej? Mam kompletną pustkę w głowie.
- Słucham więc. - usiadł na fotelu, który znajdował się na przeciwko mnie. Cała moja pewność siebie magicznie wyparowała. Czułam wzrok blondyna skupiony na mnie. Nie byłam w stanie tego odwzajemnić dlatego spuściłam głowę w dół i zaczęłam bawić się palcami.
- Nie jestem przyzwyczajona mówić o uczuciach, więc zrozum, że to dla mnie trudne. - chłopak siedział w ciszy. Aha, czyli ja mam się produkować a on będzie tylko słuchał? Zajebiście. - Nie będę owijać w bawełnę, bo uważam, że to zbędne. - wzięłam głęboki wdech i podniosłam głowę. Blondyn patrzył na mnie wzrokiem, którego nie umiałam rozszyfrować. - Podobasz mi się, Wiktor. Naprawdę mi się podobasz i przepraszam, że mówię to dopiero teraz. Zanim jednak coś powiesz chciałabym jeszcze dodać, że nie jestem pewna czy mogę dać Ci to, czego ode mnie oczekujesz. - najgorsze miałam już za sobą. Teraz pozostaje czekać mi tylko na opinię chłopaka.
- Niczego od Ciebie nie oczekuję, Klara. - powiedział, a mnie automatycznie wryło w kanapę. Cholera jasna, czy ja właśnie dostaje kosza?
- Czyli trochę się spóźniłam. - uśmiechnęłam się smutno - W takim razie ta rozmowa nie ma chyba dalszego sensu. - odparłam i wstałam. Zjebałam, kompletnie zjebałam. Szkoda, że tak późno zrozumiałam fakt, że mi na nim zależy.
- Źle zrozumiałaś. - zaśmiał się, złapał mnie za rękę i usiadł obok mnie na kanapie - Niczego od Ciebie nie oczekuję, bo wiem, że nie jesteś gotowa na związek. Uszanuję to, bo za bardzo jestem w Tobie zakochany. Nie musimy mieć żadnych zobowiązań. Nie wymagam od Ciebie, że od razu zechcesz ze mną być. Poczekam aż będziesz gotowa. - serce zaczęło mi szybciej bić. Czyli to nie jest koniec? Teraz miało być już dobrze? Miałam milion scenariuszy do tej chwili, a to co się właśnie stało było według mnie najmniej prawdopodobne.
- W takim razie... co teraz? - zapytałam zdziwiona. Jakoś nie docierał do mnie fakt, że on dalej mnie chciał. Kto normalny by tak postąpił?
- Nic. Żyjemy dalej tak jak żyliśmy przed tą sytuacją. - odparł, a jego słowa mnie znów zszokowały.
- Bez żadnych zmian?
- Jedyna różnica jest taka, że ja otwarcie lecę na Ciebie, a Ty na mnie. - uśmiechnął się szeroko. - To co będzie dalej samo wyjdzie w praniu. - po tych słowach po prostu przytuliłam się do chłopaka. Nareszcie wszystko miało wrócić do normy. Miałam przestać się w końcu udręczać, a jednocześnie nie czułam się zobowiązana czymś, czego się boję. Czy mogło być lepiej?
*
- Jesteście już razem? Możemy to opić? - usłyszałam, gdy tylko z Wiktorem weszliśmy do Nobocoto. Umówiliśmy się, że posiedzę tutaj dopóki chłopak nie skończy, a następnie wrócimy do niego i zrobimy jakąś kolację.
- Nie jesteśmy. - odparłam i usiadłam na jednej z kanap. Blondyn zrobił to samo i przerzucił rękę przez moje ramię, tym samym przyciągnął mnie do siebie.
- Nic nie rozumiem. - powiedział Janusz i usiadł na swoim fotelu. Patrzył na nas ze zmarszczonymi brwiami, co tylko wywołało mój śmiech.
- Jeszcze nie jesteśmy razem. - powtórzyłam tym razem dając nacisk na pierwsze słowo. - Nie można wejść w związek bez etapu kręcenia.
- Mam nadzieję, że ten wasz etap się szybko skończy, bo chcę już opić ten związek.
- Tobie pierwszemu damy znać, gdy coś się zmieni. - zapewnił go Wiktor. Chwilę jeszcze pogadaliśmy, jednak blondyn musiał zabrać się do roboty. Powiedziałam mu, że zaraz do niego przyjdę tylko muszę obgadać coś z Januszem.
- No, no, mówiłem, że to kiedyś w końcu nastąpi. - powiedział, gdy chłopak opuścił pomieszczenie. - Czekam na dalszy rozwój akcji.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że już wszystko jest dobrze. - westchnęłam - Miałam już naprawdę dosyć.
- Wystarczyło się tylko przyznać do swoich uczuć. - puścił do mnie oczko, na co wywróciłam oczami.
- Wiesz, że to nie łatwe w moim przypadku.
- Wiem, wiem, zgrywam się tylko. - zaśmiał się lekko - Leć już do niego. Może będzie mu szło jeszcze lepiej jak będziesz obok.
Szczerze? Nie wiem czy mogłoby mu iść jeszcze lepiej. Wiktor był niesamowity w tym co robił i każdy kto go znał dobrze o tym wiedział. Teraz musiałam namówić go tylko na wzięcie udziału w starterze. Jego talent nie mógł się zmarnować.
*
Po zjedzonej kolacji usiedliśmy na kanapie w salonie. Raczej Wiktor siedział, a ja opierałam się o jego ramię. Szukaliśmy właśnie jakiegoś filmu na Netflixie. Przy okazji chłopak otworzył wino, które akurat miał w mieszkaniu.
- A może to?
- Błagam wszystko, tylko nie horror. - jęknęłam.
- No dobrze. - odparł i po chwili szukania znalazł jakiś thriller, który miał dość ciekawy opis.
Nie mogłam w ogóle skupić się na filmie. Początek był wyjątkowo nudny, a dopiero z czasem akcja zaczęła się jakoś rozkręcać. Rozpraszała mnie też dłoń blondyna, którą głaskał moje ramie. Jednocześnie było to tak przyjemne uczucie, że nie chciałam aby przestawał.
Nawet nie zorientowałam się, gdy film dobiegł końca, a na zegarze pokazywało, że jest już przed 23:00. Zasiedziałam się i to bardzo. Powoli wyswobodziłam się z objęcia chłopaka co lekko go zdziwiło.
- Muszę zamówić ubera. - odparłam i chciałam wstać, jednak blondyn pociągnął mnie za rękę, przez co z powrotem usiadłam - Co ty wyprawiasz?
- Możesz zostać. - uśmiechnął się słodko, co automatycznie wywołało rumieńce na mojej twarzy - Oczywiście, jeśli masz na to ochotę.
- Nie chcę zawracać Ci głowy. - odparłam zmieszana, co spotkało się ze śmiechem chłopaka.
- Przecież sam Ci to zaproponowałem.
- Sama nie wiem. - powiedziałam, chociaż bardzo chciałam zostać. Musiałam mieć jednak pewność, że chłopak naprawdę tego chce.
- Pożyczę Ci jakąś koszulkę i dresy. Mogę też spać tu na kanapie.
- Zwariowałeś? Nie będziesz spał na kanapie we własnym mieszkaniu.
- W takim razie śpimy razem. - odparł wesoło i przyciągnął mnie z powrotem do siebie. Uśmiechnęłam się na to, jednak nie byłabym sobą gdybym nie przewróciła też oczami. - Widziałem to.
- Miałeś to widzieć. - wzruszyłam ramionami, co spotkało się z westchnięciem blondyna - Nie wzdychaj tak.
- Na Twój widok nie da się inaczej. - powiedział. Spojrzałam na niego z politowaniem, po czym wybuchliśmy śmiechem.
- Boże, nie mów mi więcej takich rzeczy. Umrę z zażenowania.
- Wedle rozkazu. - odparł i skinął lekko głową.
Pierwszy raz od dłuższego czasu czułam się naprawdę szczęśliwa. Nie miałam już tych wszystkich dylematów i zmartwień, które męczyły mnie od rana do wieczora. W końcu było dobrze i miałam cichą nadzieję, że będzie tak jak najdłużej.
***
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...