W sobotę postanowiliśmy posprzątać mieszkanie. A raczej ja się za to zabrałam i kazałam Wiktorowi mi pomóc. Oczywiście nie był chętny, ale nie miał wyjścia. Tak więc już o 13:00 wszystkie pokoje wręcz lśniły, co niesamowicie mi się podobało. Kochałam mieć porządek.
- Chcesz mi pomóc ugotować obiad? - zapytałam cicho i starałam się powstrzymać śmiech widząc grymas tworzący się na jego twarzy.
- Znęcasz się dziś nade mną. - jęknął zrezygnowany, ale posłusznie wstał z kanapy i ruszył za mną do kuchni. Wymyśliłam, że możemy zjeść dziś łososia z brokułami i ryżem. Blondyn uwielbiał to danie, więc chociaż to poprawiło jego humor.
- Zajmiesz się brokułami, a ja resztą, dobrze? - pokiwał głową, po czym podałam mu warzywo. Następie sama nastawiłam wodę i czekając aż się zagotuje zaczęłam przyrządzać łososia. - Nastaw piekarnik, proszę.
- Jesteś dziś dziwnie uprzejma. - mruknął, ale zrobił to o co go poprosiłam. Po chwili podszedł i przytulił mnie od tyłu. Starałam się go ignorować, ale fakt, że czułam jego oddech na szyi mi nie pomagał.
- Możesz mnie nie rozpraszać? - spytałam i westchnęłam lekko, kiedy pocałował delikatnie miejsce za moim uchem - To nie jest zabawne, robimy właśnie obiad.
- No przestań, obiad może poczekać. - powiedział cicho, na co odłożyłam nóż i odwróciłam się przodem do niego.
Złączyłam szybko nasze usta, a pocałunki stawały się coraz bardziej intensywne. Chłopak podniósł mnie w górę i posadził na blacie obok, po czym stanął między moimi nogami. Przeniósł swoje usta na moją szyję, gdzie powoli zasysał moją skórę.
- Mam nadzieję, że pamiętasz o naszej umowie. - mruknęłam, kiedy na moment się ode mnie oderwał. Spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami i widziałam w nich zrezygnowanie.
- Myślałem, że zapomniałaś. - burknął pod nosem, na co wybuchłam śmiechem. Odepchnęłam go lekko od siebie i zeskoczyłam z blatu.
- Przykro mi, musisz czekać miesiąc. - pocałowałam go w policzek - A teraz wracaj do robienia obiadu.
Finalnie udało nam się przygotować jedzenie, które wyszło nawet znośne. Niestety Wiktor co chwilę narzekał mi nad uchem, że jestem okropna i nie mam serca. Wiedziałam, że mówił to prześmiewczo, jednak rzeczywiście lekko się podłamał.
- Wpadłam na pomysł. - rzuciłam nagle, kiedy ogarnęłam już naczynia i w końcu usiadłam żeby odpocząć.
- Rezygnujemy z postanowienia? - spytał z nadzieją w głosie, na co posłałam mu rozbawione spojrzenie. Naprawdę mu na tym zależało.
- Zróbmy dziś domówkę. Zaprosimy chłopaków, Dianę z Pauliną i będzie super. - stwierdziłam entuzjastycznie, co odrobinę go rozbudziło. Chwilę się nad tym zastanawiał, ale w końcu zgodził się i poszedł dzwonić do wszystkich gości. Teraz pozostało mi ogarnąć mieszkanie na imprezę.
*
Wszystko miało zacząć się o 19:00, dlatego już dwie godziny przed zaczęłam zabierać się za wyszykowanie siebie. Nie chciałam się dziś mocno stroić, bo miała to być zwykła domówka. Przypuszczałam, że Paula pójdzie moim śladem, a Diana jak to Diana - odwali się jak szczur na otwarcie kanału.
Oczywiście zaprosiłam też Madzię i Ewę, ale po prostu nie mogły przyjść. Dubrawska nie chciała zostawiać Julka samego, a nie byłoby to komfortowe dla niego gdyby siedział na imprezie z samymi pijanymi ludźmi. Ewa zaś była w ciąży i nie zawsze miała ochotę na takie spotkania.
Po prysznicu zabrałam się za suszenie i prostowanie włosów. Zajęło mi to właściwie większość czasu, ale nie mogłam nic na to poradzić. Coraz częściej zastanawiałam się nad ścięciem tych kudłów i byłam naprawdę bliska dokonania tego.
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...