130

1.7K 90 3
                                    

Wieczorem pomogłam Ewie przygotować różne sałatki oraz dodatki na stół, podczas gdy Wiktor i Andrzej zajęli się grillem. Przez okno słyszałam, że nie idzie im to najlepiej, co przyznam szczerze odrobinę mnie bawiło.

- Mogłabyś proszę zawołać Zuzię? Zaraz wszystko będzie gotowe. - zagadnęła w pewnym momencie kobieta. Pokiwałam głową, co odwzajemniła wdzięcznym uśmiechem.

Umyłam więc ręce, wytarłam je w ścierkę i udałam się na górę do pokoju nastolatki. Stojąc przed drzwiami delikatnie w nie zastukałam i czekałam na odzew dziewczyny.

- Proszę!

- Hej, przyszłam powiedzieć, że... - zaczęłam przyjaźnie, jednak moja mina zmieniła się diametralnie, kiedy zobaczyłam, że blondynka pospiesznie wyciera łzy ze swoich policzków - Wszystko gra?

Ignorując jej natarczywe spojrzenie weszłam głębiej do jej pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Właściwie byłam w tym pomieszczeniu po raz pierwszy. Wyglądał jak zwykły pokój dziewczyny w jej wieku, ale zdecydowanie przeważały tu rośliny.

- To nie twoja sprawa. - burknęła niemiło i zmierzyła mnie wzrokiem. Westchnęłam ciężko i podeszłam bliżej łózka, na którym siedziała.

- Zuza, możesz mi powiedzieć. Postaram się pomóc.

- Nie chcę twojej pomocy. Poza tym, kim ty jesteś, żebym miała Ci się zwierzać? - spytała niemiło, jednak nie umiałam odpowiedzieć na jej pytanie. Nie byłam jej przyjaciółką. Byłam dziewczyną jej brata. Nawet za mną nie przepadała. - No właśnie.

- Jak będziesz chciała się wygadać to jestem. - odparłam miło mimo wszystko i udałam się do wyjścia z pokoju - Czekamy na tarasie.

Westchnęłam ciężko i zeszłam po schodach. Widać było po niej, że coś było nie tak. Nie miała jednak do mnie zaufania ani sympatii, więc nie mogłam jej w żaden sposób pomóc. Miałam jedynie nadzieję, że w końcu przekona się do mnie i będziemy normalnie rozmawiać.

- Gdzie Zuza? - usłyszałam głos Andrzeja, kiedy tylko wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na krześle obok Wiktora i posłałam mu lekki uśmiech.

- Zaraz zejdzie, musi coś dokończyć. - odparłam, ponieważ wiedziałam, że blondynka najpierw będzie musiała uporać się z czerwonymi oczami i policzkami. W jej wieku również często płakałam, więc powiedzmy, że znam się na rzeczy.

Przy stole został poruszony jakiś temat, ale nie skupiałam się zbytnio na tym, o czym rozmawiali. Nie rozumiałam dlaczego, ale martwiłam się odrobinę o blondynkę. Również nie pałałam do niej sympatią, ale byłam zdania, że trzeba pomagać każdemu. Moje zachowanie przykuło chyba uwagę Wiktora, bo poczułam jak pod stołem splata swoją dłoń ze swoją. Przeniosłam na niego wzrok, a ten posłał mi pytające spojrzenie.

- Co się dzieje? - spytał cicho, kiedy jego rodzice żywo argumentowali coś między sobą.

- Nic, po prostu się zamyśliłam. - rzuciłam wymijająco i posłałam mu uśmiech. Chłopak chyba złapał haczyk, po pocałował lekko mój policzek i wrócił do rozmowy.

Po jakimś czasie dołączyła do nas Zuza, więc zabraliśmy się za jedzenie. Wszystko było bardzo smaczne, jednak przez niedopilnowanie grilla niektóre rzeczy odrobinę się przypaliły. Fakt ten spowodował małą dyskusję między Wiktorem, a jego tatą, ponieważ żaden z nich nie chciał wziąć na siebie winy.

- Macie na jutro jakieś plany, kochani? - zagadnęła w pewnym momencie kobieta i posłała nam uśmiech. Spojrzałam na Wiktora, ponieważ to on podobno coś planował.

- Odwiedzamy Łukasza, ale to jakoś wieczorem. - odparł blondyn, po czym wypił kieliszek wódki ze swoim tatą. Na całe szczęście dziś się oszczędzali, ponieważ Andrzej szedł jutro do pracy.

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz