- Sto lat! Sto lat! Niech żyją, żyją nam! - po wejściu do mieszkania od razu usłyszałam donośny głos Sebastiana. Z prędkością światła znalazł się w przedpokoju i przechylił kieliszek z wódką na naszych oczach. Spojrzałam na niego zdziwiona i zmarszczyłam brwi. - Kiedy robimy baby shower? Ja chcę być chrzestnym!
- Nie, bo ja! - krzyknął Matczak, po czym również do nas dołączył. Wywróciłam oczami, po czym podałam swój płaszcz Wiktorowi, który odwiesił go na wieszak.
- Pojebało was, debile. - mruknęłam, po czym przeszłam do salonu, gdzie siedziała reszta gości.
Kiedy z Jakowskim jechaliśmy już do mieszkania aby się napić napisała do mnie Paulina. Postanowili z Sebą zrobić dziś małą domówkę. Kogo obchodził fakt, że był wtorek?
- I jak tam dziecko? - spytała rozbawiona Diana, po czym zabrała się za robienie drinka dla mnie. Usiadłam na kanapie tuż obok Maćka i Janusza, na co ten drugi przerzucił sobie rękę przez moje ramię.
- Na szczęście nie ma żadnego dziecka i nie będzie. - powiedziałam dobitnie i wzięłam duży łyk napoju, który zrobiła blondynka. Był strasznie mocny, ale właśnie taki musiał być. Chciałam się dziś wstawić, bo naprawdę miałam za co pić.
- Daje wam pół roku i naprawdę zmajstrujecie dzieciaka. - stwierdził Walczuk, za co oberwał ode mnie w ramię. W pokoju rozległ się śmiech naszych przyjaciół, ale tylko mi i Wiktorowi nie było do śmiechu.
- Wypluj te słowa. - odparł Kinny , po czym razem z chłopakami przechylił kieliszek z wódką. Cóż, dzisiaj chyba oboje mieliśmy się porządnie upić. Po takiej sytuacji musieliśmy jakoś odreagować.
*
- Ej, ale ciekawe po kim to dziecko miałoby włosy. - stałam właśnie na balkonie i paliłam fajkę z Jankiem. Westchnęłam ciężko i zaciągnęłam się petkiem. Naprawdę nie mogłam już słuchać ich wszystkich. Myślałam, że zmieniliśmy temat, ale każda osoba, z którą rozmawiałam musiała o tym wspomnieć.
- Janek, błagam daj mi już spokój. - spojrzałam na niego i wyrzuciłam końcówkę używki - Jeśli chcesz ze mną rozmawiać to śmiało, ale nie chce już słyszeć nic na temat dzieci, jasne?
- Przepraszam, nie chciałem Cię zdenerwować, młoda. - uśmiechnął się miło i przyciągnął mnie do uścisku. Wtuliłam się w niego i tak staliśmy przez dłuższy moment. Swoją drogą dzięki niemu zrobiło mi się ciepło, bo chcąc nie chcąc mieliśmy listopad i pogoda nie rozpieszczała.
- Może nie będę wam przeszkadzać? - usłyszeliśmy, na co momentalnie odsunęliśmy się od siebie. Spojrzałam na drzwi balkonowe, w których stał już nieco wstawiony Wiktor. Widząc moją zdziwioną minę jedynie burknął coś pod nosem i zatrzasnął drzwi. Dzięki Bogu szyba się nie rozbiła.
Przewróciłam oczami, po czym przeprosiłam Janka i wróciłam do środka. Musiałam znaleźć Jakowskiego i ogarnąć to małe zamieszanie. Znając go teraz pewnie zrobi awanturę, a nawet nie ma do tego podstaw.
W salonie panowała trochę sztywna atmosfera, a połowa gości przeleciała mnie wzrokiem. Serio kurwa? Spojrzałam na Matczaka, a ten jedynie kiwnął mi głową w stronę sypialni Pauliny i Sebastiana. Westchnęłam ciężko i udałam się do wskazanego pokoju.
- Czego chcesz? - nie musiałam nawet patrzeć na blondyna, żeby wiedzieć, że był wkurwiony. Pytanie tylko czemu? Zamknęłam za sobą drzwi, a tym samym uniknęłam spojrzeń wszystkich, którzy wyglądali tu z salonu.
- Gdzie leży Twój problem? - zapytałam spokojnym tonem. Nie mogłam się denerwować, bo to jedynie pogorszyłoby całą sytuację.
- Jesteś głupia czy naprawdę nie rozumiesz? - czy ja się właśnie przesłyszałam? - Idź do swojego Janka, on na pewno Ci wszystko wyjaśni. - prychnął obrażonym tonem i spojrzał na mnie gniewnie. Cała ta sytuacja z początku mnie bawiła, ale blondyn nie miał prawa mówić do mnie takich rzeczy.
- Wiesz co? Proponuję Ci najpierw wytrzeźwieć, bo teraz nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego co mówisz. Mógłbyś się wstydzić. - warknęłam i miałam wyjść z pokoju, jednak zatrzymał mnie jego śmiech. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie był przepełniony ironią.
- Zdradzasz mnie z moim przyjacielem i to ja mam się wstydzić? Dziewczyno ogarnij się. - parsknął i zaśmiał mi się prosto w twarz. Nie wytrzymałam.
Podeszłam do niego szybkim krokiem i po prostu go spoliczkowałam.
- To na Twoje szybkie otrzeźwienie umysłu. - uśmiechnęłam się sztucznie, po czym odwróciłam się i wyszłam z pokoju - Odezwij się jak zmądrzejesz!
- Kurwa, jesteś... - usłyszałam jeszcze, ale drzwi od sypialni szybko zatrzasnął za mną Sebastian, który tam wszedł. Miłego użerania się z tym debilem.
Zmarszczyłam brwi. Jak chciał mnie nazwać? Szmatą? Dziwką? Nawet by mnie to nie zdziwiło.
Czułam się wkurwiona. Codziennie od rana do wieczora słyszę jak bardzo mnie kocha, a teraz sugeruje mi, że go zdradziłam. Jakby tego było mało wciąga w to wszystko Pasule, a każdy dobrze wie, że się tylko przyjaźnimy. Zresztą jego znam o wiele dłużej niż Wiktora. Gdyby między nami miało do czegoś dojść to stałoby się to już dawno.
- Klara, wszystko dobrze? - spytała mnie Diana, po czym przytuliła mnie. Pokręciłam głową po czym zaśmiałam się ironicznie. Starałam się powstrzymywać łzy, które powoli spływały mi po policzkach. Dopiero docierała do mnie powaga całej sytuacji.
- Cóż, usłyszałam jedynie, że jestem głupia i mam się ogarnąć. Miał mi coś jeszcze do powiedzenia, ale to i lepiej, że White zamknął te drzwi. - odparłam, po czym wzięłam chusteczkę ze stołu i wytarłam delikatnie swoje oczy. Nie chciałam niszczyć całego makijażu.
- Japierdole, co za idiota. - mruknął Michał, po czym również mnie objął. Odwzajemniłam to, jednak po chwili odsunęłam się. Posłałam im wszystkim lekki uśmiech, po czym podeszłam jeszcze do Janka.
- Przepraszam, że tak wyszło. Porozmawiam z nim jak się ogarnie.
- Nie przejmuj się, ważne, żeby Cię przeprosił. - powiedział, po czym uśmiechnął się do mnie. Nie miałam już jednak siły ani ochoty tego odwzajemnić, dlatego po prostu pożegnałam się, zabrałam swoją torebkę i wyszłam.
Kiedy znalazłam się na dole miałam ochotę położyć się w łóżku i serdecznie odpocząć. Chciało mi się płakać, ale resztkami sił się powstrzymywałam.
Nie mogłam wrócić do mieszkania. Tam prędzej czy później pojawiłby się Wiktor, a ja nie chciałam go widzieć. Zjebał i to konkretnie, a ja jedynie miałam nadzieję, że zrozumie swój błąd i swoją głupotę.
Normalnie mogłabym się po prostu zaśmiać na to co mówił i byłoby po problemie, ale nazywanie mnie głupią wyprowadziło mnie z równowagi. Nie miał prawa mówić tak do mnie w żadnej sytuacji. Kto wie co jeszcze siedziało mu w głowie? Ja chyba wolałam nie wiedzieć.
Zamówiłam ubera, który miał zawieźć mnie prosto na Śródmieście. Ojca nie było w tym tygodniu w domu, bo wyjechał do Hamburga. Dom stał więc pusty, a ja nie mogłam nie skorzystać. Upiekłam dwie pieczenie na jednym ogniu, ponieważ jutro i tak miałam tam podjechać.
Kiedy już znalazłam się w swoim starym pokoju zrzuciłam z siebie całe imprezowe ubranie i przebrałam się w pierwszą lepszą koszulkę. Następnie zasłoniłam rolety i położyłam się w łóżku. Jak dobrze było w końcu spać w pościeli, która nie pachniała jak mój chłopak.
***
co myślicie o zachowaniu Wiktora??
kolejny obiecuje, że za niedługo!!!
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...