- Względnie wszystkie Pani wyniki są w normie, ale zastanawia mnie tylko ten niedobór żelaza. - powiedziała lekarka, kiedy zaczęła przeglądać moją kartkę z badaniami. Przyznam, że lekko się stresowałam, bo nie pamiętałam nawet kiedy ostatni raz robiłam sobie wyniki.
- Co to oznacza? - spytałam i zmarszczyłam lekko brwi.
- Możliwe, że ma Pani anemię, ale to musimy jeszcze zbadać. Proszę się nie przejmować, nie ma Pani tak ogromnych braków, żeby było to groźne. - dodała widząc moją przerażoną minę i uśmiechnęła się miło. Następnie wystukała coś jeszcze w swoim laptopie i podała mi kartę ze skierowaniami na kolejne badania.
- Załóżmy, że mam anemię. Jakie mogą być jej skutki? - postanowiłam jeszcze dopytać. Na ogół wiedziałam czym jest ta choroba, ale wolałam omówić to ze specjalistą.
- Cóż, może to być spadek odporności, nadmierne przemęczenie i zawroty głowy oraz wiele tego typu podobnych. Może nawet skutkować zmniejszeniem płodności. - wyjaśniła, na co ze skupieniem pokiwałam głową.
Porozmawiałam z nią jeszcze chwilkę po czym wyszłam z gabinetu, a następnie i z całej przychodni. Na dworze było okropnie zimno, ale nie było się co dziwić - w końcu mamy końcówkę listopada. Z tego też względu przyjechałam dziś samochodem.
Korzystając z okazji, że jestem już na mieście postanowiłam skoczyć jeszcze do sklepu na jakieś zakupy. Nie miałam w lodówce nic, a z czegoś musiałam ugotować nam dziś obiad. Niewiele myśląc udałam się do mojego ulubionego Lidla. Tam od razu zabrałam wózek i zaczęłam przechadzać się między alejkami.
Kupiłam sporą ilość warzyw, bo wymyśliłam, że dziś do jedzenia zrobię nam zupę krem. Z działu z pieczywem wzięłam też jakiś chleb, z którego zrobię mini grzanki. Potem kupiłam też jakieś słodycze, nabiał i napoje. Miałam już chyba wszystko.
Zapłaciłam i wróciłam do auta. Po kilkunastu minutach byłam już pod blokiem. Zabrałam wszystkie torby i udałam się na górę. Weszłam do mieszkania, odniosłam rzeczy do kuchni i zaczęłam rozglądać się za blondynem. Wiedziałam, że jest w domu, bo do studia wybierał się dopiero na 17:00.
- Wiktor! - powiedziałam głośniej, jednak nikt mi nie odpowiedział. Zmarszczyłam brwi i udałam się do sypialni, bo było to ostatnie miejsce, w którym mogłabym go znaleźć. - Co ty robisz?
- Nagrywam tiktoka, nie przerywaj mi. - stwierdził szybko, po czym w pomieszczeniu rozbrzmiała 'Rozmazana kreska'. Spojrzałam na niego zdziwiona, ale postanowiłam nie komentować do momentu aż skończy.
Usiadłam na łóżku obok i po prostu patrzyłam jak nagrywa. Nie sądziłam, że naprawdę postanowi to zrobić, ale chyba już niczym nie zdoła mnie zdziwić. Wiedziałam, że nagrał już do tej pory kilka tiktoków, ale nie odbiły się jakimś wielkim echem.
- Gotowe. - powiedział w końcu, po czym usiadł obok mnie i dalej coś klikał w telefonie - Jaki powinienem dać opis? Wiem, napiszę 'niszczymy'. Jak to pójdzie w viral to rzeczywiście będzie rozjebane. - zaśmiałam się na jego słowa, jednak ten zignorował to i opublikował nagranie. No cóż, poszło w świat.
- Mogłeś chociaż uczesać włosy czy coś. Wyglądasz jakbyś dopiero wstał z łóżka. - stwierdziłam i przejechałam ręką przez jego grzywkę. Przewrócił oczami, ale przyciągnął mnie do siebie.
- Niech wiedzą, że Kinny Zimmer niestety nie zawsze jest idealny. - mruknął - Ale za to ubrałem koszulę, więc styl został zachowany.
- Mam nadzieję, że nie będę musiała być zazdrosna o fanki w komentarzach. - rzuciłam sarkastycznie, na co blondyn parsknął.
- Zazdrosna możesz być, ale czy to Ci coś da? - spytał i pocałował mnie lekko - A teraz kobieto idziemy zrobić obiad, bo umrę z głodu.
*
- A jak w ogóle u lekarza? Wyniki w normie? - zaczął kiedy siedzieliśmy już przy stole i jedliśmy zupę. Wyszła pyszna i wiedziałam, że muszę ją częściej gotować.
- Wszystko gra, ale mam niedobory żelaza przez co mogę mieć anemię. - odpowiedziałam, na co blondyn zmarszczył brwi - Musze pójść na jeszcze jedne badania i się wszystkiego dowiemy.
- Mam nadzieję, że jednak jej nie masz. - powiedział zatroskany u pogładził moją dłoń. Uśmiechnęłam się lekko, po czym dokończyłam swój posiłek. - Jedziesz ze mną do studia?
- Przepraszam, ale znając życie wrócilibyśmy po 23:00, a ja mam zajęcia jutro. Muszę się trochę na nie przygotować, więc zostanę w mieszkaniu. - pokiwał głową, po czym wstał od stołu i zaniósł puste talerze do zmywaki. Następnie pociągnął mnie za sobą do sypialni i położyliśmy się na łóżku. - Ty nie powinieneś zaraz wychodzić?
- Wolę się spóźnić, ale poleżeć z moją wspaniałą dziewczyną. - mruknął, po czym położył swoją głowę na moich piersiach. Przewróciłam oczami, ale upominanie go po raz setny nie dałoby żadnych skutków.
- Dobrze się czujesz? - spytałam, bo ostatnio nie często mówił do mnie w ten sposób.
- Najlepiej na świecie. Jest mi bardzo wygodnie. - odparł i uśmiechnął się szeroko. Westchnęłam ciężko, ale postanowiłam zacząć głaskać jego włosy. Bardzo to lubił. - Rozmawiałem rano z mamą. Zaprasza nas na święta.
- Mnie też? - spytałam zdziwiona. Mówiąc szczerze nie spodziewałam się, że to się wydarzy. Na pewno nie w tym roku.
- Jesteś moją dziewczyną, to logiczne, że jesteś zaproszona. - powiedział rozbawiony - Moja rodzina Cię uwielbia, więc będą przeszczęśliwi jak wpadniesz.
- Jesteś słodki, z wielką chęcią pojadę z Tobą. - pocałowałam go w głowę i dalej głaskałam go po włosach. Było mi naprawdę miło, że jego rodzina brała mnie pod uwagę w takich spotkaniach. Miało to poniekąd duże znaczenie dla mnie. - Przypomnij mi proszę, żebym za niedługo zadzwoniła do mojej. Ciekawe co tam w Indonezji.
- Musimy tam kiedyś polecieć. - powiedział, na co niechętnie przytaknęłam. Niestety dalej odczuwałam mały żal do mamy za to, że praktycznie bez słowa wyleciała na drugi koniec świata.
*
- Wychodzę! - krzyknął z przedpokoju blondyn, po czym usłyszałam trzask drzwi. W końcu zostałam sama w mieszkaniu i nareszcie miałam chwilę, żeby zabrać się za ogarnięcie materiałów na studia. Ostatnio poświęcałam temu trochę mniej czasu.
Z czasem mimo iż bardzo starałam się skupić na nauce to nie mogłam. Moje myśli odbiegały w jakieś inne sprawy, ale nie dotyczące studiów. Westchnęłam ciężko i postanowiłam dać już sobie spokój. Nie zrobiłam wszystkiego, co miałam w planie, ale w zupełności to wystarczało.
Pozbierałam notatki i odłożyłam je na biurko. Następnie wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w piżamę. Zaparzyłam sobie też miętową herbatę i usiadłam na kanapie w salonie. Włączyłam kolejny odcinek 'Peaky Blinders'. Musiałam w końcu skończyć oglądać ten serial, a zostało mi około pięciu odcinków.
Kiedy wybiła 23:00 Wiktora jeszcze nie było, ale nie byłam tym specjalnie zdziwiona. Zawsze kiedy wychodził około 18:00 wracał w środku nocy. Niespecjalnie chciało mi się na niego czekać, więc po prostu poszłam do sypialni i położyłam się w łóżku. Przytuliłam się do poduszki blondyna, po czym szybko zasnęłam.
***
Mamy 100 tysięcy wyświetleń pod 'Lavender'!!!!!! Nie jestem w stanie opisać jak bardzo wam dziękuję i jak szczęśliwa jestem. Nawet nie myślałam, że kiedykolwiek moja książka osiągnie takie wyniki, dlatego naprawdę naprawdę wam dziękuję. Jesteście niesamowite i uwielbiam was!! Postaram się wam to jakoś wynagrodzić!<3333
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...