119

1.5K 97 38
                                    

Kolejnego ranka obudziłam się wcześnie, bo na 10:00 musiałam znaleźć się na uczelni. Nie miałam dziś dużo zajęć, ale były one w miarę istotne i nie mogłam ich opuścić. Ku mojemu zdziwieniu, kiedy się przebudziłam Wiktor leżał obok i przeglądał coś w telefonie. Był to zaskakujący widok, bo było jeszcze przed 8:00.

- Wszystko z tobą okej? - spytałam zdziwiona i podniosłam się lekko do góry. Ten spojrzał na mnie przelotnie i wrócił do telefonu.

- Solar chciał żebym przyszedł dziś wcześniej. - odparł, po czym zastanowił się nad czymś i spojrzał na mnie z zaciekawieniem - Umówiłaś się już do lekarza?

- Nie, dzisiaj będę dopiero dzwonić. - mruknęłam i westchnęłam ciężko - Nie zależy mi na tym badaniu. Idę tam tylko dlatego, że na mnie naciskasz.

- A co zrobimy jeżeli rzeczywiście będziesz... - zaczął, ignorując moje wcześniejsze słowa, jednak szybko zasłoniłam mu usta dłonią. 

- Nie kończ, nie chcę nawet tego słyszeć. - warknęłam - Nic nie zrobimy. Ostatnim razem też mówiłeś, że jestem w ciąży, a jak się to skończyło? 

- Chcę wiedzieć czy znów masz zamiar rozważać usunięcie tego dziecka.

- Słuchaj, nie jestem w ciąży. Skończ więc snuć mi tu swoje domysły, bo nie chcę tego słuchać od samego rana. - odsunęłam się od niego i wstałam z łóżka. Ubrałam szybko szlafrok, który miałam pod ręką i ruszyłam do wyjścia z sypialni. 

- Klara, ale ja potrzebuję to wiedzieć! - rzucił jeszcze za mną, jednak zatrzasnęłam drzwi i ruszyłam do kuchni, aby zrobić nam jakieś śniadanie. 

Postawiłam na zwykłe kanapki. O dziwo nasza lodówka była po brzegi wypełniona, więc skorzystałam z tej sytuacji i postanowiłam dostarczyć nam sporą porcję warzyw. Osobiście wpychałam je do praktycznie każdego posiłku, co średnio odpowiadało Wiktorowi. Musiał to jednak przeboleć. 

- To nie tak, że chcę abyś była w ciąży. Po prostu myślę, że warto się upewnić. - rzucił od razu, gdy wszedł do kuchni. Był ubrany i jedyne co mu zostało to ułożyć włosy. 

- Ten temat został w sypialni. Pomartwisz się kiedy wrócę od lekarza. Już Ci mówię, że możesz wyluzować, bo nie mam w sobie żadnego dzieciaka. - odparłam dobitnie i położyłam przed nim talerz z kanapkami oraz kubek kawy - Smacznego.

Śniadanie zjedliśmy w ciszy. Ja nie miałam ochoty rozmawiać, a Wiktor chyba potrzebował przetrawić całą tą sytuację. Przyznam, że jego postawa niezmiernie mnie irytowała, bo wierzyłam, że nie jestem w ciąży. Nie chciałam w niej być, a wiedziałam dobrze, że on wcale by się tą informacją nie załamał. 

- Już. - powiedziałam, kiedy tylko otworzyłam drzwi auta i usiadłam na miejscu pasażera. Blondyn spojrzał na mnie badawczym wzrokiem, a ja po prostu uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam go szybko w usta.

- Patrząc na Ciebie zgaduję, że jednak nie będziemy rodzicami. - odsunął się ode mnie, po czym odwzajemnił lekko mój uśmiech. Spojrzałam w jego oczy, jednak nie do końca umiałam coś z nich wyczytać. Z jednej strony widziałam w nich szczęście, ale i... zawód?

- Wszystko gra? - spytałam i pogłaskałam jego policzek. Chłopak nie odpowiedział, a tylko odwrócił głowę tak, że teraz patrzyłam na niego z profilu. - Wiktor...

- Po prostu... - westchnął ciężko, po czym chwycił moje dłonie. Spojrzał mi prosto w oczy. Widziałam po nim, że ciężko jest mu coś powiedzieć. - Wiem, że jesteśmy jeszcze cholernie młodzi, ale myślę, że chciałbym to dziecko. W ogóle chciałbym mieć z Tobą dziecko. Oczywiście kiedyś. - dodał, kiedy zobaczył jak na mojej twarzy maluje się przerażenie. Zmarszczyłam lekko brwi, po czym zagryzłam policzek. Co miałam mu odpowiedzieć?

W duchu modliłam się, żeby to jego 'kiedyś' nie nadeszło właśnie teraz. W jakimś stopniu czułam się teraz bardziej gotowa niż wtedy, ale czy to coś zmieniało? Miałam dwadzieścia trzy lata i w moich oczach był to za szybki wiek na posiadanie dziecka. 

- Naprawdę miło, że myślisz o nas w ten sposób, ale ja nie jestem pewna czy będę chciała kiedyś zostać mamą. - odparłam po chwili, a oczy chłopaka momentalnie pociemniały. Zupełnie jakby uleciało z nich jakieś szczęście. - W sensie wizja posiadania z Tobą dziecka jest naprawdę kusząca, ale ja potrzebuję czasu. Nie jestem w stanie teraz zagwarantować Ci, że rzeczywiście będę gotowa. Wszystko może mi się zmienić za kilka czy kilkanaście lat. Kto wie, może już w przyszłym roku będę na tak?

- Dobrze, a więc będę czekać.

No to będzie sobie musiał dalej poczekać. Przez tą jego gadaninę o tym dziecku samą mnie złapało chwilowe zwątpienie. Nie mogłam jednak pozwolić, aby kompletnie zaćmiło mi myśli i z powrotem wróciłam je na odpowiedni tor. Nie było żadnej ciąży i na pewno nie ma jej teraz. 

- Podwieźć Cię na uczelnię? - spytał wyrywając mnie z zamyślenia. Spojrzałam na niego nieobecnym wzrokiem i zmarszczyłam brwi. - Pytam czy podrzucić Cię na zajęcia. 

- A... Tak, dziękuję. - mruknęłam cicho i dopiłam herbatę do końca - Idę się ogarnąć, możesz tu posprzątać?

- Jasne. - odparł, dlatego nie tracąc więcej czasu poszłam do łazienki. 

Tam wzięłam bardzo szybki prysznic, a następnie wytarłam się ręcznikiem i ubrałam bieliznę. Przed lustrem nałożyłam szybki makijaż i spięłam włosy spinką. Następnie pobiegłam do sypialni i stanęłam przed szafą. Ubrałam kremowe materiałowe spodnie i tego samego koloru sweter w ciemne paski. Do torebki spakowałam jeszcze jakiś zeszyt i założyłam conversy. Było już trochę po 9:00, więc naprawdę musiałam się spieszyć, żeby zdążyć na zajęcia. 

- Jestem gotowa! - krzyknęłam z przedpokoju i przed lustrem posmarowałam usta pomadką ochronną. Wiktor po chwili się tu pojawił, ubrał buty, po czym zabrał kluczyki i wyszedł z mieszkania. Westchnęłam ciężko i ruszyłam za nim uprzednio zamykając drzwi. 

Zajęłam swoje miejsce w samochodzie, po czym ten bez słowa ruszył z miejsca. Między nami dalej panowała cisza, która zaczęła mi niesamowicie ciążyć. Rozumiem, że mogło zirytować go moje zachowanie, ale przecież dobrze wiedział jaki mam stosunek do tej całej sprawy. 

- Masz zamiar zacząć ze mną rozmawiać? - spytałam w końcu, kiedy byliśmy jakoś w połowie drogi. Ten nawet na mnie nie spojrzał, a jedynie westchnął cicho. 

- Przecież wszystko jest okej. - odparł bez emocji i wzruszył delikatnie ramionami.

- Właśnie chyba nie do końca. - mruknęłam pod nosem i postanowiłam dać sobie spokój. Jeśli będzie chciał to sam się do mnie odezwie. Nie miałam zamiaru naciskać. 

Kiedy zatrzymaliśmy się pod uczelnią chciałam już wysiąść i iść na uczelnię, jednak chłopak złapał nagle moją dłoń i zacisnął usta. Spojrzałam na niego niezrozumiale i zmarszczyłam brwi. Miałam jakieś pięć minut do zaczęcia wykładu. 

- Zadzwoń do tego lekarza, proszę. - powiedział patrząc mi prosto w oczy - Naprawdę mi na tym zależy. 

- Dobrze, zadzwonię. - westchnęłam ciężko po chwili. Ten uśmiechnął się delikatnie i pocałował szybko mój policzek. 

- Przyjadę po Ciebie po zajęciach, kocham Cię. 

- Też Cię kocham. - rzuciłam cicho i nie patrząc na niego opuściłam samochód. 

Zagryzłam wargę i przymknęłam na chwilę oczy. Naprawdę mu zależało i teraz nie miałam już pojęcia, czy bardziej cieszyłby się gdybym nie była w ciąży, czy gdybym jednak w niej była. Czy on naprawdę chciał mieć dziecko? 

***

tym razem może ciąża, co myślicie?

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz