13.12.2021
W poniedziałek od razu po zajęciach postanowiłam skoczyć do studia Nobocoto, jednak tym razem chciałam spotkać się z Januszem, a nie Wiktorem. Razem z Kinnym obgadaliśmy całą tą sprawę i doszłam do wniosku, że muszę przeprosić Walczuka. Alkohol nie jest co prawda żadnym wytłumaczeniem, jednak Janusz jest naszym przyjacielem od lat i nigdy nie wyrządziłby nam krzywdy umyślnie.
Po wejściu do budynku minęłam w drzwiach Karola, który krótko ze mną pogadał i przekazał wyrazy współczucia z aktualną sytuacją. Podziękowałam mu, jednak przyznam, że Wiktor i Paula pomogli mi zacząć ignorować te obrzydliwe komentarze. Właściwie nie zwracałam już na nie większej uwagi. Na uczelni niektórzy patrzyli na mnie krzywym spojrzeniem, ale byli też tacy, którzy mi gratulowali. Ludzie są naprawdę różni.
- Cześć, nie przeszkadzam? - spytałam, kiedy po zapukaniu weszłam do pomieszczenia, w którym znajdował się mój przyjaciel.
- Nigdy nie przeszkadzasz. - uśmiechnął się i podszedł do mnie. Westchnęłam ciężko i po chwili po prostu przytuliłam się do niego. W takich momentach gesty wyrażały więcej niż jakiekolwiek słowa.
- Chciałabym Cię bardzo przeprosić. Zwłaszcza za to, że się zdenerwowałam i powiedziałam te wszystkie okropne rzeczy. Mam nadzieję, że wiesz, że to nieprawda... - zaczęłam wyjaśniać, jednak przerwał mi wesoły śmiech bruneta. Spojrzałam na niego skołowana, ale w końcu nie wytrzymałam i widząc jego reakcję również zaczęłam się śmiać.
- Nie wiem jak z Wiktorem przeprowadzacie te wasze ważne rozmowy. Wyglądasz śmiesznie, gdy jesteś taka poważna. - powiedział, za co oberwał ode mnie w ramię. Po chwili jednak znów przyciągnął mnie do siebie i zamknął w uścisku. - Nie masz za co przepraszać, każda normalna osoba wkurzyłaby się na Twoim miejscu.
- Jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego mogłam sobie wymarzyć, serio. Dziękuję, nie chciałam żebyśmy się dłużej kłócili. - odparłam i uśmiechnęłam się szeroko. Szczerze myślałam, że pójdzie gorzej, chociaż Walczuk zawsze był wyrozumiały i bezkonfliktowy. Naprawdę był wspaniały.
Przyznam, że trochę zasiedziałam się w jego pokoju. Plus był taki, że miałam teraz lekki luz na studiach. Wykładowcy cisnęli nas dosłownie od początku roku i w sumie to dobrze, że na święta trochę stopują. Nie wyobrażam sobie pisać kolokwium w najbliższych dniach.
Kiedy na zegarku wybiła 17:00 stwierdziłam, że to już chyba czas się zbierać. Nie jadłam dziś w sumie nic oprócz śniadania i przekąski, więc przyznam, że byłam już odrobinę głodna. Zabrałam też czas Januszowi, który teraz pewnie będzie siedział z tymi wszystkimi piosenkami do nocy.
- Widzę, że już się pogodziliście. - do pomieszczenia wszedł Wiktor. Uśmiechnął się szeroko i kiedy znalazł się obok mnie złączył czule nasze usta. No tak, nie widzieliśmy się praktycznie cały dzień, a dla niego było to naprawdę dużo.
- Jesteście tak słodcy, że aż mam ochotę zwymiotować. - mruknął Janusz, a żeby zrobić mu na złość pocałowałam blondyna ponownie - Już, już, bo zaraz tu dojdzie do czegoś. Nie chcę tego oglądać.
- Mamy umowę, także jednak możesz czuć się bezpieczny. Nic się nie wydarzy. - zaśmiałam się i podeszłam przytulić go na pożegnanie. Następnie odwróciłam się, złapałam Wiktora za rękę i pociągnęłam nas do wyjścia ze studia, a potem i całego budynku.
Kiedy znaleźliśmy się obok samochodu blondyna, ten otworzył mi drzwi ze strony pasażera i wskazał ręką żebym wsiadła. Parsknęłam cicho śmiechem, ale nie skomentowałam tego, bo było to słodkie. Zabawne jak bardzo się starał.
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...