99

1.9K 110 9
                                    

- Na pewno musisz już iść? - posmutniałam, kiedy przyjaciółka kończyła ubieranie się w przedpokoju. Z jednej strony była już 23:00, ale proponowałam jej nockę u mnie. Nie chciałam zostawać sama. 

- Seba na mnie czeka. - poprawiła włosy patrząc w lustro. Następnie uśmiechnęła się i przytuliła mnie mocno do siebie. - Nie przejmuj się, dobrze? Co ma być to będzie, po prostu żyj dalej.

- Łatwo mówić. - mruknęłam i przewróciłam oczami.

- Łatwo też zrobić. Na nic się nie nastawiaj i tyle. - pocałowała mój policzek, zabrała torebkę i otworzyła drzwi - Napiszę jak będę w domu, trzymaj się. 

- Do zobaczenia. - lekko się uśmiechnęłam i przekręciłam klucz w zamku, kiedy tylko wyszła. Westchnęłam ciężko i wolną ręką przeczesałam włosy. 

Dalej miałam jeden wielki mętlik w głowie. Czułam się rozdarta między dwie części mnie. Jedna chciała zadzwonić do Wiktora i jak najszybciej doprowadzić do związku, zaś druga pragnęła tego spokoju i braku przejmowania się. Jednogłośnie jednak obie pragnęły miłości i to było w tym wszystkim najgorsze. Brakowało mi poczucia, że komuś w zupełności na mnie zależy.

Po wzięciu szybkiego prysznica i ubrania piżamy, rozczesałam włosy, po czym położyłam się w łóżku. Przed zamieszkaniem z blondynem zazwyczaj rozwalałam się na całe łóżko, ale teraz przyzwyczajona byłam, że lewa strona należała do niego. Tam też znajdowała się jego poduszka, która ciągle nim pachniała. Nie chciałam jej wyprać. 

Okropnie ciężko było mi zasnąć. Jutro była niedziela, na którą nie miałam kompletnie żadnych planów. Zapowiadało się na to, że calutki dzień spędzę sama w mieszkaniu. Może pouczę się na zajęcia? Przyznam, że ostatnio nie miałam do tego głowy.

*

Z rana obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Zmarszczyłam brwi i po omacku zaczęłam szukać urządzenia, które powinno znajdować się niedaleko poduszki. Kiedy w końcu go znalazłam nie sprawdziłam nawet kto dzwoni, a po prostu odebrałam.

- Halo? - spytałam zachrypniętym i zmęczonym głosem, po czym przetarłam oczy wolną ręką. 

- Cześć, obudziłem Cię? Przepraszam, nie chciałem... - po usłyszeniu tak dobrze znanego mi głosu, momentalnie poczułam jak całe zmęczenie ze mnie ulatnia. Podniosłam się na łóżku i usiadłam po turecku. 

- Nic się nie stało. - mruknęłam i zaśmiałam się cicho. 

- Chciałem zaprosić Cię na obiad, ale patrząc na to, że dopiero wstałaś to może lepsza będzie kolacja. - rzucił rozbawiony, na co uśmiechnięta przewróciłam oczami.

- A może po prostu wpadniesz do mnie i coś wspólnie ugotujemy? - spytałam z nadzieją - Nie mam ochoty się dziś stroić do wyjścia, przepraszam.

- Przestań, to nawet i lepszy pomysł. Będę za jakąś godzinkę. - powiedział, po czym rozłączył się. Uśmiechnięta odłożyłam swój telefon na stolik obok i schowałam twarz w dłonie. Znów czułam te cholerne motylki w brzuchu, ale podobało mi się to. 

Zegar wiszący na ścianie wskazywał godzinę 13:00, więc rzeczywiście trochę za długo sobie pospałam. Całe szczęście, że mieszkanie było w miarę czyste, bo teraz miałam czas aby względnie się ogarnąć. Szybko przebrałam się w czarne rurki oraz jakąś za dużą bluzę. Włosy związałam w luźnego warkocza i to by było na tyle. 

Zajrzałam też do lodówki, żeby upewnić się, czy na pewno mamy co zjeść na obiad. Nie było tam wypasów, ale najpotrzebniejsze rzeczy musiały nam wystarczyć. Nie spodziewałam się żadnych gości, a zaczęło się na Paulinie wczoraj. 

W końcu kiedy w mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk dzwonka, szybkim krokiem ruszyłam do przedpokoju. Westchnęłam cicho, po czym z lekkim uśmiechem otworzyłam drzwi. Za nimi stał mój ulubiony blondyn i uśmiechał się szeroko w moją stronę. Boże, jak ja uwielbiałam jego uśmiech.

- Wpuścisz mnie czy będziemy tak stać? - spytał rozbawiony, kiedy ja po prostu się zamyśliłam. Zarumieniłam się delikatnie i uchyliłam drzwi szerzej.

- Jasne, wchodź. - mruknęłam i odsunęłam się kawałek. Uważnie przyglądałam się jak ściąga buty oraz kurtkę. Po odstawieniu wszystkiego na swoje miejsce spojrzał na mnie badawczo i po chwili rozłożył swoje ręce. 

- Nie przytulisz się? 

- A nie pozwalasz sobie na za dużo? - spytałam ironicznie, jednak po chwili na moją twarz wpłynął uśmiech. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Zamknął mnie w szczelnym uścisku i lekko potarł moje plecy. 

Po chwili jednak oderwaliśmy się od siebie, ale między nami nie nastąpiła już ta niezręczna cisza, która do niedawna nam ciągle towarzyszyła. Pociągnęłam go za sobą do kuchni, w której kazałam mu się rozgościć. Wpadliśmy na pomysł, że zrobimy zapiekankę z rzeczy, które miałam w lodówce. Mało kreatywnie, ale musieliśmy coś zjeść. 

*

Po prawie dwóch godzinach w końcu zabraliśmy się za jedzenie naszego obiadu. W międzyczasie Wiktor zdążył skoczyć do pobliskiej Żabki po jakieś wino. Z początku odmówiłam mu picia, bo była jeszcze wczesna pora, ale w końcu po jego kilkunastu namowach uległam. 

- Zajebiście nam to wyszło, serio. - chłopak nie wychodził z zachwytu i ze smakiem zjadał zapiekankę makaronową. Przyznam, że mi ona tak średnio smakowała, ale nie chciałam psuć jego entuzjazmu. 

- W ogóle wiesz co? - spytałam nagle zmieniając temat. Blondyn spojrzał na mnie zaciekawiony, a ja starałam się powstrzymać uśmiech wkradający mi się na usta. - Musisz włączyć mi swoją nową piosenkę, umowa została zerwana, a nie minął miesiąc. 

Szok, który pojawił się na jego twarzy był wart przypomnienia sobie o naszym małym zakładzie. Wybuchłam śmiechem, bo widziałam po nim, że dosłownie o nim zapomniał. Cóż, słowo się rzekło, a to była już jego strata.

- No chyba sobie żartujesz. - mruknął zdziwiony, a ja pokręciłam głową z uśmiechem. Naprawdę ciężko było mi się nie śmiać widząc jego reakcję.

- Czekam. - rzuciłam i posłałam mu buziaka w powietrzu. Następnie wstałam od stołu, zebrałam nasze puste talerze i wsadziłam je do zmywarki. Kiedy już to zrobiłam poczułam, że chłopak obraca mnie przodem do siebie. Spojrzałam na niego zdziwiona na co ten tylko podniósł mnie do góry, posadził na blacie i stanął między moimi nogami. - Nie zapominaj się. 

- A co będę miał z tego, że włączę Ci mój nowy kawałek? - spytał ignorując moje słowa. Rozbawiona parsknęłam śmiechem i zmarszczyłam brwi.

- Nic, bo umowa to umowa. Przegrałeś, więc musisz włączyć mi nową piosenkę. - mruknęłam i wzruszyłam ramionami. Blondyn westchnął ciężko i zagryzł lekko swoją wargę chcąc ukryć swój uśmiech. Byłam ciekawa co znowu chodziło mu po głowie. 

- Zgoda. - powiedział w końcu, na co zdziwiona uniosłam brwi. Nie sądziłam, że pójdzie tak łatwo.

- Zgoda?

- Tak, ale pod jednym warunkiem... - rzucił tajemniczo, na co przewróciłam oczami. Mogłam spodziewać się, że wymyśli gdzieś jakiś haczyk. Był bardzo sprytny. 

- Już się boję. - westchnęłam i spojrzałam w jego oczy. Patrzył na mnie uważnie chcąc chyba wyłapać moją reakcję. Niech rzuci to już prosto z mostu.

- Pójdziemy na randkę. 

- I to tyle? - spytałam zaskoczona. Spodziewałam się, że będzie miał o wiele gorsze pomysły, a tu proszę, coś niebywale prostego. Widząc moją reakcję zaśmiał się cicho i założył kosmyk moich włosów za ucho. 

- Pójdziemy na randkę w Warce jeszcze przed świętami. 

Czyli jednak był tutaj poważny haczyk. 

***

przepraszam, że musiałyście tyle czekać, ale miałam trochę prywatnych spraw do załatwienia i nie miałam po prostu głowy do pisania rozdziału...
kolejny pojawi się już szybciej, więc wyczekujcie!!:DDD

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz