Byłam wkurzona. Jakim prawem on w ogóle miał czelność cokolwiek do mnie mówić? Nie powinien się nawet do mnie zbliżać.
Zdenerwowana poszłam do przedpokoju, wyjęłam z szafy swoją kurtkę i ruszyłam na ogród, gdzie usiadłam na bujającej się ławce. W kieszeni znalazłam paczkę fajek oraz zapalniczkę, więc grzechem byłoby teraz nie zapalić. Głęboko zaciągnęłam się używką i powolnie wypuszczając dym odchyliłam głowę do tyłu. Dlaczego ten chłopak wywoływał we mnie aż tak skrajne emocje? Normalna osoba dałaby sobie spokój. Ja za to im bardziej starałam się o nim nie myśleć, tym bardziej jego obraz pojawiał mi się w głowie. Czy to już urojenia?
- Czy teraz pozwolisz mi ze sobą porozmawiać? - właśnie to miałam na myśli. Tak bardzo siadło mi na mózg, że już nawet słyszę jego głos. To jest chore. - Klara, odpowiedz mi.
Poczułam jak huśtawka odchyla się nieznacznie do tyłu. Czyli to jednak nie omamy. On naprawdę do mnie mówił i naprawdę siedział właśnie obok mnie.
- Nie mam ochoty. - burknęłam i nie wiem, który już raz zaciągnęłam się papierosem.
- A kiedy zaczniesz ją mieć? - spytał poirytowany.
- Nie wiem, chyba trochę sobie poczekasz. - wzruszyłam ramionami i patrzyłam przed siebie. - Nie chcę z Tobą rozmawiać.
- To może chociaż mnie posłuchasz? - zapytał po chwili, a ja parsknęłam śmiechem.
- Nie, na to też nie mam ochoty. - odparłam i wyrzucając petka wstałam z huśtawki i zaczęłam kierować się w stronę domu. - Czy ty możesz się ode mnie odczepić? To już naprawdę męczy. - westchnęłam, gdy znów złapał mnie za rękę i zatrzymał w miejscu.
- Wiesz co mnie męczy? - zapytał, a ja znów chciałam jakoś go zlać - Męczy mnie to, że nie pozwalasz mi nawet dojść do jednego jebanego słowa! Zachowaj się jak dorosła osoba i wysłuchaj mnie jeśli o to proszę!
- Ale co ty chcesz mi powiedzieć, co? - parsknęłam - Że byłeś we mnie zakochany, ale przelizałeś inną? Widzisz w tym sens? Bo ja jakoś nie bardzo.
- Skończ mnie kurwa ignorować. - powiedział, po czym zaciągnął mnie z powrotem w stronę huśtawki - Daj mi tylko pięć minut, nie potrzebuję więcej.
- Masz trzy. - odparłam, zarzuciłam nogę na nogę i odpaliłam kolejnego papierosa. Naprawdę nie miałam siły słuchać tego co ma mi do powiedzenia. Co to miało zmienić?
- Na początku chciałbym powiedzieć, że bardzo Cię przepraszam za to jak nasza relacja teraz wygląda. - uniosłam brwi w zdziwieniu, jednak widząc karcący wzrok blondyna postanowiłam na razie nie komentować - Wiem, że mieliśmy zostać w relacji czysto przyjacielskiej, ale cholera spodobałaś mi się Klara. Uwielbiałem przyjeżdżać po Ciebie po Twoich zajęciach i zabierać Cię w różne miejsca, aby tylko zobaczyć Twój uśmiech. Mógłbym codziennie chodzić z Tobą na kawę i ciastko, żeby tylko posłuchać tego z jakim rozemocjonowaniem mówisz o swoim dniu. Widziałem Twój każdy nawet najmniejszy odruch. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo chciałem to wszystko zatrzymać. Naprawdę starałem postrzegać Cię tylko jako przyjaciółkę ale nie dałem rady. Dawno nikt tak nie zawrócił mi w głowie. To pojebane, bo wcale nie znamy się długo, ale poważnie mi się podobasz. - na końcu westchnął ciężko i spuścił głowę w dół. Nie wiedziałam co mam teraz czuć. Dobrze, zakochał się we mnie, ale czego on oczekiwał? Że rzucę mu się od razu w ramiona i będziemy tak sobie żyć? To nie jest jakaś komedia romantyczna.
- Co mam Ci na to odpowiedzieć? - rzuciłam po chwili ciszy, co spotkało się z pytającym wzrokiem chłopaka - Wszystko jest jasne, ale nie rozumiem jednej rzeczy. Mówisz mi jak to bardzo nie byłeś we mnie zakochany, a w tym samym czasie całowałeś jakąś lafiryndę? To ani trochę nie trzyma się kupy.
- To był jeden wielki wypadek. - odparł załamany, co bardzo mnie zdziwiło. Albo był dobrym aktorem albo naprawdę było to dla niego ciężkie. - Kinga jest moją byłą. Rozstaliśmy się w dość... trudnych warunkach. Ona chyba nie do końca pogodziła się z naszym zerwaniem. Akurat wtedy jak przyjechałaś siedziała u mnie w studiu. Niby chciała normalnie ze mną porozmawiać, jednak akurat jak weszłaś przyssała się do mnie. Gdy wybiegłaś wkurzona ruszyłem za Tobą, ale Janusz zdążył mnie złapać. Powiedział, że mam dać Ci spokój, bo teraz na pewno nie będziesz chciała ze mną rozmawiać. Właściwie to nawet do teraz nie chcesz. - zaśmiał się cicho, a ja lekko bujałam się w przód i tył.
Czy mu wierzyłam? Nie wiem. Cała ta historia jest tak pogmatwana, że tylko głupiec by się na nią nabrał. Skąd miałam pewność, że Wiktor mówi prawdę? Skąd miałam wiedzieć, czy mogę mu zaufać? Z drugiej strony dlaczego miałby kłamać? W mojej głowie panował kompletny mętlik. Myśli przekrzykiwały się nawzajem, a wypity przeze mnie alkohol tylko to potęgował.
- Nie wiem, Wiktor. - powiedziałam po dłuższej chwili ciszy - To wszystko jest za bardzo poplątane. Nie jestem w stanie teraz o tym myśleć. - wstałam z huśtawki i powoli ruszyłam w stronę domu.
- Klara, stój. - ruszył za mną, po czym dorównał mi kroku - Co teraz? Znów mnie zlejesz? Proszę bardzo, droga wolna. Powiedziałem wszystko, co chciałem powiedzieć.
- Daj mi spokój, proszę. - jęknęłam zrezygnowana - To nie jest proste dla mnie. Muszę to wszystko przemyśleć, a jeśli teraz się za to zabiorę to po prostu głowa mi wybuchnie. Odezwę się, kiedy coś wymyślę. - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
Uśmiechnęłam się do niego smutno i weszłam do domu. Tam złapałam Dianę i pożegnałam się z nią pospiesznie. Chciałam jak najszybciej wrócić do swojego domu. Znów miałam chujowy humor i znów miałam w głowie ogromny mętlik. Miałam już tego po dziurki w nosie. Stojąc na chodniku przed budynkiem czekałam na ubera, który miał mnie stąd zabrać.
Gdy dotarłam do mieszkania zrzuciłam z nóg szpilki, po czym ruszyłam do sypialni i rzuciłam się na łóżko. Ostatnio był to dość standardowy zabieg w moim życiu. Wychodziłam szczęśliwa, wracałam smutna i po prostu płakałam na łóżku. Dlaczego tym razem miało być inaczej? Chyba powinnam przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy.
W głowie narastały mi też kolejne pytania. Co miałam teraz zrobić z Wiktorem? Czy ja na pewno chciałam z nim spróbować? Nie wiedziałam już czy moje uczucia były pryzmatem zazdrości czy naprawdę byłam w nim zakochana.
Nie miałabym tego problemu, gdybym po prostu nigdy go nie poznała.
***
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...