68

2.4K 120 33
                                    

i pomyśleć, że akurat dzisiaj wyszła nutka pod tytułem "dziecko"... przypadek??

*

Nadszedł wtorek, a ja w końcu znalazłam się u lekarza. Ze stresu i zdenerwowania zaczęłam skubać skórki przy paznokciach, czego naprawdę nienawidziłam. Byłam jednak teraz w takim amoku, że nawet nie zwracałam uwagi na to, co robię. 

Siedziałam na poczekalni sama. Wiktor był ze mną, ale poprosiłam go, żeby został w samochodzie. Nie wiedziałam w jakim stanie wyjdę z gabinetu, dlatego najpierw chciałam przygotować samą siebie na każdą ewentualność. Z początku nie chciał się zgodzić, ale finalnie jakoś udało mi się go przekonać. 

- Klara Szafrańska! - usłyszałam, kiedy drzwi się otworzyły. Z pomieszczenia wyszła kobieta w dość zaawansowanej ciąży i posłała mi uśmiech. Niemrawo odwzajemniłam go, po czym wstałam z krzesełka. 

Czułam się cholernie słabo. Miałam jednak wrażenie, że potęgowałam ten stan swoją psychiką. Wszystko siedziało mi w głowie i przez to też miałam gorsze samopoczucie. Moje nogi zmieniły się w jakąś galaretę, a w gardle zapanowała suchość. 

- Dzień dobry, Pani na badanie kontrolne? - spytała starsza blondynka i uśmiechnęła się do mnie miło. Przełknęłam ciężko ślinę, po czym zamknęłam za sobą drzwi do poczekalni. Następnie zajęłam miejsce tuż obok jej biurka.

- Właściwie chciałabym dowiedzieć się czy jestem w ciąży. - powiedziałam słabym głosem, a kobieta pokiwała głową. 

- Jasne, zacznijmy może od kilku pytań. Ma Pani jakieś podejrzenie ciąży?

- Robiłam testy, a w dodatku moja miesiączka spóźnia się już kilka dni. - wyjaśniłam, a blondyna odnotowała coś w swoich kartach. Naprawdę chciałabym przejść już do sedna i dowiedzieć się czy będę mamą czy nie.

- Dobrze, czy miesiączka spóźnia się regularnie?

- Zależy, jakoś pięć razy w roku się tak zdarzy. - odparłam i zaczęłam bawić się palcami. Ten stres mnie kiedyś wykończy. 

- A zażywa Pani jakieś stałe leki, na przykład tabletki antykoncepcyjne? 

- Nieszczególnie, codziennie biorę magnez oraz witaminę D, ale to się raczej nie liczy. - po moich słowach w pomieszczeniu zapanowała cisza, która przerywana była klikaniem w klawiaturę laptopa. Przygryzłam wargę i przymknęłam lekko oczy. Czułam się jakby czas dłużył się w nieskończoność.

- Przejdziemy teraz do badania. - powiedziała po chwili i uśmiechnęła się miło - Widzę, że jest Pani zestresowana, ale naprawdę nie ma czym. Zaraz zobaczymy co tam się kryje. - zaśmiała się, jednak mi do śmiechu nie było. Jej słowa ani trochę mi nie pomogły. Właściwie nie było chyba takiej rzeczy, która mogłaby mnie pocieszyć. 

*

- Nic tu nie widzę. - stwierdziła po jakiś dziesięciu minutach, a ja zszokowana szerzej otworzyłam oczy. Chyba się przesłyszałam. 

- Nic? - spytałam, żeby się upewnić, a kobieta mi przytaknęła.

- Nie jest Pani w ciąży, to na pewno. 

Szczęście, które mi dopisywało było nie do opisania. Przysięgam, że te słowa były jednymi z najwspanialszych, które usłyszałam w ostatnim czasie. Nie miałam zostać mamą i cholera, było to super informacją. Wiedziałam, że szanse na to są niskie i jak widać nie myliłam się. 

- Widzę, że cieszy się Pani z tego powodu. - zaśmiała się blondynka, po czym zakończyła badanie. Odwzajemniłam jej uśmiech, po czym zaczęłam się ogarniać.

- To bardzo dobrze, że nie jestem. Nie byłabym kompletnie gotowa. - odparłam, po czym podeszłyśmy z powrotem do biurka. Kobieta znów coś odnotowała, po czym podała mi jedną z kartek.

- To skierowanie na badania. Nie jest to normalne, że tak często spóźnia się Pani miesiączka, dlatego musimy znaleźć problem. - powiedziała, po czym podpisała się - Proszę przyjść do mnie z wynikami i wtedy wszystko wyjaśnimy.

- Dobrze, dziękuję bardzo. - uśmiechnęłam się szeroko, po czym pożegnałam się z nią i wyszłam z gabinetu. 

Byłam tak szczęśliwa, że przez najbliższe dni nic nie będzie w stanie zniszczyć mi humoru. Całe to zamieszanie z ciążą nieźle namieszało mi w głowie, a teraz nareszcie miałam spokój. Wyobrażenie sobie mnie jako matki budziło we mnie dreszcze. 

Z uśmiechem na twarzy opuściła klinikę i skierowałam się do miejsca, w którym mój chłopak zaparkował samochód. Kiedy znalazłam się niedaleko zauważyłam, że ma zmarszczone brwi i przegląda swój telefon. Wiedziałam, że też był cholernie zestresowany, ale zaraz miało się to zmienić.

- Już. - powiedziałam, kiedy tylko otworzyłam drzwi auta i usiadłam na miejscu pasażera. Blondyn spojrzał na mnie badawczym wzrokiem, a ja po prostu uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam go szybko w usta. 

- Patrząc na Ciebie zgaduję, że jednak nie będziemy rodzicami. - odsunął się ode mnie, po czym odwzajemnił lekko mój uśmiech. Spojrzałam w jego oczy, jednak nie do końca umiałam coś z nich wyczytać. Z jednej strony widziałam w nich szczęście, ale i... zawód?

- Wszystko gra? - spytałam i pogłaskałam jego policzek. Chłopak nie odpowiedział, a tylko odwrócił głowę tak, że teraz patrzyłam na niego z profilu. - Wiktor...

- Po prostu... - westchnął ciężko, po czym chwycił moje dłonie. Spojrzał mi prosto w oczy. Widziałam po nim, że ciężko jest mu coś powiedzieć. - Wiem, że jesteśmy jeszcze cholernie młodzi, ale myślę, że chciałbym to dziecko. W ogóle chciałbym mieć z Tobą dziecko. Oczywiście kiedyś. - dodał, kiedy zobaczył jak na mojej twarzy maluje się przerażenie. Zmarszczyłam lekko brwi, po czym zagryzłam policzek. Co miałam mu odpowiedzieć?

- Naprawdę miło, że myślisz o nas w ten sposób, ale ja nie jestem pewna czy będę chciała kiedyś zostać mamą. - odparłam po chwili, a oczy chłopaka momentalnie pociemniały. Zupełnie jakby uleciało z nich jakieś szczęście. - W sensie wizja posiadania z Tobą dziecka jest naprawdę kusząca, ale ja potrzebuję czasu. Nie jestem w stanie teraz zagwarantować Ci, że rzeczywiście będę gotowa. Wszystko może mi się zmienić za kilka czy kilkanaście lat. Kto wie, może już w przyszłym roku będę na tak?

- Dobrze, a więc będę czekać - uśmiechnął się po czym bez słowa złączył czule nasze usta. Powoli oddałam pocałunek i niesamowicie cieszyłam się, że wszystko jest dobrze. Wyjaśniliśmy sobie wszystko na spokojnie i nie doszło do żadnej kolejnej kłótni. Właśnie tak to musi zawsze wyglądać.

- Okej, ale nie uwierzę, jeśli powiesz, że naprawdę chciałeś żebym była w ciąży. - powiedziałam po jakimś czasie, kiedy jechaliśmy ulicami Warszawy. Stwierdziliśmy wspólnie, że musimy jakoś oczyścić głowy, dlatego udaliśmy się do naszej ulubionej włoskiej restauracji. Później zapewne po prostu wrócimy do mieszkania i upijemy się wódką. Idealne oczyszczenie.

- No może i masz rację. - uśmiechnął się niewinnie, po czym zwinnie zaparkował na jednym z wolnych miejsc. Odpięłam pas i wysiadłam z samochodu. Zaraz dołączył do mnie blondyn i złączył nasze dłonie. - Ktoś z nas musiał chociaż udawać, że to wielka szkoda. 

- Jesteś nienormalny. - zaśmiałam się i pokręciłam głową. 

- Za to mnie kochasz. - odparł słodko i puścił mi buziaka w powietrzu. Uśmiechnęłam się na to i pocałowałam jego policzek. Miał 100% racji.

***

wybaczcie, ale od samego początku jestem #teambezciazy 

rozdział pisałam na szybko, ale myślę, że wszystko gra
kolejny postaram się wstawić jutro, trzymajcie się!!<33

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz