39

3.2K 137 8
                                    

hej, zanim zaczniecie chciałabym wam ogromnie podziękować za piękne słowa, które pisałyście pod ostatnim rozdziałem. było mi bardzo miło i naprawdę jesteście super, uwielbiam was!!!<33
przy okazji dziękuję wam za wyświetlenia, które wybiły 30 tysięcy oraz za głosy, których też jest już ponad 2 tysiące. jesteście mega niesamowite!!

***

- Chyba musimy porozmawiać. - powiedziałam po chwili i spojrzałam na niego, na co tylko pokiwał głową. - Może ja zacznę. - wzięłam głęboki wdech, na uspokojenie się. Wiedziałam, że ta rozmowa nie będzie łatwa, zwłaszcza, że ciężko było mi rozmawiać o uczuciach. - Na samym początku chciałabym powiedzieć, że bardzo Cię przepraszam za moje dzisiejsze zachowanie. Nie chciałam wyładować na Tobie swoich emocji. Właściwie nigdy nie chciałam tego zrobić, a stało się to już nie raz. - mruknęłam, na co chłopak jedynie lekko się zaśmiał - Co do Aleksa, wiem, że nie wystarczą tu zwykłe przeprosiny, bo zachowałam się kompletnie głupio i nadwyrężyłam Twoje zaufanie do mnie. Gdybym powiedziała Ci wszystko od razu i nie kłamała, teraz zapewne nie rozmawialibyśmy w takich warunkach. Naprawdę cofnęłabym czas gdybym tylko mogła. - głos mi się załamał, a z oczu znów zaczęły lecieć łzy. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak dużo płakałam. - Nie wiem, co postanowimy dalej, ale chciałabym, żebyś wiedział, że teraz jestem gotowa do zmiany na lepsze, bo jeśli tego nie zrobię to chyba nasza relacja nie będzie miała dalszego sensu.

Nie wiedziałam co powiedzieć więcej. Nie byłam w stanie nic już dodać. Po prostu się rozkleiłam i czekałam na zdanie Wiktora. Miałam ogromną nadzieję, że dojdziemy do jakiegoś dobrego wniosku, bo nie chciałam z nas rezygnować. Kochałam go.

On jednak siedział w ciszy i po prostu się we mnie wpatrywał. Nie miałam pojęcia co chodzi mu właśnie po głowie, a z jego twarzy nie mogłam nic wyczytać. 

- Ja też jestem winny. - powiedział w końcu - Wszystko nie jest tylko Twoją winą. Również chciałbym Cię przeprosić, ale za to, że postawiłem pracę ponad nasz związek. Nie powinienem unikać kontaktu z Tobą. Dopiero po fakcie zauważyłem jak bardzo mi Ciebie brakowało. - uśmiechnął się lekko w moją stronę. Chwyciłam jego rękę i zaczęłam ją lekko głaskać. - Kocham Cię Klara, cholernie Cię kocham i przysięgam, że zrobię wszystko, aby było dobrze.

- Czyli ty dalej chcesz ze mną być? Mimo wszystko? - spytałam niepewnie - Wiesz, że teraz jestem w gorszym stanie psychicznym, prawda? Poza tym na pewno nie będę szybko gotowa na... - spojrzałam na niego wymownie, na co tylko lekko zmarszczył brwi.

- Klara, ja nie jestem z Tobą dla seksu. - powiedział oburzony - Jestem z Tobą, bo jesteś wspaniałą oraz wartościową dziewczyną, a w dodatku Cię kocham. 

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko i wolną ręką przejechałam po jego policzku. Zdecydowanie za nim tęskniłam. - Też Cię kocham, naprawdę.

- Wiem to. - uśmiechnął się szeroko, na co tylko przewróciłam oczami. Skromność nie była jego mocną stroną. 

Rozmawialiśmy na najróżniejsze tematy aż do momentu wyproszenia Wiktora przez pielęgniarkę. Zapewnił mnie, że przyjdzie jutro z samego rana. Doskonale wiedziałam, że dotrzyma obietnicy. Pierwszy raz od dłuższego czasu rozmawialiśmy normalnie. W końcu widziałam jakieś światełko w tunelu i czułam, że może być tak jak kiedyś. 

Początkowo doszliśmy też do wniosku, że musimy zrobić coś w sprawie Aleksa, jednak po dłuższej dyskusji stwierdziliśmy, że nawet jeśli pójdziemy na policję nie mamy jak udowodnić, że sprawcą rzeczywiście był ten śmieć. Owszem, miałam potwierdzoną zawartość środków odurzających w organizmie, ale nic poza tym. Nie miał ponieść żadnych konsekwencji. Liczyłam tylko na to, że dopadnie go karma oraz sumienie. 

*

- Jesteś gotowa? - spytał blondyn, który stał przy drzwiach i w jednej ręce trzymał moją torbę. Ja rozejrzałam się jeszcze po sali i sprawdziłam, czy na pewno nic nie zostawiłam. Po chwili złapałam już chłopaka za rękę i wyszliśmy z pomieszczenia.

Minęły dwa dni, a ja w końcu dostałam możliwość wyjścia ze szpitala. Tak bardzo chciałam wrócić już do swojego mieszkania. Marzyłam o kąpieli w wannie, pysznej kolacji i co najważniejsze - spaniu we własnym łóżku. 

Dostałam zalecenie od lekarza, abym poprosiła kogoś bliskiego o chwilowe zamieszkanie ze mną. Nie mogłam na razie przebywać sama, a Wiktorowi oczywiście poszło to na rękę. Chciał teraz spędzać ze mną niesamowite ilości czasu, a gdy zaproponowałam mu tymczasowe zamieszkanie w moim mieszkaniu wręcz nie mógł pojąć się w euforii. 

Tak więc kierowaliśmy się teraz na Żoliborz. Było po 17:00, dlatego na drodze pojawiły się ogromne korki. Nie przeszkadzały mi teraz za bardzo, bo właściwie nigdzie się nie spieszyłam. Jeżeli chodzi zaś o mojego chłopaka, to myślałam, że osiwieje ze złości.

- Japierdole. - mówił co chwilę i niecierpliwie stukał palcami w kierownicę. Nie rozumiałam jego sfrustrowania.

- Spieszy Ci się gdzieś? - spytałam w końcu, gdy jego gadanie zaczęło mnie irytować.

- Nie, ale chciałbym być już na miejscu. - powiedział zlewająco, jednak postanowiłam już więcej nie wnikać. Nie było warto.

Po około trzydziestu minutach w końcu znaleźliśmy się pod blokiem. Wysiedliśmy z auta, skierowaliśmy się do klatki, a następnie na odpowiednie piętro. Kiedy staliśmy już pod drzwiami, otworzyłam je i weszliśmy do środka. Panował tu niesamowity porządek, więc zapewne Wiktor lub dziewczyny musieli tu posprzątać. 

- Dobrze się czujesz? - spytałam, gdy blondyn zaczął się nagle uśmiechać, a ja nawet nie wiedziałam dlaczego. Pokręciłam jedynie głową i pociągnęłam go za sobą do salonu, w którym doznałam szoku.

- Niespodzianka!

***

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz