83

2.1K 113 53
                                    

- Co ty robisz? - spytałam spanikowana i jedną ręką złapałam się barierki mostu. Naprawdę nie pamiętam kiedy ostatni raz było mi tak słabo. Cały świat wirował mi przed oczami, a jedyne co miałam w głowie to te jebane zaręczyny.

Miałam wrażenie, że ta chwila dłuży się w nieskończoność. Minęły wieki zanim Wiktor spojrzał na mnie niezrozumiale i zmarszczył swoje brwi. O co tu chodzi?

- Wiążę buta, bo mi się rozwiązał. - odparł zaniepokojony, a ja słysząc te słowa schowałam twarz w dłonie. Boże, dziękuję Ci, że to jednak nie to. - Wszystko dobrze?

Zignorowałam jego słowa i po prostu wzięłam głęboki oddech. Przysięgam, że jeszcze chwila dłużej i dostałabym zawału. Czułam tak niesamowitą ulgę, gdy okazało się, że jednak nie stało się to, co właściwie męczyło mnie od rana. 

- Klara? - złapał moje ramiona i potrząsnął mną lekko. Spojrzałam na jego twarz i po prostu złączyłam szybko nasze usta. Widziałam, że się zdziwił, ale bez słowa przeciągnął pocałunek. - Co się stało?

- Nic, nawet nie wyobrażasz sobie jaka jestem w tym momencie szczęśliwa. - zaśmiałam się i znów delikatnie go pocałowałam - Chyba popadałam dziś już w paranoję. 

- Nie myślałaś chyba, że Ci się oświadczam, prawda? - zapytał podejrzliwie. Właściwie chciałam powiedzieć prawdę, ale w mojej wyobraźni brzmiało to bardzo niedorzecznie. Spojrzałam więc na niego znacząco i powstrzymałam się od odpowiedzi. - Oj, Klara... Jeszcze nie zwariowałem do końca. 

- Więc zaręczyny ze mną to wariactwo? Dobrze wiedzieć. - rzuciłam sarkastycznie, chociaż w głębi duszy naprawdę cieszyłam się, że nawet nie przeszło mu to przez głowę. Był to najgłupszy plan, jaki kiedykolwiek mógłby wymyśleć. 

- Czy ty zawsze musisz wszystko nadinterpretować? - parsknął i spojrzał na mnie rozbawiony - Nie jestem głupi. Gdybym Ci się oświadczył, to na 90% powiedziałabyś nie. 

- Czemu tak myślisz? - cóż, miał rację, jednak chciałam wiedzieć dlaczego uważał tak, a nie inaczej. 

- Bo Cię dobrze znam. Ledwo udało mi się przekonać Cię do związku, a zaręczyny po kilku miesiącach znajomości nawet w moich oczach są po prostu głupie. - odparł luźno i złapał moją dłoń - A teraz chodź, wracamy do hotelu. 

Wolnym krokiem zaczęliśmy kierować się do miejsca, w którym blondyn zostawił swój samochód. Szczerze mówiąc mogłabym tak spacerować całą noc. Czułam nareszcie spokój i byłam szczęśliwa, że Wiktor zdaje sobie sprawę z tego, co myślę o kolejnym etapie związku. 

- Ten wieczór to już naprawdę za dużo dla mnie. - mruknęłam po jakimś czasie - Dziewczyny tak mnie nastraszyły z tymi zaręczynami. Jeszcze do tego Janusz i ta twoja walizka...

- Nie mówmy już o tym. - odparł i uśmiechnął się do mnie pocieszająco - Możesz być spokojna, że przez najbliższy rok nie będzie żadnych oświadczyn. 

- A co po tym roku? - spytałam rozbawiona, na co chłopak jedynie wzruszył ramionami.

- To się jeszcze okaże... - odparł tajemniczo i puścił mi oczko, na co parsknęłam śmiechem. 

Cóż, przynajmniej nie musiałam się na razie o to martwić. Nie miałam pojęcia czy do takowych zaręczyn kiedykolwiek dojdzie, bo kto wie? Może za niedługo już nie będziemy razem? Osobiście nie lubiłam planować takich rzeczy na przyszłość, bo nikt nawet nie wiedział co przyniesie jutro. 

Po 22:00 weszliśmy do naszego hotelowego pokoju. Byłam zmęczona psychicznie i mimo wszystko cieszyłam się, że już jutro będę w moim mieszkaniu w Warszawie. Zrzuciłam z siebie płaszcz i buty i rzuciłam się na łóżko. Obok mnie stanął Wiktor i patrzył na mnie z góry wyczekującym wzrokiem.

- Hm? - zmarszczyłam brwi. 

- Z tym Januszem i moją walizką to nie było do końca tak jak myślisz... - zaczął, po czym podszedł do swojej torby i wyciągnął z niej podłużne pudełko. Przynajmniej miałam już pewność, że to nie pierścionek. - Chciałem Ci to dać dziś na kolacji, ale przez tą całą kłótnię zostawiłem to w pokoju. 

Usiadł obok mnie i skupił swój wzrok na mnie. Patrzyłam na niego zaciekawiona i uśmiechałam się lekko. Kochałam dostawać prezenty, jednak nie miałam pojęcia czy mieliśmy jakąś okazję. Z tego co wiem, nie było żadnej rocznicy.

Westchnął lekko, po czym otworzył delikatnie pudełeczko. Skierował je w moją stronę, a ja ujrzałam tam piękny, srebrny naszyjnik, który miał małą zawieszkę lawendy. Kwiatek był taki sam jak łańcuszek, jednak posiadał też małe fioletowe kryształki. 

- Nie wiem nawet co powiedzieć. - powiedziałam cicho i spojrzałam na niego załzawionymi oczami - To najpiękniejsze, co mogłam dostać w życiu, przysięgam. 

- Wiesz, lawenda reprezentuje wdzięk, spokój i delikatność. O ironio, oznacza nawet zaręczyny, ale ten temat mamy już wyjaśniony. - zaśmiał się - A teraz wstawaj.

Wykonałam jego polecenie. Chłopak obrócił mnie tyłem do siebie i odsunął moje włosy na jeden bok. Następnie poczułam jak jego chłodne dłonie delikatnie zakładają mi naszyjnik, a jego usta całują moją szyję. 

- Dziękuję, kocham Cię. - odwróciłam się i złączyłam nasze usta. Oderwaliśmy się od siebie, a on założył kosmyk moich włosów za ucho.

- Po prostu ma Ci przypominać, że nawet jak nie ma mnie obok to ciągle jestem przy Tobie. - mruknął i uśmiechnął się lekko - A poza tym masz teraz lawendę przez cały rok.

Parsknęłam śmiechem i pogłaskałam jego policzek. Jego niebieskie oczy patrzyły na mnie z taką miłością, że to aż przerażające. Kochał mnie nad życie i sama myśl o tym sprawiała, że czułam ciepło oraz szczęście w sercu. 

*

Następnego dnia postanowiliśmy, że wyjedziemy po obiedzie, aby jeszcze połowę dnia spędzić w Gdańsku. Tak więc teraz spacerowaliśmy po Starym Mieście trzymając się za rękę. Przed chwilą kupiliśmy też pyszną, gorącą czekoladę, na którą miałam ogromną ochotę. 

- Hej, przepraszam... - usłyszałam nagle i zobaczyłam jak podchodzą do nas dwie nastolatki. Stawiam, że miały około osiemnastu lat. - Możemy zdjęcie?

- Jasne - Wiktor uśmiechnął się w ich stronę, więc puściłam jego dłoń i odeszłam kawałek na bok, aby dać im wolną przestrzeń. Blondynki zapozowały jedna po drugiej, po czym jeszcze go przytuliły.

- Jak chcecie to zrobię wam zdjęcie razem. - uśmiechnęłam się miło, na co ochoczo przytaknęły. Podały mi telefon i ustawiły się obok Jakowskiego. - Uśmiech!

- Naprawdę dziękujemy. - powiedziała jedna z nich, kiedy oddałam jej komórkę - Wybaczcie, że zapytam, ale jesteście razem?

Zagryzłam lekko wargę i spojrzałam spanikowana na Wiktora, który również nie wiedział co odpowiedzieć. Nie mogliśmy skłamać, bo w końcu widziały to, jak idziemy trzymając się za ręce. Postanowiłam się nie odzywać i dać się wykazać chłopakowi.

- Jesteśmy, ale proszę was nie ogłaszajcie tego nigdzie. - wyjaśnił w końcu - Zależy nam na prywatności i jak będziemy gotowi to sami to oznajmimy. 

- Rozumiemy, nie ma sprawy. - odparły i uśmiechnęły się na pożegnanie - Jeszcze raz dziękujemy!

Odeszły od nas, przez co znów złapaliśmy się za dłonie i ruszyliśmy dalej. Miałam dziwne przeczucie, że jednak nie postanowią zachować tej informacji dla siebie i zaraz cały nasz związek wyjdzie na jaw. Ale to było tylko złudzenie, prawda? 

***

no jednak wiązał te sznurówki...😝😝
nie sprawdzałam!!

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz