94

1.8K 99 65
                                    

PERSPEKTYWA WIKTORA

Od kilku godzin siedziałem w mieszkaniu Sebastiana i Pauli. Postanowili zorganizować imprezę, a nie byłbym sobą gdybym odmówił przyjścia. Co prawda dalej czułem się źle po zerwaniu, jednak starałem się funkcjonować normalnie. Nie chciałem żeby reszta widziała moje załamanie, które w sumie przeżywałem w środku. Wmawiałem sobie, że podjęliśmy z Klarą dobrą decyzję i tak będzie lepiej.

Byłem dość dobry w zgrywaniu pozorów, przez co moi przyjaciele byli przekonani, że już odżyłem. Rozmawiałem o mojej byłej w normalny sposób i to utwierdzało ich, że naprawdę jest mi obojętna. Rzeczywistość niestety była inna. 

- Klara będzie za niedługo! - krzyknął Czekaj zaraz po tym jak odsunął telefon od swojego ucha. Zmarszczyłem lekko brwi i dopiłem colę, którą miałem w swoim kubku. Cholera jasna, tylko jej mi tu brakowało.

- Zajebiście. - mruknąłem ironicznie pod nosem i wstałem z kanapy. W kieszeni spodni znalazłem pudełko, z którego wyciągnąłem ostatniego papierosa i udałem się na balkon.

Tęskniłem za Szafrańską, ale jednocześnie łatwiej było mi unikać jej osoby. Dzisiejszego wieczoru cała moja maska mogła runąć, a naprawdę tego nie chciałem. Bałem się, że gdy tylko ją zobaczę wszystkie emocje, których zdążyłem się pozbyć, wrócą do mnie ze zdwojoną siłą.

- Hej, mogę? - usłyszałem po chwili. Odwróciłem się i ujrzałem Dianę. Pokiwałem niemrawo głową, a blondynka oparła się o barierkę obok mnie. - Myślałam, że jej w końcu nie zaproszą, a tu niespodzianka. Nie przejmuj się. 

- Przecież nic nie mówię. - wzruszyłem ramionami i zaciągnąłem się fajką. Dziewczyna westchnęła i oparła się głową o moje ramię.

- Klara jest tak głupia, że zerwała z Tobą. - powiedziała po jakimś czasie. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na nią z góry. - Ja bym tego nie zrobiła.

- Diana, wytrzeźwiej lepiej. - mruknąłem i odsunąłem się. Wrzuciłem niedopałek do popielniczki i kierowałem się w stronę wejścia do mieszkania. Uniemożliwiła mi to blondynka, która złapała moją wolną dłoń. 

- Wiktor zastanów się. - rzuciła i spojrzała w moje oczy - Naprawdę wolisz tracić czas na zamartwianie się tą idiotką? 

- Klara jest Twoją najlepszą przyjaciółką. Zastopuj zanim powiesz o kilka słów za dużo i będziesz żałować. - odparłem i wyrwałem swoją dłoń z jej uścisku. 

- Jeszcze będziesz żałować, że wybrałeś ją zamiast mnie! - krzyknęła za mną, ale na szczęście nikt więcej tego nie usłyszał, bo w porę zdążyłem zamknąć drzwi.

Westchnąłem ciężko i przetarłem twarz ręką. Aż ciężko było uwierzyć mi, że Piasecka mówiła szczerze. Wolałem sobie wmawiać, że była po prostu pijana i trochę za bardzo ją poniosło. Gdyby Klara usłyszała jej słowa na pewno by się załamała. 

Przeleciałem wzrokiem cały salon, a swój wzrok skupiłem na stoliku przy ścianie, na którym znajdował się cały alkohol. Podszedłem tam i stanąłem obok Sebastiana, który gadał właśnie z Borysem. Kiwnąłem im głową, po czym większość papierowego kubeczka zapełniłem czystą wódką. Ignorując spojrzenia chłopaków wypiłem wszystko duszkiem i skrzywiłem się lekko.

- Stary, wszystko gra? - spytał Przybylski i złapał moje ramię. Parsknąłem cicho śmiechem i spojrzałem na niego obojętnym wzrokiem.

- Dlaczego miałoby nie? 

- Kurwa, no tak. - rzucił nagle Czekaj i posłał mi przepraszające spojrzenie - Myślałem, że między Tobą, a Klarą już wszystko wyjaśnione. Przepraszam, że ją zaprosiłem.

- Co ty, nie mam o to problemu. - powiedziałem luźno i starałem się pokazać, ze naprawdę mnie to nie rusza - Przecież ona też jest waszą przyjaciółką. Powinna tu być.

- Wiem, tylko słabo, że najpierw z Tobą zerwała, a teraz... - zaczął, jednak stanowczo mu przerwałem. Nie tak wyglądała wersja zdarzeń.

- To była nasza wspólna decyzja, nie zwalajcie na nią całej winy. - mruknąłem i spuściłem lekko wzrok. No i po co ja zaczynałem ten temat. - Po prostu dobrze się stało, bo musieliśmy to skończyć prędzej czy później.

- No tak, rozumiem. - odparł White i między nami zapadła niezręczna cisza - Dobra, pijemy coś?

Oczywiście nie musiał pytać dwa razy.

*

PERSPEKTYWA KLARY

Zestresowana kierowałam się pod adres, który przyjaciel wysłał mi w wiadomości. Nie miałam pojęcia ile osób tam będzie i co ważniejsze jakie będą mieć do mnie nastawienie. Modliłam się też, żeby jakimś cudem nie spotkać Wiktora, chociaż jakaś cząstka mnie pragnęła go zobaczyć. 

Wjechałam windą na ósme piętro i zatrzymałam się pod odpowiednimi drzwiami. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam. Była dosłownie chwila po 22:00, dlatego nawet specjalnie się nie spóźniłam.

- No myślałem, że już nigdy nie dotrzesz! - powiedział uradowany Czekaj i zamknął mnie w swoim uścisku. Zaśmiałam się na jego słowa i przy okazji wręczyłam paczkę z alkoholem. Wstyd było przyjść z pustymi rękami. - Zapraszam!

W przedpokoju znajdowała się masa butów. Jedna para wyglądała dosłownie tak jak te, które nosił Jakowski. Przełknęłam ślinę i wmawiałam sobie, że to głupi zbieg okoliczności. 

Po wejściu do salonu od razu buchnęło we mnie gorące powietrze oraz głośna muzyka. Po gościach widziałam też, że alkoholu tutaj nie oszczędzali. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i kiedy wypatrzyłam Paulinę, natychmiast do niej podeszłam.

- Cześć. - mruknęłam z uśmiechem i przytuliłam ją mocno. Blondynka się zaśmiała i odwzajemniła mój uścisk.

- Nie mogłam się doczekać aż przyjdziesz. Tęskniłam za Tobą. - powiedziała i jeszcze raz przyciągnęła mnie do siebie - Chodź, zrobimy sobie drinka i trochę pogadamy.

Cóż, nie musiała mnie zbytnio namawiać i tak po kilku minutach siedziałyśmy na dwóch fotelach w rogu pokoju. Powoli sączyłyśmy swoje drinki i miałam wrażenie, ze gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Strasznie brakowało mi ostatnio takiej luźnej rozmowy z kimś. 

- Zauważyłaś już pewnie, że jest tu Wiktor, prawda? - spytała ostrożnie po jakimś czasie. Przewróciłam oczami, ale pokiwałam lekko głową. - Mam wrażenie, że ciągle patrzy się w naszą stronę.

- Może chce z Tobą o czymś pogadać. - rzuciłam i wzruszyłam ramionami. Ignorując spojrzenie blondynki dopiłam swój napój do końca i odstawiłam kubeczek na stolik obok. 

- Nie udawaj głupiej, proszę. - mruknęła i westchnęła lekko - Dziwi mnie tylko jak bardzo Diana była nim zainteresowana...

- O czym ty mówisz? - spytałam zdezorientowana i zmarszczyłam brwi.

- Strasznie się o niego wypytywała, a gdy tylko wyszedł na balkon, to pobiegła za nim. - powiedziała, na co tylko parsknęłam śmiechem. Dobre żarty.

- Przestań, na pewno Ci się tylko wydawało. - zaśmiałam się i wstałam z fotela - Idę zapalić, idziesz ze mną?

- Nie, poczekam tu na Ciebie. - odparła, na co pokiwałam głową i po zabraniu kurtki z przedpokoju ruszyłam na balkon. Przymknęłam za sobą drzwi i oparłam się o barierkę.

Z jednej kieszeni wyciągnęłam opakowanie fajek i wyjęłam jedną. Odpaliłam ją i zaciągnęłam się wpatrując się w nocny obraz Warszawy. Palenie w takich okolicznościach było niesamowicie relaksujące.

Musiałam też przyznać, że cała impreza nie była zła. Pogadałam z kilkoma znajomymi, ale plus był taki, że z Wiktorem nie stawaliśmy sobie na drodze. Właściwie nie złapaliśmy nawet ani jednego kontaktu wzrokowego. Mimo wszystko było mi to na rękę.

- Hej, mogę petka? 

No tak, ktoś mądry powiedział kiedyś, żeby nie chwalić dnia przed zachodem słońca. 

***

możliwe, że uda mi się jeszcze dziś coś napisać, ale myślę, że rozdział pojawi się dopiero jutro:))

sorki za wszystkie błędy!!

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz