- Dzień dobry. - powiedziałam z lekkim uśmiechem, kiedy tylko weszłam do gabinetu mojej lekarki. Spojrzała na mnie znad komputera i uśmiechnęła się.
- Dzień dobry, co Pani dolega?
- Właściwie to przyszłam raczej na badanie kontrolne. Mam tutaj wyniki, które kazano mi zrobić. - usiadłam przy jej biurku i wyciągnęłam kilka kartek z teczki. Kobieta uważnie je przejrzała i zmarszczyła brwi. - Jest jeszcze jedna sprawa. Chciałabym dowiedzieć się, czy jestem w ciąży.
- Historia lubi się powtarzać. - zaśmiała się, po czym między nami znów zapanowała cisza. Przeglądała papiery, po czym wpisała coś do komputera. - Cóż, z przykrością muszę stwierdzić, że Pani anemia nie uległa żadnej poprawie. Wręcz przeciwnie, ma Pani coraz więcej niedoborów, więc jestem zmuszona przepisać specjalne witaminy. W najgorszym przypadku trafi Pani na jakiś czas do szpitala.
- Co znaczy, że w najgorszym wypadku? - spytałam przerażona i spojrzałam na nią ze zmarszczonymi brwiami.
- Jeżeli tabletki nie będą chciały się przyjąć. - wyjaśniła - W związku z tym musi Pani robić badania regularnie i zgłaszać się z nimi do mnie. Musimy monitorować sytuację.
Posłała mi pocieszający uśmiech i z powrotem skierowała swój wzrok na monitor. Przygryzłam lekko swoją wargę. Szczerze? Strasznie bałam się szpitali i nie wyobrażałam sobie tam trafić. Modliłam się w duchu, że wszystkie tabletki mi pomogą i nie będę zmuszona tam trafić.
- Przejdźmy może do badania. - stwierdziła po chwili i wstała od biurka. Podążyłam więc za nią na prześwietlenie i zajęłam odpowiednie miejsce.
Tym również zaczęłam się stresować. Co prawda Wiktor odpuścił sobie to całe gadanie o bąbelku, ale mimo wszystko widziałam po nim, że chciał już wiedzieć. Najchętniej wszedłby do tego gabinetu ze mną, ale kazałam mu zostać w aucie na parkingu. Wolałam najpierw sama oswoić się z tym, co usłyszę. Posiadanie dziecka było wspaniałym darem, ale zdecydowanie wolałam się na to najpierw przygotować. Planowałam je mieć dopiero za kilka lat.
- Skąd u Pani to podejrzenie, jeśli mogę spytać? - rzuciła zanim jeszcze zaczęła badanie. Westchnęłam ciężko i dla rozładowania własnych emocji parsknęłam cicho śmiechem.
- Ostatnio strasznie źle się czułam i byłam przekonana, że po prostu czymś się zatrułam. Mój chłopak jednak nalegał, żebym się upewniła i dlatego jestem. - kobieta uważnie pokiwała głową i uśmiechnęła się.
- W takim razie sprawdźmy kto miał rację. - zaśmiała się i przeszła do badania.
Nie mam pojęcia ile dokładnie to wszystko trwało, ale z każdą minutą mój stres tylko narastał. Chciałam jak najszybciej opuścić już ten gabinet i nie wracać tu prędko. Chodzenia do lekarzy również się bałam, ale na pewno nie w takim stopniu jak samych szpitali.
- Będzie Pani zdziwiona, jeśli powiem, że znowu nie jest Pani w ciąży? - spytała w końcu i spojrzała na mnie uważnie. Chwilę przetrawiłam w głowie jej słowa i poczułam, jak kamień spada z mojego serca.
Miałam ochotę ją wyściskać i po prostu wybiec stąd. Chciałam znaleźć się już obok Wiktora i powiedzieć mu, że wszystko będzie dobrze. Nie byłam w ciąży i to sprawiało, że znów poczułam się w 100% szczęśliwa. Byłam pewna, że to dziecko po prostu zniszczyłoby nasze plany na najbliższą przyszłość.
- Miło mi, że jest Pani szczęśliwa, ale to nie koniec tego, co mam do powiedzenia. - zaczęła po jakimś czasie, kiedy z powrotem siedziałyśmy przy jej biurku. Nie podzielała mojego entuzjazmu, ale zapewne nawet nie rozumiała jakie szczęście mnie właśnie spotkało.
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...