114

1.9K 98 7
                                    

Posiedziałam chwilę na fotelu niedaleko chłopaków. Wiktor z Wróblem chwilę o czymś dyskutowali, po czym ten drugi zaczął klikać coś w komputerze. Osobiście nie znałam się zbytnio na ich producenckich sztuczkach, więc praktycznie nic z tego nie wyłapałam. 

- Chodź, zwijamy się zanim zgarną mnie do kolejnej piosenki. - rzucił w końcu i pociągnął mnie za rękę w stronę schodów. Parsknęłam śmiechem, ale posłusznie ruszyłam za nim. Nie chciałam się spierać, bo naprawdę chciałam spędzić z nim trochę czasu. 

Po wyjściu z domu poszliśmy w prawo, czyli w kompletnie innym kierunku niż pałacyk. Między nami panowała przyjemna cisza, a ja cieszyłam się, że po prostu idziemy obok siebie trzymając się za ręce. Nawet taka mała rzecz rozczulała moje serce. 

- Ten teren jest ogromny, a niedaleko jest taka fajna ławka. - mruknął po czasie i przyciągnął mnie bliżej siebie - Mam nadzieję, że się ciepło ubrałaś. 

- W porównaniu do Ciebie to na pewno. - odparłam widząc, że ten ubrany jest w swój strój harcerza, a na głowie ma jeszcze ten charakterystyczny kapelusz. - Zatrzymaj się.

Chłopak stanął w miejscu i spojrzał na mnie marszcząc brwi. Westchnęłam i poprawiłam jego kołnierz, a następnie pociągnęłam zamek jego kurtki do góry. Chyba oszalał, że będzie mi tu chodził z odkrytą szyją. 

- Jeszcze chwila i byś mi tu zamarzł. - przewrócił oczami, ale podziękował mi krótkim buziakiem w policzek. Jego usta znów były strasznie suche i popękane. - Czy ty w ogóle pamiętasz o tym, żeby stosować tą pomadkę ode mnie? Po coś Ci ją kupiłam, głupku. 

- Nie marudź, kiedyś zacznę jej używać. - posłał mi przekonujący uśmiech, po czym złapał moją dłoń i pociągnął mnie dalej. 

W końcu doszliśmy do ławeczki, która rzeczywiście była trochę na uboczu. Oparłam głowę o jego ramię, a ten złapał moje dłonie w swoje. Uśmiechnęłam się lekko na ten widok. Moje ręce zawsze były strasznie lodowate, a po dotknięciu przez jego gorące, od razu robiło mi się cieplej. 

- Wiesz, gdzie musimy za niedługo polecieć? - spytałam nagle. Chłopak mruknął coś pod nosem i spojrzał na mnie z góry, czekając na to aż dokończę. - Musimy odwiedzić moją mamę w Indonezji.

- Cóż, to będzie odrobinę skomplikowane, wiesz o tym. - stwierdził, po czym oplótł mnie swoim ramieniem. Pokiwałam niemrawo głową i westchnęłam lekko. - Masz za niedługo obronę, a ja muszę zabrać się za tworzenie płyty...

- Za tworzenie czego?! - ożywiona podniosłam się lekko do góry i spojrzałam na niego zszokowana. Na jego buzi widniał ogromny uśmiech, a ja nie byłam w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. 

- No gadałem już o tym z Karolem i Mateuszem, więc teraz pozostało mi tylko zacząć pisać. - odparł wesoło, a ja nie wytrzymałam i schowałam twarz w dłonie - Nie płacz, nie ma potrzeby.

- Tu się nie da nie płakać. Spełniasz swoje marzenia, Wiktor! Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, przysięgam. - uśmiechnęłam się przez łzy i pogłaskałam jego policzki - Z każdym dniem jestem z Ciebie coraz bardziej dumna. 

Pocałowałam go lekko w usta, po czym odsunęliśmy się od siebie i po prostu wpatrywaliśmy sobie w oczy. Mogłam wyczytać z nich wszystko. Poza tym były to chyba najpiękniejsze oczy, jakie w życiu widziałam. 

- Kocham Cię, Klara. Najmocniej na świecie. -mruknął po chwili ciszy i czule złączył nasze usta. Uśmiechnęłam się przez pocałunki i przyciągnęłam go bliżej siebie. Czułam niewyobrażalne szczęście. 

*

Po jakimś czasie do chłopaka zadzwonił Białas i kazał nam wracać. Z jednej strony to i dobrze, bo zaczęło mi się robić powoli zimno. Kiedy weszliśmy do domu okazało się, że są jakieś problemy i właściwie nie ma prądu ani wody. Jedzenie również powoli zaczynało się kończyć. Odrobinę mnie to bawiło, ale musiałam przyznać, że ten hotel był o wiele lepiej zorganizowany niż poprzedni. Sam fakt, że wynajęli kucharza, który dbał o ich dietę był szokujący, ale dobrze przemyślany.

- O proszę, gołąbki wróciły. - rzucił Mateusz, kiedy tylko weszliśmy do salonu - Kinny, zapraszam na Żoliborz, musisz dograć się do piosenki z Nyplem. 

- Skończę najszybciej jak potrafię. - mruknął mi do ucha, po czym pocałował mój policzek i zniknął po schodach do góry.

Westchnęłam ciężko i usiadłam na kanapie obok Janka i Borysa. Oparłam się o ramię tego drugiego i wpatrywałam się jak oglądał jakiś serial na telefonie. Nie miałam zbytnio co robić, więc z braku laku postanowiłam po prostu siedzieć. 

- Klara, chodź z nami na fajkę! - krzyknął z przedpokoju Matczak. Nie mogłam mu odmówić, więc przeprosiłam chłopaków i ruszyłam do wyjścia. Ubrałam kurtkę i stanęłam obok Michała, Pedro oraz Pawła Kacperczyka. Był tu również kamerzysta, który zapewne nagrywał teraz vloga. 

- Nie załapuj mnie na na filmie, proszę. - mruknęłam i uśmiechnęłam się błagalnie w jego stronę. Nie chciałam zbytnio obnosić się moim związkiem z Wiktorem i tak samo wolałam nie pojawiać się na vlogach. Wystarczyło już tyle, że ludzie wiedzieli, że jesteśmy razem. 

- Nasza Klarcia się wstydzi, jak słodko. - zaśmiał się Matczak, na co oczywiście chłopcy mu zawtórowali. Przewróciłam oczami i zaciągnęłam się fajką. Nawet nie miałam zamiaru tego skomentować. Michał był tak zjarany, że i tak by niczego nie zrozumiał. Czasami podziwiałam Julkę, że dawała sobie z nim radę. 

*

- Klara, kurwa, zabieraj tego swojego chłopaka, bo on nas tu gnębi! - usłyszałam głos Borysa, a po chwili do salonu wparował on z Sebastianem oraz Kinnym. Uniosłam swoją brew i spojrzałam na nich z politowaniem.

- On was, czy wy jego? - parsknęłam śmiechem, po czym spojrzałam w stronę Wiktora. Ten uśmiechnął się zwycięsko i usiadł koło mnie na kanapie, przerzucając mi rękę przez ramię. 

- Moja dziewczyna jest po mojej stronie, lamusy. - prychnął w ich stronę, na co zaśmiałam się i pokręciłam głową.

- Nie wmawiaj sobie za dużo, kochany. - mruknęłam - Ja się nie bawię w te wasze aferki. 

- Zuch dziewczyna! Jebać! - krzyknął Przybylski i zbił ze mną piątkę. 

Wiktor oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie udawał obrażonego na cały świat. Pocałowałam go szybko w policzek, po czym musieliśmy wstać, bo chłopcy postanowili urządzić sobie w salonie małe zawody.

Na pierwszy rzut poszedł Kinny i Janusz. Osobiście nie kręciły mnie tego typu sporty, bo chcąc nie chcąc zawsze kończyły się jakimiś urazami. W tym przypadku wiedziałam jednak, że to tylko dla zabawy i spróbowania, więc nie martwiłam się tak strasznie. 

- Bijemy powyżej pasa, w głowę i korpus. Runda trwa dwie minutki. Uważamy na siebie, na ściany i tak dalej. Uwaga czas... start!

No i zaczęli. W moich oczach walka była dość wyrównana, ale nie było się co dziwić, bo Walczuk i mój chłopak byli dość podobnej postury. Nie byli też specjalistami, więc ich ciosy były raczej robione czysto intuicyjnie. 

- Nie bój się go, Kinny! On się Ciebie boi! - krzyknął w pewnym momencie Bedoes, na co parsknęłam śmiechem. Widocznie dla niektórych te zawody były rzeczywiście emocjonujące.

W pewnym momencie Wiktor poleciał w stronę kanapy, co spotkało się z niezadowoleniem jego fanów. Był to już poniekąd koniec walki, więc Janusz pomógł mu wstać i przytulili się. Zdjęli ochraniacze z głów i rąk, po czym zdyszani zaczęli szukać jakiejś wody. 

- No moje gratulacje. Naprawdę na tym wyjeździe odkrywasz swoje kolejne powołania. - rzuciłam, kiedy ten w końcu trochę się ogarnął. Przeskanowałam uważnie jego twarz, a w oczy rzuciła mi się rana, którą miał na nosie. - Masz tu rozcięty kawałek nosa, chodź opatrzę Ci to.

- Nie dramatyzuj, nic mi nie jest. - mruknął i przyciągnął mnie do pocałunku. Odwróciłam jednak głowę i przysłoniłam mu usta dłonią. Spojrzał na mnie niezrozumiale, a ja posłałam mu znaczące spojrzenie. 

- Najpierw naprawimy Ci ten nos. - stwierdziłam znacząco, na co ten przewrócił oczami, ale posłusznie ruszył za mną do kuchni, w której na pewno znajdowała się apteczka. 

Jakoś przed 22:00 zaczęłyśmy zbierać się z Sandrą. Musiałyśmy jeszcze wrócić do Warszawy, a ja już wiedziałam, że kolejnego dnia opuszczę zajęcia z rana. Mimo wszystko musiałam przyznać, że wspaniale było tu przyjechać i ich odwiedzić. Dzięki temu chociaż na chwilę byłam w stanie zaspokoić moją tęsknotę za Wiktorem.

***

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz