61

2.7K 110 23
                                    

16.10.2021

Sobota. Jedyny dzień, kiedy mogę doprowadzić swoje mieszkanie w 100% do porządku. Nienawidziłam żyć w syfie, a w tygodniu rzadko kiedy miałam czas, żeby sprzątać. Dlatego też co tydzień z utęsknieniem czekałam na pierwszy dzień weekendu. 

Usiadłam w końcu na kanapie w salonie i uśmiechnięta rozejrzałam się po pomieszczeniu. Sprzątanie strasznie mnie męczyło i zajmowało nawet połowę dnia, ale czułam niesamowitą satysfakcję i szczęście, kiedy wszystko wokół mnie wręcz lśniło.

Na spotify miałam włączoną najnowszą płytę Matczaka. Bardzo podobały mi się wszystkie kawałki i byłam z niego cholernie dumna. Wyszła mu kolejna, zajebista płyta. Słuchanie "2001" przerwał mi dzwonek mojego telefonu. No tak, nie musiałam nawet sprawdzać, żeby wiedzieć kto dzwoni.

- Nudzi Ci się? - usłyszałam od razu, gdy odebrałam.

- Może jakieś "cześć kochanie, jak minął Ci dzień?" - spytałam sarkastycznie, na co chłopak prychnął. Po chwili jednak sama zaśmiałam się, co odwzajemnił. - Właściwie skończyłam dopiero sprzątać, a co?

- Nie chciałabyś wpaść do studia? - spytał błagalnie - Janusz ma dziś wolne i pojechał do Diany, a mi się tak strasznie nudzi samemu...

- A nie masz przypadkiem tam jeszcze innych kolegów? - rozbawiona uniosłam brew do góry, a po drugiej stronie zapadła cisza. Zapewne szukał wymówki.

- No niby mam, ale nie będę im w robocie przeszkadzać. - mruknął, na co przewróciłam oczami - Wpadnij proszę, potrzebuję inspiracji.

- Dobrze, będę za niedługo. - odparłam i po szybkim pożegnaniu rozłączyłam się. 

Cóż, musiałam się więc ogarnąć. Pogoda nie była dziś zadowalająca, a wręcz przeciwnie - wiało i co chwilę kropił deszcz. Nie miałam pojęcia w co się ubrać. Po chwili zastanowienia postawiłam na szersze spodnie w kratę, biały, obcisły golf oraz karmelowy płaszcz. Wygodnie, ale i ładnie. Moje włosy nie wyglądały dziś najlepiej, dlatego po prostu związałam je w koka. Pomalowałam jeszcze rzęsy i byłam gotowa. 

W przedpokoju założyłam conversy oraz spakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy. Następnie wyszłam z mieszkania i żwawym krokiem zeszłam na dół. Już po chwili siedziałam za kierownicą i odjeżdżałam spod bloku. 

Po drodze do studia postanowiłam kupić nam jeszcze szybki obiad. Nie chciało mi się czekać w jakiejś restauracji, dlatego po prostu postawiłam na McDonald's. Zamówiłam nam po naszym ulubionym zestawie i już po kilkunastu minutach byłam w studiu. Wiedziałam, że Wiktor ucieszy się, że przyniosłam mu jedzenie. Było to kluczem do jego serca. 

- No nareszcie! - westchnął blondyn, kiedy weszłam do pomieszczenia. Zaśmiałam się i odłożyłam na stolik torby z jedzeniem. - Twoje "niedługo" trwało ponad godzinę.

- Nie marudź, tylko ciesz się, że Ci coś przywiozłam. - odparłam i pocałowałam lekko jego policzek, po czym usiadłam na kanapie i zabrałam się za jedzenie. 

- Może jednak Ci wybaczę. - mruknął cicho, po czym usiadł obok mnie i również sięgnął po jedno opakowanie. Jedliśmy w ciszy, która co chwilę była przerywana jakimiś hałasami z korytarza. - Mam już trochę napisanego tekstu do nowej nutki, ale chcesz mi pomóc?

- Jasne, pokaż co tam masz. - odparłam, po czym napiłam się coli i wytarłam ręce w chusteczkę. Chłopak podał mi swój telefon, a ja uważnie przeczytałam to, co było tam napisane.

"Czy to VVS, czy to SI?
Zniszczona kreska, bo poleciała łezka
One chcą
One chcą tu wejść, a ja nie mogę przestać"

- I co myślisz? - spytał poddenerwowany, a ja przygryzłam lekko wargę i zaczęłam się zastanawiać. Coś mi tu nie pasowało. 

- Ogólnie zamysł jest fajny, ale zmień zniszczona na... Nie wiem, rozmazana? - zasugerowałam, a chłopakowi zaświeciły się oczy i od razu zabrał się za pisanie - W sensie wiesz, kreska jest rozmazana, bo pociekła łezka. 

- Pociekła? Genialne. - mruknął i szybko to zanotował - Klara, jesteś wspaniała, naprawdę. Powinnaś częściej pisać ze mną teksty.

- Przestań, nic takiego przecież nie zrobiłam. - zaśmiałam się, kiedy przyciągnął mnie do siebie i zaczął obdarowywać mnie krótkimi buziakami. Z boku musiało wyglądać to komicznie. - Dobra, już koniec. Zabieraj się do dalszej roboty.

- A ty co będziesz przez ten czas robić? - wstał z kanapy i podszedł do biurka, na którym miał cały sprzęt. Wyglądało to skomplikowanie i wiedziałam, że po dotknięciu jednego guzika przeze mnie wszystko mogłoby się zepsuć.

- Nie wiem, może sobie tu posiedzę albo skoczę do Karola. Zastanowię się. - mruknęłam, po czym napiłam się wody. Lekko zakręciło mi się w głowie, ale zrzuciłam to na szybkie wstanie z fotela. - Jedziemy później do mnie?

- Pytasz, a wiesz. - zaśmiał się, po czym założył słuchawki na uszy i odpłynął. Z niesamowitym skupieniem i precyzją przeciągał przeróżne suwaki oraz guziki. Widać było, że sprawia mu to ogromną radość.

*

- Myślę, że musimy porozmawiać. - zaczęłam poważnie, kiedy skończyliśmy oglądać film w salonie. Chłopak spojrzał na mnie przejęty, a ja starałam się nie zaśmiać. Podniosłam się do siadu, po czym złapałam delikatnie jego dłoń.

- Powinienem się bać?

- Myślę, że tak. - pokiwałam znacząco głową, po czym wzięłam lekki wdech - Długo nad tym myślałam i uważam, że to czas Ci o czymś powiedzieć. A raczej coś zaproponować.

- Zamieniam się w słuch. - zmarszczył lekko brwi i patrzył na mnie uważnie. Dzielnie powstrzymywałam uśmiech, ale w końcu nie wytrzymałam i wyszczerzyłam się.

- Wprowadź się do mnie. - powiedziałam prosto z mostu. Przez chwilę myślałam, że Wiktorowi oczy wyjdą z orbit. Przez chwilę był zdziwiony i widać było, że zastanawia się nad czymś intensywnie.

- Byłbym głupi, jakbym odmówił. - odparł w końcu i przyciągnął mnie do siebie. Złączył czule nasze usta, a ja poczułam się niesamowicie szczęśliwa. W końcu musieliśmy zrobić kolejny krok, a już powoli denerwowało mnie to jeżdżenie z jednego mieszkania do drugiego. - Tak kurewsko mnie wystraszyłaś, serio. 

- Poważnie? O czym ty myślałeś? - wybuchłam śmiechem, a blondyn przewrócił oczami, jednak też się zaśmiał. Przyciągnął mnie do siebie, po czym położył swoją głowię na moim ramieniu. 

- Nie wiem, wszystko mi przeszło przez głowę. Przez chwilę myślałem nawet, że jesteś w ciąży, ale wtedy raczej nie byłabyś taka zadowolona. - stwierdził, a ja ponownie parsknęłam śmiechem.

- To akurat wiadome, gdybym jakimś cudem była w ciąży to szybciej bym się załamała, niż Ci powiedziała. - powiedziałam, po czym w pomieszczeniu nastąpiła chwilowa cisza - A ty?

- Co ja? - spytał głupio i spojrzał na mnie zdezorientowany.

- No jakbyś zareagował jakbym była w ciąży?

- Tak szczerze to nie mam pojęcia. - odparł po chwili - Byłbym w chuj zdziwiony, ale pewnie bym się cieszył. W końcu byłoby to nasze dziecko... Ale nie myślmy na razie o tym, co stanie się dopiero za dobre kilka lat. 

- Masz rację. Oglądamy coś jeszcze? - spytałam dla zmiany tematu, a blondyn bez słowa zaczął szukać jakiś film na Netflixie. Wtuliłam się bardziej w jego ramię, po czym skupiłam się na produkcji.

***

trochę krótki, ale myślę, że git;))

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz