Bolało. Tak cholernie mocno bolała mnie ta wiadomość. Nie mogłam uwierzyć, że Wiktor kiedykolwiek posunąłby się do zdrady, zwłaszcza z Kingą. Wszystko jednak wskazywało tylko na to.
Czułam, że coś w środku mnie się załamuje. Podobno zdradę zrozumie tylko ten, kto kiedykolwiek jej zaznał. Czy teraz właśnie mi się przytrafiła? Chciałam płakać i krzyczeć, ale jednocześnie nie miałam siły. Czułam pieprzoną pustkę w sercu. Jakby właśnie odebrano mi moją cenną własność.
- Klara? - usłyszałam z salonu, co wyrwało mnie z otępienia.
Wzięłam szybki wdech i przełknęłam gulę, która pojawiła się w moim gardle. Następnie wróciłam z telefonem do pokoju, gdzie czekał na mnie uśmiechnięty blondyn. Podałam mu urządzenie, po czym usiadłam po drugiej stronie kanapy. Jak na mnie byłam nad wyraz spokojna.
- Opowiadałem Ci w ogóle o tym, jak Janusz ostatnio... - zaczął rozbawiony, jednak przerwał w pół słowa, kiedy tylko odblokował swój telefon i zobaczył wiadomości. Kątem oka zauważyłam, jak marszczy brwi, a na jego twarz wstępuje niepokój. - Widziałaś?
- Widziałam. - mruknęłam i poczułam, że w oczach zbierają mi się łzy. Zacisnęłam wargi, żeby powstrzymać jakoś płacz.
- I nic? - spytał zdziwiony dalej bacznie mnie obserwując. Ja jedynie patrzyłam przed siebie wprost w czarny ekran telewizora.
- Nic, czekam aż wyjdziesz z mojego mieszkania i po prostu nie wrócisz. - powiedziałam i wzruszyłam ramionami. Nie chciałam płakać. Nie chciałam pokazać, że jestem słaba. Niestety w rzeczywistości byłam, dlatego już po chwili nie kontrolowałam łez, które wolno spływały po moich policzkach. Szlag by to trafił.
- Klara, daj mi wytłumaczyć. To nie tak jak myślisz. - powiedział żałośnie i chciał przybliżyć się do mnie, jednak wstałam i udałam się na drugi koniec pokoju. Patrzył na mnie z bólem, a ja ledwo widziałam cokolwiek przez zamazany od łez obraz.
- Wyjdź. Po prostu wyjdź i nie każ mi się dalej upokarzać, dobrze? - wyszlochałam i pokręciłam głową. Miałam dosyć, nie chciałam go już widzieć ani słyszeć. - W ciągu kilku dni Janusz przywiezie Ci Twoje rzeczy. Kocham Cię i dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Mimo wszystko to niestety koniec.
- Zrywasz ze mną? - spytał zadziwiony. Nigdy nie widziałam go w większym szoku. Powinien wiedzieć, że tak się to skończy. Zdrada jest niewybaczalna.
- Nie, Wiktor. To Ty ze mną zerwałeś. - powiedziałam dobitnie i uśmiechnęłam się lekko przez łzy.
Następnie odwróciłam się i ruszyłam do swojej sypialni. Zamknęłam drzwi na klucz, po czym rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Kilka minut później usłyszałam trzask, więc zostałam w mieszkaniu sama. Z tym momentem zaczęłam też o wiele donośniej szlochać. Już nic mnie nie blokowało.
Więc tak miał wyglądać nasz koniec. Skąd to wiedziałam? Otóż nie ma opcji, abym wybaczyła zdradę komukolwiek. Dla mnie równało się to z automatycznym zniszczeniem relacji. On zakończył to z własnej woli. Chciałam dać mu wszystko. Byłam na to gotowa. Niestety blondyn już nigdy się tego nie doczeka.
Jeszcze niedawno mówił mi, że żadna nie jest w stanie ze mną konkurować. Czy aby na pewno? Zawzięcie powtarzał mi jaka jestem piękna i wspaniała, a przy pierwszej lepszej okazji po prostu wybrał swoją byłą. Brzmi jak komedia? Nie, to tylko moje popieprzone życie.
Najgorsze było jednak to uczucie pustki i złamanego serca. Mimo wszystko kochałam go najmocniej na świecie i nie wyobrażam sobie nawet, ile wysiłku będę musiała wsadzić w proces zapomnienia o nim. Nie było innego wyjścia. Musiałam wymazać Wiktora Jakowskiego z pamięci.
*
- Zabiję go, kurwa. Przysięgam, że go zabiję. - warknęła Diana, która chodziła od jednego końca ściany do drugiego. Ja siedziałam na kanapie pod kocem i wypłakiwałam się w kolejną paczkę chusteczek.
- Dlaczego on mi to zrobił? - wyszlochałam i schowałam twarz w dłonie - Nigdy nie kochałam nikogo tak mocno. On dobrze o tym wiedział, a i tak mnie zranił.
- Klarcia, błagam... - zaczęła, ale przerwałam jej patrząc na nią gniewnie.
- Nie mów tak do mnie! - dziewczyna pokiwała zrozumiale głową, po czym przytuliła mnie do swojego boku. Zaczęłam płakać w jej ramię.
- Błagam Cię, nie obwiniaj się tylko. Nie zrobiłaś nic złego. To on jest tutaj jedyną winną osobą, pamiętaj. - mówiła spokojnie i głaskała moje ramię.
Czy tego typu słowa mi coś dały? Nie. Wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej doprowadzały mnie do płaczu. Skoro nie zrobiłam nic złego, dlaczego wybrał swoją byłą? Dlaczego wybrał tą pierdoloną Kingę? W czym ona była lepsza ode mnie? Owszem, jego matka zdecydowanie bardziej za nią przepadała, ale nie uwierzę, że to dlatego mnie zdradził. Musiał być inny powód, jednak obawiam się, że nigdy nie dowiem się jaki. Chcąc nie chcąc jedyne co mi zostało to pogodzić się ze stratą ukochanej osoby. Nie będzie to w żadnym stopniu proste, ale musiałam dać radę. Dla dobra samej siebie.
***
no to się porobiło...
krótki, ale myślę, że dość znaczący rozdział
kolejny zapewne pojawi się w poniedziałek, ale postaram się może wstawić coś jutro<33
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...