- No to opowiadajcie jak się poznaliście. - zagadał tata, gdy po skończonym obiedzie zabraliśmy się za deser i picie kawy.
- W studiu nagraniowym. Byłam umówiona na spotkanie z Solarem i akurat Wiktor wpadł do pokoju. - skróciłam całą opowieść. Nie było po co wchodzić w szczegóły.
- W studiu? Czym się tak właściwie zajmujesz? - spytała mama, a po jej pytaniu rodzice skupili swój wzrok na blondynie. Wiedziałam, że to dla niego stresujące, ponieważ oni byli zwolennikami studiów, a Kinny na owe nie poszedł.
- Głownie pracuję w Nobocoto Studio, gdzie zajmuję się między innymi realizacją różnych kawałków. Wydaję też czasami własne piosenki, jednak nie są one jeszcze zbytnio rozpoznawalne. - odparł, na co posłałam mu pocieszający uśmiech, aby dodać mu odwagi.
- A studiujesz coś? - no tak, wiedziałam, że wypowiedź blondyna nie była wystarczająca.
- Na razie skupiam się na muzyce, ale kto wie, może kiedyś postanowię studiować. - powiedział, a moi rodzice pokiwali głową ze zrozumieniem. Matko, chyba właśnie przebrnęliśmy przez najgorszy możliwy temat.
- No dobrze, będziemy trzymać kciuki za Twoje sukcesy. - mama uśmiechnęła się do niego szeroko, co oczywiście odwzajemnił. Miałam wrażenie, że naprawdę go polubiła. - Klara, mamy do Ciebie prośbę. Wyjeżdżamy z tatą na tydzień w piątek do Tajlandii. Mogłabyś wtedy proszę tu zamieszkać i przypilnować psa? Oczywiście, jeśli chcesz Wiktor też jest tu mile widziany.
- Jasne, nie ma sprawy. - odparłam i upiłam łyka kawy. Strasznie lubiłam przyjeżdżać do mojego rodzinnego domu, a okazji, aby zostać tu na kilka dni nie mogłam przepuścić.
Od rodziców wyszliśmy jakoś przed 21:00. Strasznie nalegali, żebyśmy zostali u nich na noc, jednak odmówiliśmy, bo Wiktor jutro z rana musiał jechać do studia. Oczywiście to zrozumieli i kazali nam częściej wpadać w odwiedziny.
- Lubią Cię. - powiedziałam przerywając ciszę, która panowała w samochodzie.
- Wiem. - odparł beztrosko, na co przewróciłam oczami. - Ja też ich bardzo lubię, ale myślałem, że polegnę na rozmowie o studiach.
- Pięknie wybrnąłeś. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na blondyna. Jego profil był idealny. Była jakaś rzecz w jego ciele, która nie wyglądała jak prosto od greckiego boga?
- Nie patrz tak na mnie, bo nie umiem skupić się na drodze.
- No dobrze, przepraszam. - odparłam i zaśmiałam się cicho.
Jak się okazał chłopak jechał do swojego mieszkania, ponieważ stwierdził, że nie możemy ciągle siedzieć u mnie. Do niego było też o około dwadzieścia minut bliżej niż do mnie, a naprawdę mimo wczesnej pory byłam okropnie zmęczona.
*
- Klarcia... - usłyszałam szept nad swoim uchem oraz poczułam, że ktoś głaszcze mnie po włosach. Otworzyłam nieprzytomnie oczy i ujrzałam blondyna pochylającego się nade mną. - Jest 9:00, muszę wychodzić do studia.
- A co ze mną? Nie zdążę się ogarnąć aby wrócić do domu. - mruknęłam i podniosłam się do siadu. Chłopak jedynie się zaśmiał i pogłaskał mój policzek.
- Głuptasie, możesz tu zostać. Wrócę jakoś przed 13:00, więc zjemy razem obiad, co ty na to?
- Zgoda. - powiedziałam i złączyłam nasze usta w pocałunku - Miłego dnia i pozdrów Janusza.
- Pozdrowię. - odparł i wyszedł z sypialni. Po chwili usłyszałam trzask drzwi i zostałam sama w mieszkaniu. No super.
Postanowiłam trochę się ogarnąć, jednak przed tym posprzątałam w sypialni. Pościeliłam łóżko, otworzyłam okna, aby się wywietrzyło i wyniosłam puste kubki do kuchni. Tam zjadłam szybko kanapki, które przygotował dla mnie Wiktor i brudne naczynia schowałam do zmywarki.
Następnie udałam się do łazienki, w której wzięłam prysznic. Owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przy umywalce, aby umyć zęby. Zaraz po tym skoczyłam do sypialni i z szafy wyjęłam baggy jeans oraz biały top. W pokoju blondyna miałam już odstawiony kawałek w szafie dla siebie, więc to normalne, że miałam tam swoje ubrania.
Było dziś trochę zimniej, dlatego ubrałam też na siebie granatową koszulę w czarną kratę, która należała do mojego chłopaka. Włosy związałam z tyłu spinką i właściwie byłam już gotowa. Dochodziła już 11:00, dlatego stwierdziłam, że wyskoczę na szybkie zakupy i zabiorę się za robienie obiadu.
Klucze znalazłam w przedpokoju, dlatego po zabraniu torebki opuściłam mieszkanie i szybkim krokiem zeszłam na dół. Niedaleko bloku Wiktora znajdował się Kaufland, dlatego też tam postanowiłam się wybrać.
Chodziłam między alejkami z wózkiem i szukałam wszystkich składników, które potrzebne były do zrobienia wegetariańskiego spaghetti. Przy jednej półce znalazłam pomidory w puszce, jednak te z mojej ulubionej marki były na samej górze. Próbowałam po nie sięgnąć, jednak nic to nie dało. Powinnam podziękować rodzicom za swój genialny wzrost.
- Może pomogę. - usłyszałam obok siebie, a po chwili chłopak obok mnie już trzymał dwie puszki w dłoniach - Oh, to ty.
- Cześć, dziękuję Ci za pomoc. - uśmiechnęłam się lekko, zabrałam od niego pomidory i wsadziłam je do koszyka. Chciałam już odchodzić, jednak brunet złapał mnie za rękę i zatrzymał w miejscu.
- Poczekaj, widzimy się drugi raz kompletnie randomowo. To nie może być przypadek.
- Słuchaj, Aleks, ja naprawdę nie mam teraz czasu na takie pogawędki. - skłamałam, jednak chłopak nie dawał za wygraną.
- No to umów się ze mną na kawę. - odparł i uśmiechnął się do mnie. Przewróciłam jedynie oczami i już chciałam się odezwać, jednak nie dał mi dojść do słowa. - Tak, wiem, że masz chłopaka, ale nie zapraszam Cię na randkę, a na zwykłe spotkanie, wyluzuj.
- Niech będzie. - westchnęłam i podałam mu mój numer - Napisz później do mnie to się umówimy, dobrze?
- Świetnie, wielkie dzięki. Do zobaczenia. - powiedział i już po chwili go nie było.
Odczuwałam lekkie wyrzuty sumienia, jednak z drugiej strony nie robiłam przecież nic złego, prawda? Miałam prawo mieć kolegów, a Wiktor nie powinien być zazdrosny. Nie miał co do tego powodów. To tylko zwykła kawa.
***
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...