93

1.9K 103 23
                                    

Za kilka dni święta. W tym roku po raz pierwszy w życiu miałam spędzić je gdzieś indziej niż w moim rodzinnym domu. Wraz z Wiktorem mieliśmy odwiedzić jego rodzinę w Warce. Jeszcze do niedawna byłam tym mocno podekscytowana, jednak teraz prawda była taka, że prawdopodobnie spędzę te dni sama. 

W ostateczności chciałam odezwać się do mojego ojca, chociaż wspominał mi już, że ma do kogo pójść w święta. Nie chciałam psuć mu planów, a i tak byliśmy umówieni na dwudziestego szóstego grudnia, więc nie unikniemy spotkania. 

Studia powoli zaczęły przerzucać się na przerwę świąteczną, dlatego z ręką na sercu musiałam przyznać, że ostatnio opuściłam masę zajęć. Tłumaczyłam to sobie tym, że nic już właściwie nie robiliśmy, chociaż prawda była zupełnie inna - dalej byłam załamana zerwaniem.

Można uznać to za śmieszne. Ja, osoba, która nigdy tak naprawdę nie chciała być w związku, płacze już dobre dwa tygodnie za jakimś pierwszym lepszym chłopakiem. Cóż, dla mnie Wiktor znaczył o wiele więcej. Zdążyłam przyzwyczaić się do niego jak do powietrza, którym oddychałam. Kłóciliśmy się masę razy, ale kto by pomyślał, że akurat ta przekroczy linię? Dalej nie mogłam w to uwierzyć.

Podziwiałam moich przyjaciół, a zwłaszcza Dianę i Janusza za to, że tak dzielnie mnie wspierali. Byłam teraz naprawdę okropną osobą i dobrze to wiedziałam. Niesamowite, że potrafili ze mną wytrzymać. Osobiście na ich miejscu po prostu zerwałabym kontakt z tą osobą. 

Czy tego chciałam czy nie, miałam od nich stałe informacje na temat tego, jak trzyma się Wiktor. Początkowo chętnie mi o tym mówili, jednak zauważyłam, że coraz bardziej od tego odchodzą. Wspominali mi o tym, że jestem wręcz od niego uzależniona i muszę dać sobie spokój prędzej czy później. Z każdym dniem mogło być ze mną tylko gorzej. 

- A może wpadniesz do mnie na święta? - spytała blondynka, kiedy w jeden z piątkowych popołudni siedziała w moim mieszkaniu. Przygryzłam lekko swój policzek od środka i spojrzałam na nią ze zmarszczonymi brwiami. - Mama z wielką chęcią Cię zaprasza. 

- Pozdrów ją ode mnie, ale nie mam zamiaru wam się wpychać. - odparłam i uśmiechnęłam się lekko - Nie musicie się o mnie martwić, dam sobie radę. 

- Klara, tęsknię za tobą. - powiedziała Diana po chwili ciszy patrząc mi prosto w oczy. Parsknęłam śmiechem, bo nie do końca wiedziałam o co jej chodziło.

- Przecież właśnie siedzę obok Ciebie.

- Tęsknię za tą uśmiechniętą Klarą, która zawsze poprawiała mi humor w gorszym momencie. Jesteś w stanie określić mi kiedy wróci? - zapytała zmartwiona i złapała moją wolną dłoń. Westchnęłam głęboko i spojrzałam na nią ze smutkiem.

- Nie wiem, to zależy od wielu czynników. 

- Chyba raczej od jednej osoby. - rzuciła i posłała mi znaczące spojrzenie - Błagam, obiecaj mi, że chociaż spróbujesz dać sobie spokój. Nie możesz być w nim już zawsze zakochana. 

- Przecież jeszcze niedawno opierdalałaś mnie za to, że zerwałam. Teraz każesz mi o nim zapomnieć? - spytałam z niedowierzaniem i wyjęłam swoją rękę z jej uścisku. Nie rozumiałam czemu nagle tak zmieniło się jej nastawienie do sytuacji.

- Męczysz się w tym. Nie tylko ja tak sądzę, bo rozmawiałam o tym też z Pauliną, Januszem i nawet Michałem. Uważamy, że to czas najwyższy dać sobie spokój. - stwierdziła dosadnie i dopiła łyk swojej kawy. Nie wierzyłam, że ona właśnie to powiedziała. - Jestem twoją przyjaciółką, chcę Cię tylko wspierać. 

W uszach dzwoniły mi słowa, które przed chwilą opuściły jej usta. Dla mnie był to po prostu bezczelne. Ile razy to ona zrywała już ze swoimi chłopakami, a ja mimo wszystko chciałam jej dobra? Czy nie wiedziała, że to właśnie Wiktor i pamięć o nim były wyznacznikiem mojego szczęścia? Zapomnienie o nim jeszcze bardziej by mnie złamało. 

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz