106

1.8K 103 11
                                    

PERSPEKTYWA WIKTORA

- Naprawdę nie mogę uwierzyć, że zerwaliście. - tata pokręcił głową i upił łyk swojej kawy. Westchnąłem ciężko i przewróciłem oczami.

Od dwóch dni byłem u rodziców i ciągle słyszałem tylko jak bardzo żałują, że nie ma tutaj Klary. Owszem, mi też było przykro, ale nie miałem już sił ani ochoty słyszeć o tym na każdym kroku. Zaczęło mnie to powoli irytować.

- Podasz nam w końcu konkretny powód waszego rozstania? - zagadnęła mama po raz setny, na co tylko przymknąłem swoje oczy. Jeszcze chwila i naprawdę nie wytrzymam. 

- Zbyt wiele spraw skumulowało nam się naraz. - odparłem starając się brzmieć spokojnie. Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem i uniosła swoją brew. - Może też powiedziałem o kilka słów za dużo. 

- Wiedziałam, że musiałeś coś schrzanić. - mruknęła i spuściła głowę w dół, skupiając się na swoim talerzyku z ciastem. Zacisnąłem rękę pod stołem i wziąłem głęboki wdech. 

- Teraz stajesz po jej stronie, a jeszcze niedawno tak strasznie jej nie lubiłaś. - warknąłem, na co blondynka parsknęła cichym śmiechem. 

- Masz rację, ale zauważyłam, że jest ona naprawdę w porządku. Czułam, że to ty coś zniszczyłeś. Biedna dziewczyna, ciekawe jak się trzyma. - westchnęła ciężko, a ojciec jej jedynie przytaknął. Pokręciłem głową z niedowierzaniem i bez słowa wstałem od stołu. 

Ignorując rodziców jak i moje rodzeństwo po prostu ruszyłem do swojego pokoju na górę. Byłem niesamowicie wkurzony i gdybym został tam jeszcze chwilę to zapewne bym wybuchł. Nie mogłem zrozumieć dlaczego tak bardzo im na niej zależało. Była wspaniałą dziewczyną, wiedziałem o tym dobrze, ale z jakiej racji stają po jej stronie? Nie było to w porządku. 

Z głośnym westchnięciem rzuciłem się na swoje łóżko. Chciałem przyjechać do Warki, aby w końcu odpocząć od tych wszystkich myśli, które przychodziły mi do głowy na każdym kroku. Gdzie nie byłem to wszędzie miałem wspomnienia związane z Klarą. Nawet teraz, leżąc w swoim pokoju przed oczami stanęła mi scena z dnia po urodzinach Łukasza. 

- Wiktor wstawaj do cholery. - poczułem, że ktoś mną trzęsie i tym samym wybudza mnie ze snu. 

- Co się dzieje? - spytałem zaspany i przetarłem oczy. 

- Widzisz? Trzeba było tyle nie chlać wczoraj. - stwierdziła ironicznie, na co przewróciłem oczami, ale skupiłem na niej swój wzrok - Wstawaj już.

- Pali się czy co? - zmarszczyłem brwi, na co westchnęła ciężko. 

- Ewa mnie przeprosiła. - powiedziała zaaferowana. 

- Jaka Ewa? Moja mama? - brunetka zmroziła mnie wzrokiem. 

- Raczej nie moja. - warknęła, na co przymknąłem oczy. Nienawidziłem kiedy owijała w bawełnę. Dla niej była to jednak przyjemność, bo uwielbiała mnie irytować. - Powiedziała, że źle się zachowała i z tego co zrozumiałam to mnie przeprosiła. 

- Ja chyba dalej śpię. - stwierdziłem, po czym uśmiechnąłem się do niej. Przyszedł mi do głowy dobry żart, a wiedziałem, że zdezorientuje on Klarę. - Cieszę się, że między wami jest dobrze. Teraz to już nic mi nie stoi na przeszkodzie. 

- O czym ty znów mówisz? - spojrzała na mnie z politowaniem i pogłaskała mój policzek. Zaśmiałem się cwaniacko, po czym pocałowałem jej dłoń. 

- No teraz jak nasze rodziny są w zgodzie to mogę się oświadczyć. - powiedziałem beztrosko i po twarzy dziewczyny widziałem, że jej krew w żyłach wręcz zamarza. Widząc to wybuchłem śmiechem i nie mogłem przestać. - Gdybyś tylko widziała swoją minę. 

- Uspokój się, debilu. - zaśmiała się i zakryła mi usta dłonią - Nie rób sobie ze mnie takich żartów. 

Mimowolnie uśmiechnąłem się na to wspomnienie. Klara od zawsze bardzo bała się związku, a kiedy tylko wspominałem o zaręczynach momentalnie bledła. Kochałem robić sobie z niej takie żarty, bo brała wszystko zbyt na poważnie. 

Po sekundzie poczułem jednak ukłucie w sercu. Poniekąd dotarł do mnie fakt, że już raczej nigdy nie będę mógł się jej oświadczyć. Ba, nawet nie będę mógł sobie z niej zażartować. Może mi się zdawało albo moje oczy mimowolnie zwilgotniały. 

Miałem dla nas tyle planów. W głowie wymyślałem miejsca, do których będziemy mogli pojechać. Połowa moich tekstów była tylko o niej. Tak bardzo się do niej przywiązałem, że teraz ciężko było mi żyć samemu. Klara była przy mnie zawsze kiedy tylko jej potrzebowałem. Nikt do tej pory nie wspierał mnie tak mocno jak ona. 

- Kocham Cię, jestem tak ogromnie dumna. Nawet sobie nie wyobrażasz. - powiedziała, kiedy tylko odsunęliśmy się od siebie. W jej oczach zaczęły pojawiać się łzy szczęścia, które momentalnie starłem swoją dłonią.

- Hej, nie płacz. - uśmiechnąłem się i pocałowałem jej policzek - Jesteś wspaniała, Klara. Nie mogłem sobie wymarzyć lepszej i bardziej wspierającej dziewczyny. Kocham Cię. 

Premiera 'Jazdy'. Czułem się jakby to było dosłownie wczoraj. Nawet doskonale pamiętałem, kiedy jeszcze pół roku wcześniej na spacerze brunetka przekonywała mnie abym spróbował swoich sił w starterze. Mówiła, że nie mam nic do stracenia i, że na pewno odniosę sukces. Od samego początku naszej znajomości powtarzała mi, że mam talent i nie mogę go zmarnować. Niesamowite ile rzeczy tak naprawdę jej zawdzięczam. 

- Postanowiłem się zgłosić. - powiedziałem po chwili, na co dziewczyna stanęła w miejscu. 

- Żartujesz? - spytała zadowolona.

- Nie, poważnie się zgłosiłem. - zaśmiałem się z jej reakcji. 

- Boże, jestem taka szczęśliwa! - przytuliła mnie z całej siły, na co wybuchłem większym śmiechem - I co teraz? 

Razem wchodziliśmy w temat startera. Razem wymyślaliśmy pierwszą piosenkę i gdyby nie ona to mogę się założyć, że rzuciłbym robienie muzyki przy pierwszej lepszej okazji. Teraz bawił mnie fakt, że strasznie denerwowała mnie kiedy gadała, że mam zabrać się za starter. Z perspektywy czasu powinienem jej za to podziękować. 

Westchnąłem ciężko i przymknąłem oczy. Przez głowę przelatywały mi momenty spędzone z brunetką. Całościowo musiałem przyznać, że mieliśmy masę szczęśliwych wspomnieć, a nasze kłótnie były tylko niemiłym dodatkiem. Po dokładnym przemyśleniu dochodziłem nawet do wniosku, że nawet nie było ich tak dużo. 

Poczułem ogromne wyrzuty sumienia. Klara sama ostatnio mówiła, że jesteśmy w stanie to naprawić. Byłem tak głupi nie zgadzając się na to. Wizja naszych wszystkich kłótni tak bardzo mnie zaślepiła, że nie byłem w stanie dostrzec, że to nie one są najważniejsze. Najważniejszy był fakt, że byliśmy ze sobą szczęśliwi.

Musiałem ją odzyskać. Nie wiedziałem jeszcze jak to zrobię i jak zdobędę znów poparcie moich przyjaciół, ale musiałem to wszystko naprawić. Początkowo muszę jednak z powrotem namówić Klarę na to, że warto nas ratować. Bałem się, że było za późno, ale chciałem spróbować. Nie miałem już nic do stracenia. 

***

ostatnie dwa rozdziały opierają się trochę na wspomnieniach, ale myślę, że warto było przypomnieć, że związek klary i wiktora nie zawsze był zjebany;))

kolejny postaram się wstawić za niedługo!!

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz