107

1.8K 113 37
                                    

PERSPEKTYWA KLARY

Kilka minut przed 23:00 nareszcie weszłam do swojego pokoju. Zmęczona westchnęłam ciężko i przejrzałam się w lustrze. Elegancką sukienkę już dawno zmieniłam na dresy oraz za dużą bluzę, a mój kok nie wyglądał ani trochę schludnie. Po makijażu również nie było już ani śladu.

Po wielu namowach Marty i mojego taty zgodziłam się zostać na noc w rodzinnym domu. Całe szczęście, że ten dom miał zapasową sypialnię, bo również nocowali tutaj moi dziadkowie. Kiedy tylko zaczął się wieczór usiedliśmy w piątkę w salonie i piliśmy wino rozmawiając. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak mocno integrowałam się z rodziną. 

Dziś miałam również okazję się wykazać. Sama ogarnęłam Tymka do spania, za co jego mama była mi niesamowicie wdzięczna. Widziałam po niej, że święta ją stresowały, ale po wypiciu odrobiny alkoholu od razu się rozluźniła. 

Przebrałam się szybko w jakąś piżamę i rozczesałam włosy, które zaplotłam w luźnego warkocza. Musiałam przyznać, że cały ten dzień odrobinę mnie wykończył. Naprawdę jedyne na co teraz miałam ochotę to pójść spać i obudzić się dopiero o 10:00 kolejnego dnia. 

Położyłam się w łóżku i od razu wtuliłam się w drugą poduszkę. Było mi niesamowicie wygodnie. Kiedy już powoli przysypiałam usłyszałam, że telefon, który odłożyłam na szafkę obok zaczyna wibrować. Początkowo chciałam to zignorować, ale w końcu westchnęłam ciężko i podniosłam urządzenie. 

Zmarszczyłam brwi i przetarłam swoje przemęczone oczy. Musiały takie być, bo nie wierzyłam w to, co właśnie widziałam. Miałam ochotę się uszczypnąć, aby mieć pewność, że na pewno nie śpię. Mimo to wszystko wskazywało na jedno. Dzwonił do mnie Wiktor Jakowski. 

Chwila, w której myślałam nad tym czy odebrać dłużyła mi się w nieskończoność. Może była to zwykła pomyłka? Dlaczego miałby do mnie dzwonić o 23:00 w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia? A może jednak było to coś ważnego? Musiałam się szybciej zastanawiać, bo za moment po prostu automatycznie by go rozłączyło. 

- Halo? - a niech szlag to trafi. Po jaką cholerę odbierałam ten telefon?

- Klara? - spytał cicho, na co jedynie przytaknęłam. Naprawdę nie miałam pojęcia o co w tym wszystkim chodziło, więc postanowiłam trzymać nerwy na wodzy. - Cześć Klara, wypiłem trochę z Łukaszem i poczułem potrzebę zadzwonienia do kogoś. 

Uniosłam brwi i parsknęłam cicho śmiechem. Nie miałam nawet siły skomentować tego jak żałośnie to brzmiało. Kiedy Wiktor mówił, że wypił trochę to znaczyło to, że po prostu sobie nie oszczędzał. Nie chciałam wiedzieć w jakim stanie był. 

- I dlatego dzwonisz właśnie do mnie? - spytałam ironicznie, ale szybko skarciłam się za to w myślach. Musiałam przestać być taka wredna. 

- Po prostu dużo dziś o tobie myślałem. - odparł beztrosko, na co chwilowo mnie wcięło. Boże, on naprawdę musiał być okropnie pijany skoro mówił mi takie rzeczy bez ogródek. Nie odpowiedziałam, a czekałam na dalszy rozwój sytuacji. - Jestem w ogóle teraz w Warce i moja rodzina nienawidzi mnie za to, że nie ma Cię ze mną. Co za śmieszny zwrot akcji. 

- W to Ci raczej nigdy nie uwierzę. - zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową. To, co powiedział brzmiało tak absurdalnie, że nie mogło być prawdą. 

- Mówię poważnie! Gabrysia nawet specjalnie przywiozła nowe lalki, żeby Ci pokazać. - mruknął, a mi uśmiech zszedł z twarzy. Poczułam, że na chwilę ścisnęło mnie serce. Gabi była niesamowitą dziewczynką i przyznam, że zrobiło mi się przykro, bo pewnie już nigdy się z nią nie spotkam. 

- Pozdrów ją jutro ode mnie. - rzuciłam cicho i przygryzłam policzek od środka. Blondyn chyba nie wyłapał po moim głosie, że posmutniałam, ale właściwie nawet nie byłam zdziwiona. Nikt w jego stanie by tego nie wyłapał. 

- A jak twoje święta? - spytał ignorując chwilę ciszy, która zapanowała między nami. Westchnęłam ciężko i zastanowiłam się od czego zacząć. Raczej nie chciałam opowiadać mu wszystkiego, więc postawiłam na najważniejszą sytuację. 

- Cóż, okazało się, że mam brata. - powiedziałam jak gdyby nigdy nic, a po drugiej stronie zapanowała cisza. Czyżby przerwało nam połączenie?

- Masz brata?! - słyszałam po jego głosie, że był w ogromnym szoku. Zaśmiałam się cicho z jego reakcji. Nie byłam pewna czy mówienie mu takiej informacji w tym momencie było rozsądne. - Nie gadaj!

- No serio, ma na imię Tymek i za miesiąc kończy trzy lata. - uśmiechnęłam się na swoje słowa. Znałam tego malucha dosłownie jeden dzień, a już z dumą obnosiłam się, ze mam rodzeństwo. 

- Ale akcja, nie wierzę. - rzucił, po czym również się zaśmiał - Nie mogę się doczekać aż go poznam. 

Zacisnęłam usta i głośno przełknęłam ślinę. Z każdą dalszą minutą naszej rozmowy miałam wrażenie, że Wiktor chyba zaczyna zapominać o tym, że nie jesteśmy razem. Nie chciałam go mimo wszystko znów uświadamiać, bo cholera wie jak mogłoby się to skończyć. W końcu był pijany. 

- Mogę zadzwonić na kamerce? - spytał nagle, a ja myślałam, że oczy wylecą mi z orbit - Stęskniłem się za tobą. 

- Nie wiem czy to dobry pomysł... - zaczęłam niepewnie - Poza tym nie wyglądam za dobrze.

- Przestań, zawsze tak mówisz, a zawsze wyglądasz ładnie. - mogłam założyć się, że właśnie przewrócił oczami. Parsknęłam cicho i poczułam, że przyjemne ciepło rozlewa się w moim środku. Uwielbiałam kiedy mnie komplementował. 

- Niech będzie. - westchnęłam ciężko, a chłopak bez słowa się rozłączył. 

Korzystając z chwili, szybko rozpuściłam swoje włosy i przeczesałam je ręką. Dalej wyglądałam jak siedem nieszczęść, ale nie mogłam już nic zrobić. Szybko zapaliłam jeszcze lampkę przy łóżku, żeby było mnie jakkolwiek widać. 

- No miałem rację, wyglądasz pięknie. - rzucił kiedy tylko przeanalizował moją twarz wzrokiem. Poczułam, że zaczynam się delikatnie rumienić, a na moje usta wkrada się uśmiech. Szybko zagryzłam wargę chcąc jakoś to powstrzymać. - Nie musisz udawać, że moje słowa Cię nie ruszają, słonko. 

- Zaraz zakończę tą rozmowę, ostrzegam. - warknęłam, na co blondyn parsknął śmiechem. Coś w środku mówiło mi, że podświadomie tęskniłam za tym widokiem. 

Uśmiechnęłam się lekko widząc go szczęśliwego. W ciszy wpatrywaliśmy się w siebie. Nawet teraz, w swoich nie ułożonych włosach wyglądał przystojnie. Był pijany, widziałam to po jego oczach, ale o dziwo zachowywał się normalnie. Naprawdę myślałam, że jest z nim gorzej. 

- Kłamałem. - mruknął nagle i dalej uważnie się we mnie wpatrywał. Zmarszczyłam delikatnie swoje brwi. 

- Wiedziałam, że jednak nie wyglądam tak ładnie. - westchnęłam ironicznie, na co ten przewrócił oczami. Chyba załapał fakt, że żartowałam. 

- Kłamałem kiedy powiedziałem, że już mi na tobie nie zależy. - wyjaśnił.

Wiedząc, że ciągle na mnie patrzy musiałam panować nad swoją reakcją. Tak bardzo powstrzymywałam się przed tym, aby się nie uśmiechnąć. Chyba miałam nawet ochotę skakać ze szczęścia.

- Zgadzam się na twoją propozycję. Chcę dać nam szansę. Ten ostatni raz, Klara.

***

moment, który był wyczekiwany przez większość z was...

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz