- Jezu drogi. - usłyszałam głośne westchnięcie, co automatycznie mnie obudziło. Miałam bardzo słaby sen i nawet najmniejszy dźwięk był w stanie mnie obudzić. Otworzyłam lekko oczy i od razu ukazał mi się blondyn, który chował głowę w rękach.
- Kacyk męczy? - zaśmiałam się lekko, przez co obdarował mnie morderczym wzrokiem.
- Tak strasznie boli mnie głowa. W dodatku ostatnie co pamiętam to wyjście Diany ze studia. - powiedział i pokręcił głową. Zmarszczyłam brwi. Nie powiem, zrobiło mi się trochę przykro.
- Nie pamiętasz nic po tym? - zapytałam spokojnie, nie chcąc dać mu po sobie nic poznać.
- Kompletna pustka. - uśmiechnął się do mnie lekko, czego nie odwzajemniłam - A powinienem coś pamiętać?
- Nie, tak tylko pytam. - odparłam zlewająco, po czym wstałam z łóżka i skierowałam się do wyjścia z sypialni.
- Coś nie tak? - usłyszałam jego kroki podążające za mną.
- Wszystko gra. - uśmiechnęłam się nie szczerze, po czym wyjęłam tabletki z szafki w kuchni - Weź je i popij wodą. Ja idę do łazienki, za chwilę wrócę.
Zanim blondyn zdążył odpowiedzieć ja znalazłam się już w łazience. Podeszłam do umywalki i przemyłam sobie twarz wodą dla przebudzenia. Nic nie pamiętał z wczoraj? Cóż to jedynie jego strata. Przyznam jednak, że było mi cholernie przykro, bo wiedziałam, że szybko nie znajdę w sobie na tyle odwagi, aby to powtórzyć.
Szybko umyłam jeszcze zęby oraz załatwiłam się, a następnie wróciłam do kuchni, w której chłopak opierał się o blat i przeglądał coś na telefonie. Minęłam go i stanęłam przed lodówką.
- Klara, co Ci się stało? - spytał nagle zmartwiony, a ja uniosłam brwi.
- O co Ci chodzi, mam coś na twarzy czy jak?
- Byłaś szczęśliwa, a jak powiedziałem, że nic nie pamiętam to nagle jesteś jakaś obrażona.
- Nie jestem obrażona. - powiedziałam, a gdy chłopak mnie przytulił wyrwałam się lekko z uścisku i odeszłam w bok.
- Nie wcale. - odparł ironicznie - Dlaczego mnie więc odpychasz?
- Bo nie mam ochoty się do Ciebie przytulać.
- Naprawdę nie wiem o co Ci chodzi.
- O nic mi nie chodzi. - wzruszyłam ramionami - Co chcesz na śniadanie? Może być jajecznica?
- Nie skończyliśmy wcześniejszego tematu.
- Ja skończyłam. - odparłam, po czym wyciągnęłam z lodówki jajka oraz masło. Ignorując jego natarczywe spojrzenie zaczęłam robić nam jedzenie. Była to naprawdę irytujące. Czułam tylko jak chłopak obserwuje każdy mój ruch. - Możesz usiąść przy stole, zaraz będzie gotowe śniadanie.
Blondyn nie spierając się dłużej zabrał swój telefon i opuścił kuchnię. Wzięłam głęboki wdech i przewróciłam lekko oczami. Z jednej strony nie powinnam być na niego zła, bo to, że nie pamiętał nie było zbytnio jego winą. Niestety było mi okropnie przykro i musiałam na kimś wyładować swoją frustrację.
Po zrobieniu jajecznicy posmarowałam jeszcze kanapki masłem i na każdej z nich rozgniotłam awokado. Wszystko posypałam solą i pieprzem po czym zabrałam dwa talerze i przeszłam do salonu, w którym znajdował się stół. Położyłam naczynie przed chłopakiem i usiadłam na przeciwko niego.
Jedliśmy w ciszy. Nie mieliśmy ochoty już nic mówić. On dobrze wiedział, że cokolwiek nie powie ja i tak odbiję pałeczkę i jakoś go zleję. Po skończonym posiłku zebrałam talerze i odłożyłam je do zmywarki. Lekko ciążyła mi ta cisza w mieszkaniu. Chciałabym się do niego odezwać, jednak moja duma mi na to nie pozwalała. Zrezygnowana zrobiłam sobie szybko kawę po czym usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor, w którym akurat leciał jakiś program śniadaniowy. Przyznam, że trochę mnie to wciągnęło, ponieważ pokazywali naprawdę fajne przepisy na wegetariańskie potrawy.
- Będę się już zbierać. - po jakimś czasie chłopak pojawił się w pokoju i stanął przy kanapie. Obleciałam go szybko wzrokiem, po czym upiłam łyka kawy.
- Okej, pa. - odparłam i z powrotem wróciłam do oglądania telewizji. Blondyn westchnął ciężko, podszedł do mnie i pocałował mnie w głowę.
- Zadzwoń potem, proszę. - powiedział, po czym ruszył do przedpokoju. Chwilę później usłyszałam trzask drzwi i zostałam sama w mieszkaniu.
Nie wiem kogo on chciał nabrać. Mnie czy siebie? Naprawdę wierzył w to, że odezwę się do niego za niedługo? Oczywiście mogłabym to zrobić, jednak czy chciałam? Nie za bardzo.
Gdzieś w głowie narodziła mi się myśl, że podświadomie wiedziałam, że za chwilę wszystko się zepsuje. Miałam jednak nadzieję, że dobra passa potrwa trochę dłużej. Widocznie mocno się przeliczyłam.
Z drugiej strony wydaje mi się, że Wiktor nie jest na mnie zły, a bardziej zawiedziony moim zachowaniem. Ale co miałam na to poradzić? Szybciej spaliłabym się ze wstydu niż powiedziała mu wprost, że całowaliśmy się zeszłego wieczoru. Owszem, może wyolbrzymiałam całą sytuację, jednak miałam kompletny problem z okazywaniem jakichkolwiek emocji, dlatego też wiedziałam, że sytuacja sama musi się jakoś wyjaśnić. Do przeprosin z mojej strony nie dojdzie.
Po wypiciu kawy wyłączyłam telewizor i postanowiłam trochę ogarnąć w mieszkaniu. Zabrałam się za wycieranie kurzy, następnie poodkurzałam i umyłam podłogi. Przy okazji podlałam też wszystkie kwiatki, których swoją drogą miałam bardzo dużo oraz pootwierałam okna w całym domu, aby trochę tu wywietrzyć. Wszystko zajęło mi około trzech godzin, a zanim się obejrzałam była już 16:00.
Nie miałam żadnych planów na dalszą część dnia. Gdybym nie pokłóciła się z Wiktorem pewnie znów spędzalibyśmy czas we dwójkę. Nie chciałam też już męczyć Diany o spotkanie, bo jednak miała ona jeszcze Maćka, z którym spędzała ostatnio mało czasu. Janusz zapewne leczył dziś kaca i odmówiłby mi spotkania. Za to Paulina z Sebastianem wyjechali z Warszawy na tydzień. Wychodziło więc na to, że nie mam z kim się spotkać.
Nie za bardzo lubiłam spędzać czas sama. Musiałam naprawdę chcieć zostać w domu, aby odmówić komukolwiek spotkania. Teraz nie chciałam siedzieć sama. Ale czy miałam jakieś inne wyjście? Nie za bardzo.
Zrezygnowana położyłam się na kanapie w salonie i włączyłam Netflixa na telewizorze. Nie znalazłam nic, co by mnie zainteresowało, dlatego włączyłam pierwszy lepszy serial, żeby cokolwiek leciało w tle. Przeglądałam telefon bez celu. Naprawdę mi się nudziło, a nie miałam pomysłu co ze sobą zrobić. Po chwili odłożyłam telefon i wyłączyłam telewizor. Okryłam się kocem i przymknęłam oczy. Jedyne co mi pozostało to się zdrzemnąć. Nie przychodziło mi do głowy nic kreatywniejszego.
*
Rozbudził mnie dźwięk mojego telefonu. Zmęczonym wzrokiem spojrzałam na zegar, który wskazywał 18:00. Chwilkę sobie pospałam. Nie patrząc na to, kto dzwoni odebrałam i z powrotem położyłam się na kanapie.
- Już nie jesteś obrażona? - usłyszałam po drugiej stronie znajomy głos i zmarszczyłam brwi. Przyznam, trochę mi przeszło, ale jakim prawem on miał czelność tak do mnie mówić?
- Nie wiem. Może jestem, a może nie jestem. - odparłam obojętnym głosem.
- To lepiej się zastanów, bo stoję pod drzwiami i nie wiem czy mam czekać jak debil, czy wracać do domu.
***
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...