[T/i] - twoje imię
-... Nienawidzę was! - krzyknęłaś do rodziców i wybiegłaś z domu. Znowu się pokłocili a ty już miałaś tego dość. Pobiegłaś w stronę parku. Zwolniłaś przekraczając bramę ogradzającą go od ulicy. Poszłaś na okrągły fragment trawnika, który był na samym środku parku. Usiadłaś na nim i spojrzałaś na niebo. Ponieważ jest noc, gwiazdy rozświetlały całe sklepienie. Mimowolnie łzy popłynęły po twoich policzkach. Zawiał zimny wiatr a ty objęłaś się ramionami i spuściła głowę w dół. Oplotłaś rękami kolana przyciągając je do siebie. Wybiegając nie wzięłaś żadnej bluzy czy kurtki a jesteś w koszulce na grubych ramiączkach. W tej chwili poczułaś się bezradna. Siedzisz tu sama, kiedy wszyscy śpią, nikt nie może ci pomóc.
Nagle poczułaś na swoich ramionach ciepły materiał. Spojrzałaś do góry i zobaczyłaś blondyna z niebieskimi oczami.
- Jesteś tylko człowiekiem. - odparł. Usiadł obok ciebie. Czułaś, że mogłaś mu zaufać.
- Nie da się nie zauważyć. - odpowiedziałaś. Dostrzegłaś, że masz marynarkę na ramionach. Miała na sobie logo jakiejś szkoły. - Dopiero wracasz, że szkoły?
- Można powiedzieć, że z niej zwiałem. Nudno tam i wszyscy są za głośno. - powiedział kładąc się na trawie
- No to oboje uciekamy. - skwitowałaś i otarłaś łzy. Chłopak złapał cię w pasie. Pociągnął do tyłu tak, że leżałaś obok niego na ziemi z jego ramieniem pod głową. Włożył delikatnie jedną słuchawkę do twojego ucha. Wsłuchałaś się w melodię i zamknęłaś oczy. Blondyn ostrożnie obrócił cię tak, abyś przytuliła się do niego. W takiej pozycji poleżeliście z godzinę.
- Tak w ogóle jak się nazywasz? - zapytałaś szeptem
- Shuu. A ty? - odpowiedział
- [T/i]. - powiedziałaś. Przyjemna cisza znowu zapanowała między wami. Nagle coś mokrego spadło ci na nos. Popatrzyłaś do góry i zobaczyłaś burzowe chmury.
- Chyba będzie padać. - odparł Shuu. Zgodziłaś się z nim. Wstaliście z miejsca.
- Muszę wrócić do domu, ale pewnie rodzice znowu się kłócą. - powiedziałaś do siebie. Spojrzałaś na chłopaka i oddałaś mu marynarkę.
- Chodź do mnie. Nie musisz tam wracać. - zaproponował. Nie czekając na twoją odpowiedź pociągnął cię za rękę. Dogoniłaś go i szłaś obok starając się dotrzymać kroku chłopakowi.
Po pół godzinie szybkiego marszu doszliśmy pod ogromną rezydencję. Wyglądała na starą.
- Tutaj mieszkasz? Wow... - odparłaś rozglądając się wokół
- Mam jeszcze pięciu braci. - powiedział otwierając bramę. Weszliście przez nią do ogromnego ogrodu.
- Te róże są piękne. - zachwyciłaś się roślinami, które uwielbiasz. Sama kilka miałaś w pokoju.
- Subaru się nimi zajmuje. - odparł blondyn, który już czekał pod drzwiami. Podbiegłaś do niego i razem weszliście do środka. Zaprowadził cię do salonu. Nagle usłyszeliście grzmot a niebo przecięła błyskawica.
- Wiesz Shuu, jak burza przejdzie i tak będę musiała wrócić do domu. Mimo wszystko rodzice chyba się o mnie martwią. - powiedziałaś, gdy chłopak postawił przed tobą kubek z ciepłą herbatą. Usiadł obok ciebie.
- Nie wrócisz do domu. Dopiero cię znalazłem. - odpowiedział spokojnie i zasnął. Podwinęłaś nogi na kanapę.
Piłaś powoli herbatę. Siedziałaś tak przypatrując się każdemu drobiazgowi. Nawet ci się podobało więc stwierdziłaś, że mogłabyś tu zostać. Nie spostrzegłaś nawet jak słońce zaczęło wschodzić. Z zamyślenia wyrwał cię blondyn. Objął ramieniem twoje ciało i przytulił do siebie.
- Powinnaś się przespać. Pierwszy raz czuję się głupio, że spałem. - odparł. Drugą ręką chwycił cię pod kolana i wstał z kanapy. Trzymałaś jego szyję, żeby nie spaść. Gdy zaczął wspinaczkę po schodach, ktoś otworzył frontowe drzwi. Chciałaś zobaczyć kto to, ale Shuu ci nie pozwolił przyciskając twoją głowę do jego torsu. Było ci wygodnie w takiej pozycji więc wtuliłaś się w jego szyję zasypiając.
***
Otwarłaś zaspane oczy i pomrugałaś kilka razy. Leżałaś na wielkim łóżku, które pomieściłoby parę osób. Obróciłaś głowę i zobaczyłaś blondyna przytulającego się do ciebie. Rozczulił cię ten widok. Przejechałaś palcami po jego włosach. Zamruczał cicho i uchylił jedną powiekę. Po chwili zorientował się, że to ty. Podniósł się do pozycji siedzącej razem z tobą.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Nie czekając na pozwolenie wszedł do środka. Był to wysoki brunet z czerwonymi oczami. Lekko się przestraszyłaś i złapałaś Shuu za rękę. Dostrzegłaś między nimi pewne podobieństwo.- Shuu, jedziemy do szkoły za piętnaście minut. Radzę ci być na dole. - odparł chłodno nie zwracając najmniejszej uwagi na ciebie
- Dzisiaj nie jadę. Muszę się zająć ważną osobą. - odpowiedział przyciągając mnie do siebie. Trochę nie wygodnie. Brunet dopiero teraz spojrzał na mnie. Przeskanował moje ciało a Shuu lekko się zdenerwował.
- Niewiele warte. Zadbaj, żeby chociaż się nie wygadała nikomu. - podsumował i wyszedł. Blondyn wstał na równe nogi. Podszedł do drzwi balkonowych. Z przerażeniem przypatrywał się wschodzącemu księżycowi.
- Błagam, cokolwiek się stanie, nie skreślaj mnie. Mogę nie być w stanie się powstrzymać. A swoim braciom też cię nie dam. Jesteś dla mnie ważna. - powiedział. Skinęłaś głową, ale zupełnie nie wiedziałaś o co mu chodzi skoro znacie się od dwóch dni. Chłopak z ulgą podszedł do ciebie i pociągnął cię, żebyś wstała. Przytulił twoje ciało do siebie. Zaczął głaskać twoje włosy i szeptał uspokajające słowa, chociaż to on potrzebował spokoju. Wyciągnęłaś ręce tak, żeby objąć jego szyję. Wplątałaś palce w jego włosy.
- Shuu, spokojnie. Do każdej nowo poznanej dziewczyny tak się kleisz? - zażartowałaś starając się od niego odsunąć. Niestety trzymał cię w żelaznym uścisku. Jeszcze bardziej go wzmocnił, gdy chciałaś się wydostać.
- Nie. - odparł hardo
- Shuu... Dusisz mnie lekko... - wycharczałaś cicho a blondyn odskoczył od ciebie jak oparzony. Złapał się za kark pocierając go.
- Przepraszam. Czasami nie zdaję sobie sprawy ze swojej siły. - powiedział. Zrobiłaś kilka głębszych wdechów.
- Nic się nie stało. - odparłaś uśmiechając się do niego. Położyłaś dłoń na piersi i starałaś się unormować oddech. Udało ci się to po dłuższej chwili. Nagle chłopak podszedł do ciebie a ty zobaczyłaś błysk w jego oczach. Objął cię w pasie i odsłonił włosy z twojej szyi.
- Emmm... Shuu? Co ty...? - zapytałaś a chłopak wgryzł się w twoją szyję. Jęknęłaś cicho, ale stałaś spokojnie. Objęłaś go i trzymałaś delikatnie, żeby nie upaść. Wygląda na to, że masz do czynienia z wampirem. Słyszałaś jakieś pogłoski o znalezieniu kilku ciał dziewczyn z dziurami w szyi, ale nie wierzyłaś w to. Lekko się przestraszyłaś i czułaś jak twoje serce przyspiesza. Blondyn w końcu odsunął się od ciebie a ty ze łzami w oczach wybiegłaś z pomieszczenia. Po kilku minutach znalazłaś wyjście z rezydencji.
Czemu kiedy inni śpią, ja muszę uciekać przed wampirem? Bo jestem za bardzo łatwowierna.
Dobiegłaś do domu. Wbiegłaś do pokoju i zaryglowałaś drzwi krzesłem. Okno szczelnie zamknęłaś. Położyłaś się na łóżku łkając cicho z bólu szyi.
CZYTASZ
Diabolik lovers - one-shots [Zakończone]
FanfictionAKTUALIZACJA: Na profilu jest druga część! Zapraszam tam wszystkich czytelników <3 I nie chcę poprawiać pierwszych shotów, które dopiero wprowadzały mnie w temat, więc nie oceniajcie książki po nich 🙏 Okładka by: @SiHiroko2414 😍 One-shoty z br...