Subaru | "She just a friend!" |

1.8K 101 30
                                    

Pozdro dla kumatych ^

Dla Revloney

Ściąga: 

[T/i] - twoje imię

Siedziałaś dzisiaj na szkolnym dachu i ukradkiem obserwowałaś swoje przyjaciela, w którym się podkochujesz. Subaru Sakamaki aktualnie stał ze swoimi braćmi dyskutując o czymś. Rozmarzona patrzyłaś na chłopaka aż dzwonek wyrwał cię z krainy marzeń. Szybko porwałaś plecak i zbiegłaś po schodach na lekcję. Usiadłaś na swoim miejscu a obok ciebie usadowił się Subaru. 

- Hej [T/i]. - przywitał się z lekkim uśmiechem

- Cz-cześć Subaru. - odpowiedziałaś z zająknięciem. Wyjęłaś potrzebne rzeczy z torby i starałaś się opanować rumieniec. 

- Dzień dobry, dzisiaj będziecie pracować w parach. - powiedziała nauczycielka wchodząc do klasy. Przeklęłaś ją w myślach. Przecież nie dasz rady! 

- [T/i], wszystko w porządku? Jesteś dzisiaj dziwna. - odparł wampir. Wziął kartę pracy od pani i położył ją po między nami. 

- Tak, po prostu nie najlepiej się czuję. - skłamałaś. Musisz się opanować! To jest twój przyjaciel. 

Razem szybko zrobiliście zadania. Teraz po cichu rozmawialiście. Subaru zaproponował wyjście do kina jak co miesiąc. Zgodziłaś się, ale twoje serce płakało na myśl, że to tylko przyjacielskie spotkanie. Jednakże postanowiłaś wyznać mu swoje uczucia po seansie. 

***

Skończyłaś lekcje parę minut temu. Wychodziłaś właśnie z szatni gdy usłyszałaś głos Subaru. Stanęłaś przy ścianie, żeby trochę podsłuchać o czym rozmawia i z kim. 

- (...) Mówię ci, że nic nie czuję do niej! To tylko przyjaciółka jak już. - usłyszałaś. Pomrugałaś szybko powiekami, żeby zatamować kilka łez. 

- Oj, Subaru! Nie można tak. Ona naprawdę się zakochała. - rozpoznałaś Laito po głosie

- Nie obchodzi mnie to! - krzyknął waląc w ścianę. Pisnęłaś przestraszona i uciekłaś do wyjścia. Łzy zamazywały ci drogę. Krzyki, pisk i ból to ostatnie co pamiętam zanim ciemność ogarnęła moje ciało.

~***~ 

- (...) [T/i]! [T/i]! Błagam obudź się. Otwórz swoje oczy i spójrz na mnie. - usłyszałaś gdzieś z boku. Całe swoje siły zebrałaś do otwarcia powiek. Rozejrzałaś się wokół. Subaru siedział obok łóżka i trzymał twoją dłoń. Miał zamknięte oczy. Poruszałaś palcami, żeby delikatnie pogłaskać go po policzku. Wampir od razu spojrzał na ciebie i przytulił cię ostrożnie. 

- Całe szczęście, że się obudziłaś. Już myślałem, że cię zupełnie straciłem. - powiedział 

- Czemu ja jestem w szpitalu? Co się w ogóle stało? - zapytałaś słabo

- Wybiegłaś ze szkoły jak poparzona. Wpadłaś pod samochód i byłaś nieprzytomna cztery dni. - odpowiedział. Pomyślałaś chwilę. Przypomniałaś sobie co wtedy usłyszałaś. 

- [T/i], powiedz mi. Co się dzieje? - poprosił ścierając łzę z twojego policzka. Nawet nie wiesz kiedy wypłynęła. 

- Ja... się zakochałam w tobie. Nie wiem dlaczego, tak po prostu się stało. Słyszałam waszą rozmowę z Laito. Powiedziałeś, że jestem dla ciebie tylko przyjaciółką a tylko ten zboczeniec wiedział o moim uczuciu. Jak chcesz to możemy nadal być przyjaciółmi! Nie będzie mi to przeszkadzać! - opowiedziałaś a on tylko nachylił się do ciebie. Dzięki temu, że byłaś podłączona do kardiomonitora po całej sali rozległo się szybsze pikanie naśladujące twoje serce. 

- Mówisz prawdę. - stwierdził prostując się. Miałaś ochotę go walnąć. 

- Jasne, że mówię prawdę! Czemu miałabym kłamać? - odparłaś 

- Razem z Laito nie rozmawialiśmy o tobie. To było o pierwszoklasistce, której pomogłem "przez przypadek". Nie pytaj. A jeśli chodzi o nas to nie mam nic przeciwko, żebyśmy byli kimś więcej niż przyjaciółmi. - powiedział i ucałował twoje czoło. Do sali weszli twoi rodzice, którzy spytali jak się czujesz i poszli po lekarza. Powoli podniosłaś się do pozycji siedzącej i obejrzałaś swoje ręce, które były obandażowane. Odkryłaś kołdrę a twoje nogi wcale nie wyglądały lepiej. 

- Subaru, nie wyglądam jak po wypadku samochodowym. - odparłaś 

- Wiesz, jak twoje bezwładne ciało przeturlało się na kamienisty podjazd a auto, które cię trafiło też dostało z tyłu. Szyby się rozbiły a szkło rozprysło się na wszystkie strony. - wyjaśnił. Do sali wszedł lekarz z twoimi rodzicielami. Rozmawiał głównie z rodzicami a ty się nie wtrącałaś. Niewiele rozumiałaś z tego co mówił. 

- I proszę o spokój. Takie skoki w pracy serca nie są zbytnio zalecane w tym stanie. - odparł doktor i puścił nam oczko przed wyjściem z sali. Cała się zaczerwieniłaś a dorośli wyszli z pomieszczenia. 

- Jeszcze jeden skok nie zaszkodzi. - powiedział Subaru i nachylił się do ciebie. Przytrzymał twoją twarz w swoich dłoniach, żebyś nie uciekła. Delikatnie cię pocałował a ty oddałaś gest. 

Diabolik lovers - one-shots [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz