Ten shot dedykuję @NeonNaomiChan
[T/i] - twoje imię
[w/n] - wymyślone nazwisko
Kou jest twoim najlepszym przyjacielem, ale czujesz coś więcej (friendzone lvl hard T^T ~ aut.). Nienawidzisz patrzeć jak wszystkie dziewczyny się do niego kleją.
- Hej MNeko-chan! - usłyszałaś głos, który wyrwał cię z zamyślenia. Spojrzałaś do góry.
- Cześć. - odpowiedziałaś cicho i obojętnie. Miałaś założoną nogę na nogę a głowę opierałaś o rękę.
- Coś się stało? - zapytał siadając obok ciebie
- Nie. - odparłaś krótko. Zadzwonił dzwonek a ty wstałaś i wzięłaś torbę do ręki. Weszłaś do sali i usiadłaś na swoim miejscu. Gdy Kou wszedł do środka, wszystkie dziewczyny zaczęły krzyczeć, żeby usiadł z nimi. Wzięłaś ołówek do buzi i oparłaś głowę o rękę. Poczułaś oplatające cię ramię.
- [T/i], powiedz mi, co się dzieje? I nie mów, że nic, bo ci nie wierzę. - powiedział
- Nieważne. Nie zrozumiesz. - odpowiedziałaś. Do klasy wszedł nauczyciel.
- Dzień dobry klaso. Wiem, że macie mieć normalnie matematykę, ale pani [w/n] rozchorowała się i zastępuję ją. Potraktujcie to jako wolną lekcję, bo mam dużo papierkowej roboty. Możecie rozmawiać, ale nie za głośno. - wyjaśnił a ty już wiedziałaś co się święci. Oczywiście Kou będzie otoczony wianuszkiem dziewczyn a ty tylko nabawisz się nerwicy. Bez słowa wyciągnęłaś telefon i słuchawki. Podłączyłaś je włączając muzykę.
- Kouś! Powiedz jak... - zagadała go jakaś dziewczyna, która razem z trzema koleżankami już stała przy blondynie. Nie słyszałaś dalej, bo puściłaś piosenkę na full. Mało ci uszy nie odpadły, ale wolałaś to niż słuchać piszczących głosików, które gadają głupoty. Nigdy byś się tak nie wygłupiała przed swoim idolem, ale cóż. To nie twoja sprawa. Tak w sumie nie pamiętasz, kiedy ostatnio poszłaś gdzieś z Kou. Poza tym każdy wasz wypad psuły jego fanki, dlatego głównie spotykaliście się u któregoś z was. Zdenerwowałaś się, gdy jedna dziewczyna wcisnęła się pomiędzy ciebie a chłopaka. Wzięłaś swoje rzeczy do torby i jakimś cudem się wydostałaś. Podeszłaś do nauczyciela.
- Przepraszam, źle się czuję. Mogę iść do pielęgniarki? - zapytałaś
- Dobrze, idź. - odpowiedział a ty cicho podziękowałaś i wyszłaś. Nikt o tym nie wie, ale higienistka to twoja ciotka. Wolisz z nią porozmawiać niż siedzieć w sali. Zapukałaś do drzwi. Weszłaś do środka.
- Cześć ciociu. - przywitałaś się z nią
- Hej [T/i], co się stało?
- Mdli mnie.
- Od czego?
- Od fanek Kou. - odpowiedziałaś padając na krzesło. Ciocia wstała i po chwili przyniosła ci kubek z wodą oraz tabletkę.
- To na ból głowy, bo widzę, że niewyraźna jakaś jesteś. - odparła. Skinęłaś połykając tabletkę. Ciotka pokazała ci kozetkę ręką. - Połóż się, otworzę jeszcze okno i wszystko mi opowiesz.
- Dzięki ciociu. - powiedziałaś układając się wygodnie
- To śmiało, mów. - zachęciła
- Mam dość, że Kou jest moim przyjacielem. Z jednej strony chciałabym, żeby był moim chłopakiem, bo go kocham, ale z drugiej strony wkurza mnie to, że jego fanki będą nam przeszkadzać, ponieważ nawet teraz jak jesteśmy tylko przyjaciółmi to patrzą na mnie jak na najgorszego wroga. - opowiedziałam
- To masz poważny problem. Niestety. - podsumowała - Poczekaj po prostu.
- No dzięki. Mogę tu zostać? - zapytałaś. Ciocia tylko skinęła głową.
- Pójdę tylko zgłosić to nauczycielowi. Zaraz wrócę. - odparła i wyszła z pomieszczenia. Zamknęłaś sobie oczy. Po chwili drzwi otworzyły się.
- Emmm... [T/i], ktoś chce z tobą porozmawiać. Zostawię was. - usłyszałaś od swojej cioci. Nagle coś ciężkiego przygniotło ci klatkę piersiową. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś blond czuprynę. Przewróciłaś oczami.
- Kou, zejdź ze mnie. - zażądałaś chociaż chciałaś, żeby tak został. Nie posłuchał i objął ciebie wokół pasa tuląc się jeszcze bardziej. Westchnęłaś wplatając palce w jego włosy. Zaczęłaś je przeczesywać.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że źle się czujesz przy fankach? Myślałem, że wolisz spędzać czas u mnie w domu. - zapytał a ty zdębiałaś. Skąd on o tym wiedział. Teraz zobaczyłaś telefon na biurku cioci. Pewnie zadzwoniła do niego zanim jej opowiedziałam o swoim problemie. Nie odpowiedziałaś na pytanie. Leżeliście tak chwilę.
- Przepraszam Kou, ale nie mogę tak dłużej. - odparłaś i wyplątałaś się z jego objęć. Otworzyłaś szerzej okno wyskakując przez nie. Na parterze to żaden wyczyn. Pobiegłaś do pobliskiego lasku i usiadłaś pod drzewem. Przyciągnęłaś kolana do siebie obejmując je ramionami.
- Co tu robi taka Bitch-chan? - usłyszałaś. Podniosłaś głowę do góry i zobaczyłaś Laito Sakamaki'ego. Wyciągnął do ciebie dłoń, żebyś wstała. Wzięłaś ją. Wstałaś do góry, ale oparłaś się o drzewo.
- Laito też masz fanki, prawda? - zapytałaś
- Tak, mam. - odpowiedział lekko zdziwiony
- Nie wkurzasz się czasem na nie? Niekoniecznie mówiąc im o tym. - zadałaś pytanie
- Czasami mnie delikatnie denerwują. Zazwyczaj to dziewczyny, które udają "słodkie idiotki". Taki typ jest najgorszy. Wolę takie ładne i normalne. - odparł przyciągając cię do siebie. Nie opierałaś się, bo nie miałaś za bardzo po co. Oparłaś czoło o jego tors. Rudowłosy był zimny.
- Laito, wszystko z tobą dobrze? Jesteś cały zimny. - powiedziałaś, ale on zignorował twoje zmartwienia. Nachylił się nad twoją szyją.
- Nie! Nie pozwolę ci na to Laito! [T/i] jest tylko moja! - krzyczał Kou, który zmierzał w waszą stronę
- W zasadzie to sam mi ją oddałeś. Jest już tak zobojętniała, że nie rusza ją to co zrobię. - odparł a ty zrozumiałaś, że ma rację. Już ci wszystko jedno. Zostałaś wyrwana z objęć Laito przez Kou. On przytulił cię do siebie. Zauważyłaś, że on też jest przeraźliwie zimny.
- Czy tylko ja tu jestem ciepła? Oboje jesteście zimni. - powiedziałaś. Oparłaś głowę o jego ramię.
- Może to jest spowodowane tym, że my i nas bracia jesteśmy wampirami. - Laito udał zamyślenie a zaraz po tym się wyszczerzył pokazując kły. To podziałało na ciebie jak kubeł wody. Odskoczyłaś od blondyna, który cię trzymał.
- [T/i], spokojnie. Nic ci nie zrobię i nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię dotknął. - zapewnił Kou
- Jesteś potworem. - odpowiedziałaś tylko
- Zostawiam was samych. Powodzenia gołąbki. - poinformował nas i zniknął. Spojrzałaś na wampira z niepewnością.
- Pożresz mnie teraz? - zapytałaś po dłuższej chwili. Chłopak tylko się zaśmiał.
- Nie piję krwi z ludzi, na których mi zależy. - odparł i podszedł do ciebie. Cofałaś się tak długo aż napotkałaś drzewo za swoimi plecami. Blondyn oparł ręce po obu twoich stronach tak, że nie mogłaś uciec. Zbliżył się i delikatnie musnął twoje wargi. Pogłaskał twój policzek wpijając się mocniej w twoje usta. Odwzajemniłaś całusa.
- [T/i], kocham cię i obiecuję, że zawsze znajdę dla ciebie czas. Jesteś dla mnie najważniejsza. Teraz fanki spadają na dalszy plan. - obiecał, gdy odsunęliście się od siebie. Uśmiechnęłaś się i przytuliłaś do niego.
CZYTASZ
Diabolik lovers - one-shots [Zakończone]
FanfictionAKTUALIZACJA: Na profilu jest druga część! Zapraszam tam wszystkich czytelników <3 I nie chcę poprawiać pierwszych shotów, które dopiero wprowadzały mnie w temat, więc nie oceniajcie książki po nich 🙏 Okładka by: @SiHiroko2414 😍 One-shoty z br...