Dla Lady_Vamp14
[T/i] - twoje imię
Postanowiłaś wybrać się na spacer do lasu. Chciałaś odetchnąć od braci Sakamaki, którzy ciągle się do ciebie dobierali. Najbardziej taki jeden rudowłosy wampir. Łazi za tobą wszędzie i gada, że jesteś jego laleczką. Odetchnęłaś z ulgą, gdy przeszłaś przez granicę lasu. Wzięłaś głęboki oddech świeżego powietrza i ruszyłaś przed siebie. Chłonęłaś cały widok jakbyś była tu pierwszy raz. Nagle usłyszałaś warczenie za sobą. Spojrzałaś do tyłu. Szary wilk czaił się na ciebie. Zaczęłaś się powoli wycofywać, ale nadepnęłaś na liście a zwierzę wyskoczyło przed siebie. Ruszyłaś sparaliżowane strachem ciało i zaczęłaś uciekać. Wilk zbliżał się coraz bardziej. Szybko wspięłaś się na najbliższe drzewo nie patrząc na małe zadrapania. W końcu udało ci się usiąść na dosyć wysokiej gałęzi. Wilk próbował skakać lub wdrapywać się na drzewo, ale nie dał rady i odpuścił. Odbiegł zwabiony wyciem innego wilka. Zeskoczyłaś z gałęzi dopiero po chwili, gdy upewniłaś się, że nie ma już zagrożenia. Niestety wpadłaś w kałużę błotną. Całe nogawki do kolan miałaś ubrudzone. Westchnęłaś, ale nie miałaś zamiaru wracać. Ruszyłaś przed siebie.
Do kilku minutach wędrówki dotarłaś na małą polankę. Usiadłaś na ziemi i zamknęłaś oczy wsłuchując się w dźwięki natury. Po chwili położyłaś się. Dopiero teraz dotarło do ciebie, że jesteś cała obolała. Przez chwilę nie czułaś swoich nóg.
Leżałaś tak przez kilka minut. Postanowiłaś wstać i rozchodzić trochę obite mięśnie. Z lekkim oporem podniosłaś się. Zaczęłaś stawiać małe kroki i chodzić wokół polanki. W połowie okrążenia zobaczyłaś długie źdźbła trawy. Chciałaś zerwać jedno, ale były mocne i ostre. Przecięłaś sobie rękę w poprzek. Westchnęłaś ciężko.
- Chyba ten spacer nie był dobrym pomysłem. - powiedziałaś do siebie i odwróciłaś się do tyłu z zamiarem powrotu, ale teraz zorientowałaś się, że nie masz pojęcia, gdzie w ogóle jesteś. Uciekając przed wilkiem starałaś się go zgubić i nawet nie zapamiętałaś drogi. Walnęłaś się w czoło przeklinając w duchu swoją głupotę. Ruszyłaś przez całą polankę starając się wejść w las stroną, którą przyszłaś.
***
Szłaś tak kilka godzin z małymi przerwami na odetchnięcie. Czułaś, że gubisz się jeszcze bardziej. Nigdzie nie mogłaś znaleźć wyjścia. Byłaś głodna, bo rano zjadłaś tylko małe śniadanie. Nie miałaś ze sobą telefonu więc nie mogłaś nawet określić która jest godzina. Usiadłaś pod jednym drzewem i podkuliłaś nogi do siebie oplatając je ramionami. Chciało ci się płakać z bezsilności. Oparłaś czoło o kolana. Nikt nie wie, gdzie poszłaś.
Zawiał silny, zimny wiatr. Jedna gałąź spadła z hukiem tuż obok ciebie. Z twoich ust wyrwał się krzyk połączony ze szlochem.
- [T/i]! W końcu cię znalazłem! - usłyszałaś tuż przed sobą. Delikatnie podniosłaś głowę i zobaczyłaś kapelusznika. Ucieszyłaś się na jego widok. Podszedł do ciebie szybko i przytulił do siebie.
- L-laito... - wyszeptałaś zziębnięta. Pocałował cię w czoło. Zarzucił sobie twoje ręce na szyję i podniósł twoje ciało do góry. Przytulił cię mocno, żeby chociaż trochę cię ogrzać.
- Prz-przepraszam. - powiedziałaś cicho. Laito tylko pogłaskał cię po głowie.
- Nic nie szkodzi. Następnym razem nie puszczę cię samej. - odparł poważnie i ucałował ponownie twoje czoło.
Szedł pewnym krokiem przed siebie. W końcu wyszliście z tego strasznego lasu. Wszedł na teren rezydencji a po chwili do środka budynku.
- Już jesteśmy w domu. - powiedział do ciebie a ty pokiwałaś głową. Ruszył po schodach na piętro. Wszedł do twojego pokoju. Pomógł ci się przebrać. Bałaś się, że coś ci zrobi, ale on nawet nie zawiesił oka na twoich piersiach. Szybko umyłaś włosy przy jego asekuracji. Podsuszyłaś je a wampir zaplótł ci warkocz z lekko wilgotnych włosów. Wziął cię na ręce i zniósł do salonu. Położył cię blisko kominka a sam wziął koc oraz poduszki. Okrył cię szczelnie. Usiadł obok ciebie i wziął twoje ciało na kolana. Wtuliłaś się w niego.
- Laito, dziękuję. Nie musiałeś robić tego wszystkiego. - odparłaś
- Oczywiście, że musiałem. Martwiłem się od ciebie. - odpowiedział trzymając cię mocno w ramionach.
- Czemu? - zapytałaś
- Nic nie poradzę, że się w tobie zakochałem. Też się tego nie spodziewałem, ale jesteś dla mnie najważniejsza i zrobię wszystko, żeby cię zatrzymać przy sobie. - powiedział. Podniosłaś głowę do góry i delikatnie musnęłaś jego usta. Szczęśliwy pogłębił pocałunek.
- Ja chyba dopiero się w tobie zakochuję, ale to nie znaczy, że nie możemy spróbować. - oznajmiłaś i szczęśliwa wtuliłaś się w niego z powrotem.
CZYTASZ
Diabolik lovers - one-shots [Zakończone]
FanfictionAKTUALIZACJA: Na profilu jest druga część! Zapraszam tam wszystkich czytelników <3 I nie chcę poprawiać pierwszych shotów, które dopiero wprowadzały mnie w temat, więc nie oceniajcie książki po nich 🙏 Okładka by: @SiHiroko2414 😍 One-shoty z br...