Ściąga
[T/i] - twoje imię
[I/p] - imię przyjaciółki
Położyłaś wielki bukiet kwiatów na grób swoich rodziców. To już trzy lata a ty nadal za nimi tęsknisz. Mieszkasz ze swoją babcią, ale to ty bardziej opiekujesz się nią niż ona tobą. Westchnęłaś cicho. Chciałabyś, żeby rodzice w ogóle nie mieli tego wypadku.
- Przepraszam, wszystko w porządku? - usłyszałaś za sobą. Chciałaś odpowiedzieć, ale zorientowałaś się, że przez płacz, nie możesz. Odwróciłaś się i przytuliłaś do tej osoby. Nie ważne co sobie pomyśli. Teraz tego potrzebowałaś. Tajemnicza osoba dopiero po chwili cię objęła pozwalając ci się wypłakać.
Po kilku minutach poczułaś się trochę lepiej i odsunęłaś się trochę. Teraz zobaczyłaś, że to zielonowłosy mężczyzna. Jego czerwone oczy były przepełnione smutkiem. Też musiał cierpieć.
- Dziękuję i bardzo przepraszam, że tak się na pana rzuciłam. - powiedziałaś. Mężczyzna podał ci chusteczki.
- Nie ma sprawy. Ja też straciłem kogoś ważnego. - odpowiedział
- Moi rodzice nie żyją już trzy lata. Nadal mam nadzieję, że kiedyś wrócą. - odparłaś i wydmuchałaś nos. Otarłaś jeszcze policzki z zaschniętych łez.
- Wiesz, moja ukochana leży pod ziemią już pięć lat a nadal za nią tęsknię. - powiedział a ty posłałaś mu słaby uśmiech. Oddałaś mu resztę chusteczek.
- Oboje nie mamy szczęścia w życiu. - podsumowałaś
- Nazywam się Richter. - przedstawił się wyciągając do ciebie dłoń. Złapałaś ją.
- [T/i]. - odpowiedziałaś lekko się uśmiechając
- Pamięć o zmarłych jest ważną rzeczą, ale zapraszam cię na herbatę w ramach pocieszenia. - zaproponował. Pomyślałaś chwilę i skinęłaś głową na zgodę. W sumie nie miałaś nic do roboty.
Razem wyszliście z cmentarza. Richter zaprowadził cię do swojej rezydencji. Trochę cię zdziwiło, kiedy zaczęliście schodzić schodami w dół. Trochę się przestraszyłaś, ale Richter nie wyglądał na kogoś kto zwabia dziewczyny a potem coś im robi.
Weszliście do przytulnie urządzonego salonu. Rozejrzałaś się wokół.
- Rozgość się a ja zaraz przyniosę herbatę. - powiedział. Niepewnie skinęłaś głową. Mężczyzna zniknął za kolejnymi drzwiami a ty usiadłaś na kanapie. Mimo, że pomieszczenie naprawdę ci się podobało, czułaś się tu nieswojo przez brak okien. Czułaś się trochę jak w jakiejś klatce czy więzieniu. Mężczyzna wrócił z filiżankami.
- Wiesz co, nie kłopocz się. Muszę i tak wracać do domu. Babcia musi za chwilę przyjąć leki. - odparłaś szybko. Wstałaś z miejsca uśmiechając się przepraszająco.
- Wybacz za zamieszanie. Zupełnie zapomniałam o tych lekach. Na razie! - krzyknęłaś wychodząc tymi samymi drzwiami, którymi tu dotarłaś. Pospiesznie wyszłaś z tego dziwnego budynku i odetchnęłaś z ulgą. Zadzwoniłaś po taksówkę, żeby wrócić do domu.
***
- [T/i], co masz zamiar dzisiaj robić? - spytała twoja przyjaciółka. Razem wyszłyście ze szkoły. Mieszkacie blisko, więc możecie razem wracać.
- Chyba zabiorę babcię na cmentarz. Ostatnio mówiła, że chciałby odwiedzić moją mamę. - odpowiedziałaś zgodnie z prawdą
- Może pójdę z wami? Pomogę ci. - zaproponowała [I/p] a ty pokiwałaś głową na zgodę. Poszłyście najpierw do domu dziewczyny, która szybko przebrała się z mundurku i zostawiła szkolną torbę. Następnie weszłyście do ciebie.
- Babciu już jestem! - zawołałaś w progu
- Dzień dobry pani! - przywitała się [I/p]. Ruszyłaś w stronę swojego pokoju i zmieniłaś ubrania. Schowałaś tylko telefon do tylnej kieszeni spodni schodząc na dół. Babcia siedziała w salonie z twoją przyjaciółką.
- Dziecinko moja, możemy iść najpierw do kwiaciarni? - spytała a ty skinęłaś głową. Wzięłaś wózek, na którym jest babcia i w trójkę wyszłyście na zewnątrz. Było ciepło, więc nie musiałyście się jakoś specjalnie ubierać.
Idąc na cmentarz, zahaczyłyście o kwiaciarnię, gdzie babcia kupiła duży bukiet na grób. Dotarłyście na miejsce. Pomoc [I/p] okazała się bardzo przydatna. Nagle zobaczyłaś znajome zielone włosy za kilkoma drzewami. Przekazałaś przyjaciółce, żeby miała oko na twoją babcię a ty pójdziesz sprawdzić co się tam dzieje. Dziewczyna pokiwała głową na zgodę a ty cicho podeszłaś w tamto miejsce. Ukryłaś się za jednym drzewem, by mieć dobry widok na poczynania Richter'a.
- Cordelio, znalazłem dobrą kandydatkę. Niestety za pierwszym razem mi uciekła, ale nie martw się. Będziemy znowu razem. - powiedział odwracając się w twoją stronę. Patrzył centralnie na ciebie wypowiadając te słowa a ty nie mogłaś się ruszyć. Jakby coś rozkazało twojemu ciału, żeby nie uciekało. Wręcz przeciwnie. Wbrew swojej woli podeszłaś bliżej. Zobaczyłaś, że mężczyzna trzyma bijące serce w dłoni. Zrobiło ci się niedobrze. Nie zdążyłaś zareagować zanim pochłonęła cię ciemność.
CZYTASZ
Diabolik lovers - one-shots [Zakończone]
FanfictionAKTUALIZACJA: Na profilu jest druga część! Zapraszam tam wszystkich czytelników <3 I nie chcę poprawiać pierwszych shotów, które dopiero wprowadzały mnie w temat, więc nie oceniajcie książki po nich 🙏 Okładka by: @SiHiroko2414 😍 One-shoty z br...