Reiji | Chemia |

4.9K 183 103
                                    

[T/i] - twoje imię
[T/u/k] - twój ulubiony kolor

Siedziałaś właśnie w sali chemicznej przygotowując eksperymenty na Dzień Otwarty w ramach projektu. Pomagał ci Reiji, który już dawno wpadł ci w oko.

- [T/i], możesz mi pomóc? Brakuje mi ręki. - poprosił brunet. Odłożyłaś rzeczy i podeszłaś do niego. Podał ci drewniane szczypce, którymi trzymał jedną probówkę nad ogniem. Reiji zajął się innymi fiolkami.

W pewnym momencie stanął centralnie za tobą, tak blisko, że czułaś bijące od niego zimno. Ostrożnie dodał jakąś substancję do trzymanej przez ciebie fiolki. Barwa zmieniła się na [t/u/k]. Po chwili dostrzegłaś tam malutkie kawałeczki kryształów, które błyszczały i wyglądały pięknie.

- Reiji, to jest... - zaczęłaś, ale brakło ci słów

- Cudowne tak jak ty. - dokończył. Zarumieniłaś się soczyście. Chłopak wziął od ciebie probówkę i odłożył ją do stojaka. Nadal stałaś w tym samym miejscu kuląc się z zawstydzenia. Nagle poczułaś jego ręce na twoim pasie.

- Czyżbym cię zawstydził? - zapytał szeptem do twojego ucha. Odsunęłaś się do swojego stanowiska.

- Nie, nie, nie. Tylko zamyśliłam się. - wytłumaczyłaś się i odwróciłaś do substancji chemicznych. Wzięłaś jedną i wyspałaś do roztworu. Zamieszałaś roztwór.

- [T/i]! Nie ten proszek! - zawołał Reiji a fiolka wybuchnęła w twojej ręce. Miałaś pełno szkła w lewej ręce, które ją poraniło. Chłopak szybko do ciebie podszedł. Wziął twoją dłoń i wsadził pod bieżącą wodę.

- Pójdę po apteczkę. - oznajmił. Po chwili wrócił. Usadził cię na krzesełku i dokładnie powyjmował kawałki szkła, które nadal tkwiły w twojej dłoni. Ostrożnie ją opatrzył zawiązując bandaż. Starałaś się na niego nie patrzyć, ale czułaś jego wzrok na sobie.

- Skończyłem. - odparł a ty przyjrzałaś się swojej ręce. Bandaż był idealnie zawiązany. Dosłownie.

- Dziękuję Reiji. - podziękowałaś i spojrzałaś na chłopaka. Lekko się uśmiechnął do ciebie. Rzadko można zobaczyć, żeby brunet się uśmiechał, ale ma naprawdę piękny uśmiech. Spuściłaś głowę w dół i poczułaś ciepło na policzkach. 

Nagle do sali weszła nauczycielka chemii. 

- Co się stało? Usłyszałam wybuch. - odparła i popatrzyła na nas. Dojrzała twoją zabandażowaną dłoń. Podeszła do was. 

- Już wszystko w porządku proszę pani. Reiji opatrzył mi rękę. - odpowiedziałaś. Podniosłaś na nią wzrok. 

- [T/i] przez przypadek pomyliła substancje, które wyglądały tak samo. Zająłem ją rozmową i to moja wina. - opowiedział chłopak. Zdziwiłaś się w środku, że Reiji skłamał, ale nie odezwałaś się. 

- No dobrze. Powiedz rodzicom, żeby wzięli cię do lekarza z tym a na razie Reiji może ci pomagać. - odparła nauczycielka. Pokiwaliście głową na zgodę. Kobieta wyszła z sali. Brunet wstał i wyciągnął do ciebie rękę. Chwyciłaś ją tą zdrową. Chłopak pociągnął cię do góry. Wpadłaś prosto w jego ramiona. Poczułaś mocniejsze ciepło na policzkach. Odsunęłaś się szybko. Wróciłaś do swojego stanowiska. Spojrzałaś na swoje notatki i zaczęłaś przygotowywać składniki od nowa. 

- [T/i], nie powinnaś tego robić. Mów mi co mam robić a ja to wykonam. - zarządził brunet. Wziął od ciebie zlewki i odstawił je na blacie. 

- Reiji, mogę poruszać palcami, więc spokojnie mogę spróbować jeszcze raz. - odpowiedziałaś

- Nie chcę, żebyś się zraniła ponownie. - odparł i stanowczo objął cię w pasie odsuwając od stolika - Nienawidzę nieposłuszeństwa. - dopowiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Grzecznie odsunęłaś się i podałaś chłopakowi kartkę ze swoimi zapiskami. Wziął ją do ręki. Usiadłaś na jednej z ławek i przyglądałaś się poczynaniom chłopaka. Szło mu szybciej niż tobie. W końcu uzyskał jasnobłękitną barwę roztworu. Wsypał do niego odpowiedni proszek. Płyn się wybielił i stał się przezroczysty. Wstałaś z ławki a Reiji od razu przeniósł na ciebie wzrok. Uniosłaś ramiona w geście poddania się. 

- Idę tylko do automatu po sok. Spokojnie. - odparłaś i podeszłaś do swojej torby, żeby wyjąć drobne. Wyszłaś z sali kierując się do automatu. Wzięłaś sobie sok malinowy. Wróciłaś do klasy i usiadłaś na wcześniejszym miejscu. Odkręciłaś butelkę.

- Chcesz trochę Reiji? - zapytałaś. Nawet nie spojrzał na ciebie. Wzruszyłaś ramionami i wypiłaś całą butelkę za jednym zamachem. Jako, że czułaś się kompletnie ignorowana postanowiłaś tu przyjść jutro i trochę popracować. Lekko wkurzona wyrzuciłaś butelkę z głośnym hukiem. Wzięłaś torbę na ramię i wyszłaś trzaskając drzwiami. Przemierzyłaś szybkim krokiem korytarz i chciałaś wyjść ze szkoły. Jednak czyjeś ramiona cię zatrzymały. 

- Zająłem się tobą, gdy byłaś ranna a ty tak po prostu wyszłaś. Będzie kara. - usłyszałaś głos przy swoim uchu. Coś wbiło się w twoją szyję. Jęknęłaś cicho z bólu. Czułaś jak ulatuje z ciebie życie. Twój oddech był coraz płytszy. Zamknęłaś oczy nie mogąc ich już nawet otworzyć. 

- Trochę chyba przesadziłem. - usłyszałaś zanim zemdlałaś. 

***

Otworzyłaś oczy. Rozejrzałaś się po pomieszczeniu. Było w nim bardzo schludnie i czysto. Położyłaś rękę na czole, ale wyczułaś tam mokry materiał. 

- Już się obudziłaś. - usłyszałaś z rogu pokoju. Ktoś do ciebie podszedł i okazało się, że to Reiji. Wziął ręcznik z twojego czoła. 

- Co ja tu robię? - zapytałaś podnosząc się do pozycji siedzącej. Chłopak nic nie odpowiedział i wyszedł z pokoju. 

- No świetnie. Wynoszę się stąd. - odparłaś sama do siebie. Zeszłaś z łóżka. Skierowałaś się do drzwi, ale otworzyłaś je i stanęłaś twarzą w twarz z brunetem. Podniósł lekko jedną brew do góry a ty założyłaś ręce na piersi. Staliście tak chwilę mierząc się wzrokiem. 

- Gdzieś się wybierasz? - spytał. Skinęłaś głową na potwierdzenie. Chłopak nachylił się do ciebie i wykorzystując twoją chwilą dezorientację wepchnął cię z powrotem do środka, po czym zamknął drzwi na klucz. Wystraszyłaś się lekko. 

- Reiji, czemu zamknąłeś drzwi? - zapytałaś twardo. Nic nie odpowiedział tylko zaczął iść w twoją stronę. Cofałaś się do momentu, gdy natknęłaś się na ścianę. Wtedy chłopak dał ręce obok twojej głowy a jedną nogę wsunął pomiędzy twoje kolana. Spojrzałaś wystraszona w jego oczy. 

- Strach to coś co lubię. - odparł i pocałował delikatnie twoje usta. Nie ruszyłaś się nawet o milimetr. Gdy zorientował się, że nie odwzajemniasz pocałunku, wpił się mocniej i agresywniej. Zaczęłaś powoli naśladować jego ruchy. Bałaś się, że może coś ci zrobić. Zjechał na twoją szyję i wgryzł się w nią. Jęknęłaś z bólu.  

- Wampir... - wyszeptałaś cicho. Twoje ciało sparaliżował strach i zdumienie. Całe życie wierzyłaś w fakty, ale tego nie umiałaś na razie logicznie wytłumaczyć. Z twoich oczu popłynęły łzy. Położyłaś dłonie na jego ramionach i próbowałaś go odepchnąć. Niestety byłaś zbyt roztrzęsiona. 

- Reiji... Proszę... Błagam... To boli... - jąkałaś szeptem. W końcu brunet oderwał się od ciebie. Spojrzał na ciebie ze złośliwym uśmiechem wyższości. 

- Od teraz jesteś tylko moja. - odparł a ty zamknęłaś oczy i nie potrafiłaś już ich otworzyć. Zanim zupełnie odpłynęłaś usłyszałaś śmiech bruneta. 

Diabolik lovers - one-shots [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz