Ruki | Urodziny |

1K 48 9
                                    

Dla Amaya5101520

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

[I/p] - imię przyjaciółki

Rozejrzałaś się wokół i zaczęłaś schodzić po schodach najciszej jak mogłaś. Trzymałaś w rękach balony z helem i musiałaś je przetransportować do ogrodu tak, żeby Ruki ich nie zobaczył. Łatwiej przetransportować nadmuchane balony niż butlę z helem. Reszta pojechała po inne dekoracje i tort urodzinowy, bo dzisiaj robicie niespodziankę Ruki'emu na urodziny. Niestety wampir wychodzi z domu dopiero za piętnaście minut, żeby załatwić jakieś potrzebne papierki. 

Udało ci się wynieść balony na zewnątrz. Zawiązałaś je wewnątrz altany i wróciłaś do rezydencji. Niestety natknęłaś się na jedynego wampira, który został w domu. Przeklęłaś w duchu. 

- [T/i]? Co ty robisz? Nie jesteś w pokoju? - spytał zdziwiony. Podniósł jedną brew do góry.

- No wiesz... Byłam na chwilę na dworze i już właśnie wracam do siebie. - odpowiedziałaś uśmiechając się najszczerzej jak mogłaś. On założył ręce na piersi. 

- A po co ci były te balony? - zadał pytanie. 

i- Emmm... No bo... Wiesz, [I/p] ma dzisiaj urodziny! I chciałam jej zrobić niespodziankę. Idę chyba dorobić ich więcej. - odparłaś zmyślając głupie kłamstwo. Nawet ty byś w nie nie uwierzyła. Miałaś ochotę przywalić sobie facepalm'a, ale ostatkiem sił się powstrzymałaś. Ruki nagle posmutniał a ty zgłupiałaś. 

- Okej. Idę załatwić kilka spraw na mieście. - powiedział i ominął cię bez żadnego słowa pożegnania. Obróciłaś się za nim chcąc go zatrzymać, ale nie mogłaś wydusić żadnych sensownych słów. Widziałaś jak wampir znika za bramą. W tym samym momencie twój telefon zadzwonił. Odebrałaś połączenie od Kou. 

- I jak, Ruki już poszedł? - spytał blondyn

- Tak. Możecie przychodzić. - odpowiedziałaś starając się zamaskować smutek w głosie. Rozłączyłaś się i wróciłaś do pokoju. Wyjęłaś przygotowany prezent spod łóżka. Wzięłaś jeszcze rozkładany stoliczek i wyniosłaś obie rzeczy na zewnątrz. Rozstawiłaś stolik, który będzie na prezenty. Postawiłaś na nim swój. 

- Jesteśmy [T/i]! - usłyszałaś wołanie Kou. Szedł razem z Yumą, Azusą i [I/p]. Cała czwórka niosła po dwa wielkie pudła. Postawili je przed tobą. 

- Co się stało MNeko-chan? - spytał wampir widząc twoją smutną minę. Pokręciłaś przecząco głową. 

- Jestem największą kretynką na świecie. Nie chciałam, żeby Ruki się domyślił niespodzianki i powiedziałam mu, że idę dzisiaj do [I/p] na jej urodziny. - odpowiedziałaś. Twoja przyjaciółka podeszła do ciebie bliżej i położyła ci dłoń na ramieniu. 

- Nie martw się już tak. Jak zobaczy swoją imprezę urodzinową to na pewno nie będzie zły, że go okłamałaś. Przypomnij sobie, po co to robisz! Chcesz mu pokazać, że ci na nim zależy, więc nie możesz się tak łatwo poddawać. - odparła dziewczyna a ty uśmiechnęłaś się do niej. Czułaś, że właśnie tak powinnaś postąpić. 

- Masz rację. Nie poddam się tak łatwo i zrobimy mu najlepsze urodziny jakiekolwiek miał! - zawołałaś a wszyscy ci przytaknęli. Zdziwiło was tylko krótkie chrząknięcie. Obróciliście się a przy wejściu do ogrodu stał Ruki. 

- Miało go nie być. - szepnął Kou prosto do twojego ucha. Wzruszyłaś ramionami.

- Bo wychodził. - odpowiedziałaś również szeptem. Szatyn podszedł do was. 

- Co wy tu wyprawiacie? Za mało macie sprzątania w domu, że jeszcze chcecie ogrody? - odparł. Westchnęłaś i chwyciłaś wampira za rękę. 

- Chodź. Wytłumaczę ci. - powiedziałaś i pociągnęłaś go na przód budynku. Reszta zaczęła opróżniać kartony z dekoracji. Stanęliście w cichym miejscu tak, że nikt nie mógłby was znaleźć. 

- No to słucham. Co robicie? - zapytał 

- Robimy urodzinową niespodziankę dla pewnego wampira. - odpowiedziałaś zgodnie z prawdą. Ruki zdębiał. Patrzył na ciebie przez chwilę w milczeniu. 

- Przecież mówiłaś, że wybierasz się do [I/p] na urodziny. - zauważył. Pokręciłaś głową z niedowierzaniem. 

- To było kłamstwo. Jedno wielkie, okropne kłamstwo. Chciałam ci pokazać jak bardzo mi na tobie zależy pamiętając o twoich urodzinach. - powiedziałaś. Zaczęłaś bawić się luźnym kosmykiem włosów. Co chwilę nawijałaś go i rozpuszczałaś na palcu. 

- No tego się nie spodziewałem. - odparł. Uśmiechnęłaś się smutno. Teraz jak was odkrył to nici z niespodzianki. Nie chciałaś, żeby to skończyło się ujawnieniem całej prawdy, zanim ujrzała swoje "światło dzienne". Ruki podniósł twój podbródek, żeby móc połączyć wasze usta razem. Był niepewny swoich ruchów. Szybko objęłaś jego kark i oddałaś pocałunek. 

- To, co... Nie jesteś na mnie zły? I możemy dokończyć przygotowania w ogrodzie? Obiecuję, że nie pożałujesz tej decyzji. - oznajmiłaś a on uśmiechnął się delikatnie. 

- Nie jestem zły. Możecie sobie tam dokończyć. Ja jadę po kilka rzeczy. - powiedział. Skinęłaś głową i dałaś mu buziaka. Nie mogłaś się oprzeć. Jego wargi są takie ciepłe i idealnie pasują do twoich. 

- Dzięki. Będziemy na ciebie czekać. - odpowiedziałaś. Wampir pocałował twoje czoło i odsunął się od ciebie. Odszedł w stronę samochodu. Sama wróciłaś na tył i pomogłaś w dalszym dekorowaniu ogrodu. 

Diabolik lovers - one-shots [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz