Azusa | Vice versa |

1K 46 12
                                    

Shot dla SakuraTrancy

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

Wzięłaś swój ulubiony sztylet przejeżdżając nim kilkukrotnie po nadgarstku. Nie mogłaś znieść zachowania swoich rodziców, którzy na zmianę kłócą się i obrażają na siebie. Próbowałaś im obojgu tłumaczyć, że to dla ciebie są ciosy, ale mówili tylko, żebyś się tym nie przejmowała. Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Oczyściłaś świeże rany i zawiązałaś bandaż. Opuściłaś rękawy nowej marynarki. Zaraz jedziesz do nowej szkoły, ale bardzo tego nie chcesz. 

- [T/i], chodź! Podwiozę cię! - zawołała mama a ty posłusznie wzięłaś swoją torbę i zeszłaś na dół. Ubrałaś buty oraz jesienny płaszczyk. Obie z mamą wyszłyście z domu. Wsiadłaś na tylne siedzenie samochodu i patrzyłaś przez okno całą drogę. 

- Miłego dnia kochanie. - powiedziała, kiedy wysiadałaś. Mruknęłaś ciche podziękowanie i ruszyłaś w stronę budynku. Kilka osób przyglądało ci się, ale je zignorowałaś. Weszłaś do środka. Poprosiłaś napotkaną nauczycielkę o wskazanie drogi do sali, w której masz zajęcia. Idąc nie widziałaś wielu osób. W sumie to nic dziwnego, bo jest jeszcze pół godziny do rozpoczęcia lekcji. Usiadłaś na jednej z wolnych ławek i dyskretnie spojrzałaś czy bandaż jest dobrze zawiązany. Niestety rozwiązał się. Byłaś zmuszona do podwinięcia rękawa i poprawienia opatrunku. Jedną ręką jest trudno to zrobić.  

- Kim... jesteś...? - usłyszałaś obok siebie. Prawie podskoczyłaś z zaskoczenia. Chwyciłaś się teatralnie za serce. Chłopak wziął twoją rękę i szybko zawiązał bandaż. 

- Dziękuję. Jestem tu nowa. Nazywam się [T/i]. - odpowiedziałaś podając mu zdrową dłoń. Zielonowłosy złapał ją ostrożnie. 

- Azusa... - odparł a ty uśmiechnęłaś się uroczo

- Miło cię poznać. Będziesz ze mną w klasie? - spytałaś a on potwierdził skinieniem głowy. Ucieszyłaś się, że poznałaś kogoś ze swojej nowej klasy. 

- Czemu... się tniesz...? - zadał pytanie a ty zdębiałaś. Skąd on wiedział, że się pocięłaś? 

- Nie tnę się. Po prostu niefortunnie upuściłam nóż w kuchni i przejechałam sobie po nadgarstku. - powiedziałaś wymyślając kłamstwo na szybko. Jednak sama uznałaś je za beznadziejne. Chłopak parsknął pod nosem. 

- Fatalne kłamstwo. - bardziej stwierdziłaś niż spytałaś

- Tak... niewiarygodne... - odpowiedział uśmiechnięty. Zaśmiałaś się z nim. 

- Nie będę ci truła o tym. To nie jest ważne. - odparłaś. Azusa objął cię ramieniem i przyciągnął do siebie. 

- Skoro... już jesteś... taką "badgirl"... to co... powiesz na... wagary...? - spytał 

- W pierwszy dzień szkoły? - odbiłaś piłeczkę. On tylko wzruszył ramionami. Zastanowiłaś się chwilę i w sumie nie masz nic do stracenia. Jak powiesz któremukolwiek z rodziców, że źle się poczułaś i wróciłaś do domu to napiszą ci usprawiedliwienie, żeby jak najbardziej ci się przypodobać. 

- Dobra, co mi tam. Chodźmy. - odpowiedziałaś. Zielonowłosy złapał cię za rękę i oboje wstaliście z miejsca. Azusa poprowadził cię do wyjścia. Podeszliście do czarnej limuzyny. Obok niej było strasznie dużo dziewczyn i widocznie z kimś rozmawiały. 

- To moi... bracia... Ten blondyn... to Kou... Pracuje jako... idol i piosenkarz... - wyjaśnił ci a ty skinęłaś głową, kiedy wskazał ci na chłopaka, który próbował przedrzeć się przez tłum swoich fanek. 

- Tam... stoją... Ruki i Yuma... Ruki to... ten brunet... z książką... a Yuma... to ten... osiłek. - pokazał na dwóch chłopaków, którzy stali przy bramie i czekali na blondyna. Pokiwałaś głową. Zielonowłosy pociągnął cię do samochodu. Wsiedliście do środka a kierowca ruszył w nieznanym ci kierunku. 

- Azusa, a powiesz mi skąd wiedziałeś, że się tnę? - spytałaś z ciekawości. Chłopak bez słowa podwinął rękawy szkolnej marynarki a ty zobaczyłaś obie zabandażowane ręce. 

- Nie tylko... ty się... tniesz... - odpowiedział i odwiązał jeden opatrunek. Prawie zachłysnęłaś się powietrzem, kiedy zobaczyłaś o wiele więcej blizn niż ty masz. 

- O rany, czemu ty to robisz? - spytałaś. Poczułaś jak chłopak ociera ci policzki z łez. Nawet nie wiesz, kiedy one popłynęły. 

- Nie musisz... płakać z... mojego powodu... Ja to... robię od... bardzo dawna... To mi... przypomina o... tym, że... jeszcze żyję... - powiedział. Przytuliłaś się do niego. 

- Czemu? Ja to robię, bo boli mnie zachowanie rodziców. A ty? - odpowiedziałaś

- To już... po prostu... przyzwyczajenie... - odparł. Samochód zatrzymał się a Azusa podniósł cię na ręce. Przeszedł przez duży ogród i wszedł do dużej rezydencji. Usadził cię w salonie. 

- Zrobię... herbaty... Masz ochotę...? - zaproponował. Pokiwałaś głową na potwierdzenie. Zostałaś sama na chwilę. Spojrzałaś na zranioną rękę. Teraz zrozumiałaś jaki błąd zrobiłaś, kiedy zaczęłaś się ciąć. Azusa wrócił z dwoma kubkami ciepłego napoju. Postawił je na stoliku. 

- Nie będziesz... się już... ciąć...? - spytał 

- Nie będę. - odpowiedziałaś. Przytulił cię do siebie. 

- Grzeczna... dziewczynka... Pomogę ci... jeśli chcesz... - powiedział. 

Resztę dnia spędziłaś z Azusą w jego domu. Rozmawialiście i chyba tego było ci najbardziej potrzeba. Czułaś, że tylko on jeden cię rozumie. 

Diabolik lovers - one-shots [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz